Oj tak. Robię porządki na profilu. Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, bo nie ma wiele.
ROZDZIAŁ 1
- Dessert! - zajęczałam ciągnąc brata za rękę w stronę Pizzerii Freddy'ego Fazbeara. - Chodź, no!
- Sapphire - wysapał starszy ode mnie o cztery lata, rdzawy, antropologiczny kojot zapierając się z całych sił nogami. - Masz dziewczyno szesnaście lat!
- Gdyby nie twoje wieczne obrzydzanie mi każdej zabawy, miałbyś teraz spokój! - rozzłościłam się. Dla mojego brata nie było bowiem nic fajniejszego od siedzenia nad książkami i nakłaniania młodszej siostry do robienia tego samego. Czyli był, ujmując to jednym słowie: kujonem.
Powinnam powiedzieć coś więcej o tej scenie. Siłowaliśmy się już od pięciu minut, a przechodnie gapili się i niekiedy zatrzymywali by chichotać wokół nas jak głupki. W tym świecie nikt nie lubi Furry. Chociaż może lubi, ale prawnie jesteśmy zwykłymi zwierzętami. Rodzice na widok jednego z nas bawiącego się z dziećmi, szybko zabierają swoje pociechy jak najdalej od nas. A my właśnie najbardziej lubimy dzieci. Nie pomyślcie o nas źle, po prostu to one zawsze pierwsze są przy nas. Dają nam poczucie, że może jednak nie jesteśmy tacy parszywi jak traktują nas dorośli.
Dessert rozejrzał się zakłopotany po gapiach. Zebrał się już spory tłumek.
- Sapphire, DOŚĆ! - syknął mi do ucha. - Robimy z siebie widowisko.
- O ile pamiętam nie obchodzą cię za bardzo inni - fuknęłam. - Chodź, to przestanę.
Brat westchnął i przestał się opierać. Nie zaprzestałam jednak ciągnięcia go i ruszyłam w stronę pizzerii zadowolona z siebie. Dessert wlókł się za mną z zażenowaniem.
Otworzyłam drzwi i wparowałam do środka. Grała muzyka, powietrze pachniało gotową pizzą, różnymi słodyczami i ludźmi, a dookoła biegało mnóstwo roześmianych dzieci. Między stołami chodziły zabawiające je roboty: niebieski królik z gitarą, żółta kurka z babeczką na talerzyku i śliniaczkiem z napisem „Pobawmy się!" i brązowy, pulchny niedźwiedź w małym cylindrze i z mikrofonem w dłoni.
- Dessert, patrz na to! - wskazałam grupkę dzieci bawiących się przy innym robocie rozbierając go i składając niezdarnie. - Super, co? Lepsze niż puzzle!
Wzruszył ramionami.
- No... Może...
Zniknął jego pogardliwy dla zabaw ton, a oczy z ciekawością oglądały wszystko wokół. Zawsze to jakieś osiągnięcie.
- Idę tam! - zawołałam i pobiegłam do rogu sali opatrzonym napisem „Kącik Nagród". Dzieci tam otrzymywały z rąk dziwnie chudego, ale nawet przyjaźnie wyglądającego robota pluszaki swoich ulubionych bohaterów z pizzerii.
Zanim podeszłam do nich zbyt blisko, opuściłam się na czworaki. Była to dla mnie bardziej naturalna pozycja, a dzieci powinny mnie łatwiej zaakceptować, gdy będę wyglądać jak taki niby piesek. Zbliżyłam się do nich i jedno z dzieci zwróciło na mnie uwagę.
- Patrzcie, piesek! - zawołało i natychmiast ruszyło w moją stronę.
„Nie bój się, nie bój się, nie bój się!" powtarzałam sobie w myślach, w miarę gdy maluch się do mnie zbliżał. Miałam ochotę ugryźć go w rączkę, żeby tylko mi nic nie zrobił. Na szczęście, udało mi się powstrzymać. Chłopiec mnie dotknął i pogłaskał po głowie. Cała panika wyparowała i od razu zaczęłam się do niego łasić. Podeszło jeszcze więcej dzieci, wszystkie chciały pogłaskać pieska, który się do nich przyplątał.
CZYTASZ
One-Shoty, Creepypasty, Crossovery i inne tego typu raki
AcakDziwne rzeczy znajdziecie tutaj. Jak wiecie, żyję głównie Fanficami, ale znajdzie się też tu parę w miarę oryginalnych prac. Na dodatek każde opowiadanie będę oznaczać odpowiednimi tagami. Na dzień dzisiejszy obowiązują te: [Fanfiction] - czyli opie...