Po zjedzeniu pysznego śniadania poszłam na górę pomalować się i wykonać to, co codziennie robię przed lustrem. Takie babskie sprawy...
Zajęło mi to trochę czasu, no wiadomo... nie maluję się niewiadomo jak. Mam swoje potrzeby.
- Dłużej się nie dało, księżniczko?
- Zaraz oberwiesz za tą księżniczkę, pacanie. - Zmierzyłam Leondre wzrokiem. - Chodźmy, już.
Wyszliśmy z domu, po czym skierowaliśmy się w stronę szkoły. Podczas drogi sporą część zajęła nam rozmowa na banalne tematy. Bo nie ma to, jak gadać z Leondre Devies'em o muzyce i jego pieprzonej fascynacji osobą Ariany Grande.
Wchodząc do szkoły poczułam wzrok wszystkich na nas. Zajebiście, może teraz jeszcze pomyślą, że jesteśmy parą, co? Widziałam, jak wszystkie te ,,BaMbino'' patrzą się na mnie zazdrośnie.
O co Wam kurwa chodzi? Spędzę z nim rok, każda może tylko o tym pomarzyć, a będąc przy temacie... on nie jest takim aniołkiem.
Uśmiechnęłam się chytrze i podeszłam do Rebecci, która gawędziła z jakąś laską, pewnie kolejną ,,BaMbino".
- Cześć. - Popatrzyłam na szatynkę, ta w odpowiedzi uśmiechnęła się. Widziałam, że niechętnie gadała z tą dziewczyną. Sorry... kolejnym plastikiem. Razem z Rebeccą odeszłyśmy od niej i skierowałyśmy się w stronę szatni.
- Koieto, Ty mi życie uratowałaś. Ten plastik gadał mi o tym, jak dzisiaj sobie puder nałożyła. - Prychnęła. - Koszmar, za to Ty byłaś moim Aniołem Stróżem i mnie uratowałaś. Za to Cię właśnie kocham. - Zaśmiałam się.
- Dobra, na nawijaj, jak szalona tylko powiedz, co u Ciebie i Lenehan'a?
- Aaa... dobrze. Tylko pamiętaj: to TYLKO mój przyjaciel.
- Tak samo, jak ,,tylko" za chwilę zderzysz się ze ścianą.
- Co? - Zapytała, ale nie zdążyłam odpowiedzieć, bo ta właśnie przyjebała głową o ścianę. Od razu się odwróciła o 180 stopni i zaczęła rozmasowywać obolałe miejsce. Zaczęłam się z niej śmiać, na co ona popatrzyła na mnie złowrogo.
Okey, to było cholernie dziwne...
- A nie mówiłam? Następnym razem słuchaj się Victorii, ona dobrze doradzi.
- A niech ta Victoria spierdala, bo właśnie zrujnowała mi życie.
- Tylko, że to nie Victoria przywaliła głową w ścianę. - Uśmiechnęłam się, a ona westchnęła.
- Dzięki, ogórku. - Powiedziała.
- Spoko, pomidorku. - Zaczęłyśmy się śmiać. To było takie urocze, ale po chwili nie było nam już do śmiechu, bo usłyszałyśmy krzyki z końca szatni. Poszłyśmy tam, jak najszybciej.
To, co tam zastałyśmy to był szok. Bezbronny chłopiec leżał na podłodze, a jakieś pajace go kopały, biły, popychały i się na niego darły. Nie mogłam tego tak zostawić, Reecca patrzyła tylko i nic nie robiła. Odkaszlnęłam. Wszystkie głowy zostały zwrócone w moją stronę.
- Czego chcesz, szmato? - Zapytał jeden.
- Szmata jest do podłogi, skurwielu. - Warknęłam. - Co tu się odpierdala, mogę kuźwa wiedzieć?
- Ślepa jesteś?
- Zaraz Ci zajebie, a jak nie ja, to mój chłopak. - Ten się tylko zaśmiał. - Śmiej się jeszcze dopóki masz zęby, kutasie.
- Co Ty powiedziałaś? - Krzyknął.
- Głuchy? - Zaśmiałam się. - To już nie moja wina. - Spojrzałam na resztę tych debili.
- A Wy kurwa na co się tak gapicie? Boga zobaczyliście? Wypierdalać stąd kurwa mać, bo zaraz któremuś zajebie.
- Już się boję, suko. - Powiedział jakiś. Prowokuje mnie szmaciarz jeden. Tak chce się bawić? Proszę bardzo..
Podeszłam do niego, złapałam za ramię, podhaczyłam, a ten runął na ziemię, jak długi. Przeklinał pod nosem. Znam pare sztuczek, nauczył mnie ich brat, w razie samoobrony.
- Któryś jeszcze? - Nie odzywali się. Tępaki. - To spierdalać, żebym Was tu więcej nie widziała.
Podniosłam pobitego chłopaka z ziemi. Ten ledwo się ruszał.
- Jak się czujesz?
- Boli mnie tu. - Wskazał na posiniaczoną rękę. - Ale daj spokój...
- Idziemy do pielęgniarki!
** Zapraszam na mojego snapa: wikipedia04
CZYTASZ
Jesteś Moim Uzależnieniem/devries [Zawieszone] 💦
FanfictionZawieszono tymczasowo! Przeczytajcie ostatni rozdział! ,,- Grzeczna dziewczynka... - pochwaliłem ją. - Wal się - warknęła." 💦 *** W książce pojawiają się przekleństwa. Proszę nie kopiować! 🐵 *** #645 w Opowiadanie #469 w Opowiadanie #220 w Opowia...