Ben Drowned [Fanpasta ( ͡° ͜ʖ ͡°)] [Short]

191 8 14
                                    

Minął zaledwie jeden dzień, odkąd pozwoliłam Benowi "zagrać" na moim komputerze. Przez tego gościa odwrócone "Song of Healing" ryło mi w psychice jak Derek Green ołówkiem w swoim zeszycie (dla niewtajemniczonych, główny bohater creepypasty "Sonic.exe Runda 2"). Pomijając to, nie było tak źle. Moja psycha jeszcze się trzymała, cleverbot odpowiadał normalnie, a nie znajdujące się na moim dysku "The Legend of Zelda: Majora's Mask" działało bez usterek. Spokojnie grałam sobie w "Skyrim", podczas gdy drugi ekran zajmował Ben grając z nudów we Fnafa.

Po kilku godzinach słuchania w kółko tej samej zapętlonej melodii i zwiedzania i obrabowywania wciąż podobnych lokacji w różnych, szlachetnych celach, wyłączyłam moją ulubioną grę i weszłam przez Google na messengera. Drugi monitor również zgasił grę, ale nie przejęłam się tym zbytnio. Ben to jeden z najbardziej nadpobudliwych graczy jakich znam. W większości programów nie potrafi usiedzieć dłużej niż piętnaście minut, z wyjątkiem "Majora's Mask", przy którym spędzał czasem siedemdziesiąt dwie godziny bez snu. Zasypiał dopiero w momencie, kiedy nikomu już nie chciało się popierdalać po kawę i chipsy dla niego.

Zauważyłam, że napisał do mnie znajomy, z którym już dawno nie gadałam. Sam Bartolomeo Diaz raczył napisać mi, jak minęła jego podróż na Przylądek Dobrej Nadziei. Napisał "cześć" swoim idealnym, portugalskim akcentem. A więc odpisałam:

Twoja stara:
Cześć.

Gorszy od Kolumba:
Co tam?

W tym momencie zobaczyłam coś dziwnego. Ben nie grał. A skoro nie grał, ani nie oglądał gameplay'ów na YouTube, oznacza to, że...

Oglądał moją konwersację. Zanim zdołałam odciąć go od mojego kolegi kliknięciem iksa na górze ekranu, on dorwał już w swoje łapska wirtualną klawiaturę.

Twoja stara:
No nic
Ale wiesz
Chciałabym by u mnie
Był ktoś taki jak ty

- BEN NIE! - wrzasnęłam na widok tego flirtu. Odpowiedział mi jedynie chichot z głośników.

Niby mogłam kliknąć iksa, ale znałam Bena. Skoro pisał na messengerze, oznacza to, że zyskał pełny dostęp do mojego konta na Facebooku. A poza tym w życiu nie pozwoliłby mi przegapić czegoś takiego.

Kolejne jego słowa obudziły we mnie niemieckie dziecko:

Gorszy od Kolumba:
Co?

Twoja stara:
Tak bardzo mi cię brakuje
Mój rycerzu

- BEN, JEBANY PIERDOLCU! - ryknęłam tłukąc rękami o biurko. Mój komputer roześmiał się jeszcze głośniej.

Gorszy od Kolumba:
Jestem żeglarzem...

Twoja stara:
Dla mnie jesteś rycerzem, Bart.

Koniec świata. Przeszedł na zjebane zdrobnienia. Zjechałam prawie do poziomu na moim krześle i uniosłam oczy ku niebu.

- Patrz i podziwiaj - rozkazał komputer wciąż się śmiejąc.

Gorszy od Kolumba:
Przestań, czerwienię się...

Twoja stara:
Gorąco ci?

Gorszy od Kolumba:
No tak trochę...

Twoja stara:
To się rozbierz
Mój seksiaku

Gorszy od Kolumba:
Lecę do ciebie, Sapph! ❤️❤️❤️

- NIE KURWA!!! - tym razem to na pewno sąsiedzi usłyszeli.

Twoja stara:
Och, nie, mój Romeo. Pozostańmy od siebie oddaleni. Dramatyczna miłość to moje prawdziwe pragnienie.

- Dzięki Ben - odetchnęłam. Przynajmniej tyle.

- Nie chcę widzieć gfautu na własne oczy - wyjaśnił wirus.

- Jeszcze raz to zrobisz utopcu, a naślę na ciebie wiedźmina - przestrzegłam. - Ale przynajmniej masz chłopaka, pizdo.

Zamilkł na chwilę oglądając spam serduszek i miłosnych wiadomości Bartolomea.

- O kurwa.

Ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć zostawiając Bena z jego miłością sam na sam. Dzwonek powtórzył się jeszcze kilka razy, zanim dotarłam na miejsce i otworzyłam dom.

Dostałam klatę na ryj. Pierwsze, co zobaczyłam, to klata. Spojrzałam w górę, a tam...

- Cześć - uśmiechnął się Offenderman.

Przekroczył już próg, ale ja i tak cisnęłam drzwiami o framugę i uciekłam najszybciej jak mogłam krzycząc:

- BEN, GWAŁCĄ! KINDER, OGARNIJ OJCA!!!

----------------------------------------------
NOTE:
Pozdrowienia dla WiktoriaGubaa xD

One-Shoty, Creepypasty, Crossovery i inne tego typu rakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz