Pobiegłam do pokoju, byłam zdruzgotana. Dlaczego on powiedział do mnie szmata?
Noo, zabolało.
Zjechałam plecami po ścianie, zatopiłam ręce we włosach.
Po chwili zauważyłam kątem oka, że otwierają się drzwi.- Przepraszam - usiadł koło mnie.
- Zostaw mnie! - Wydarłam się na niego.
- Nic nie rozumiesz.. - widać, że nie miał ochoty na kłótnie.
Zresztą, chuj mnie to obchodzi!
- Ale Devries do cholery! Nazwałeś mnie szmata, a teraz czego oczekujesz hmm? Całowania Cię po rękach? Myśl człowieku, myśl (on nie myśli XD ~ aut).
- Vicky.. Nie wiem, jak to przyjmiesz, ale.. - uklnęklnął na jedno kolano, ja pierdole co on tu odwala - kocham Cie, ok
- Pierdol sie - te słowa go zabolały.
- Mówię prawdę, Victoria - przeszły mnie ciarki po plecach, jak wypowiedział moje imię. Nie! Nie będę jednak taka!
- Bo musimy grać te zajebistą pare, tak? Mylisz sie, Devries, mylisz. Ja mam mózg, wiesz i nim myślę, nie to co Ty.
- Alee..
- Spierdalaj, dobra!? - Wydarłam sie, wstałam i dałam mu z liścia.
Za bardzo mnie to bolało, chce mojego brataa, nawet teraz. Nie zadzwonię, pewnie jest zajęty. Cóż.. Chuj z nim i nimi wszystkimi.
Idę sie przejść.
- Gdzie idziesz? - Zapytała Rebecca, która sie dopiero teraz obudziła, że ubieram buty.
- Na Antarktydę - mruknęłam, wzięłam fishke, a wychodząc trzasnęłam drzwiami.
Odwróciłam sie w strone domu i wrzasnęłam ze łzami w oczach:
- Chuj Wam w dupy!
Nie obchodziło mnie wtedy zdanie sąsiadów, tych debili, czy kogokolwiek.
Czy zrobie z siebie debilkę w oczach innych, czy nie..Będę bad girl i chuj.
Chuj Wam do tego!
**
Ojapierdoleee, hej wieloryby, c'nie 🌏🐋Rozdział dopiero teraz, num. Sorki za taką wene, ale 6.04 pisze testy i musze sie uczyc kurwa.
No i tyle, no.Rozdział sie podoba?
Zapraszam na mojego snapa: wikipedia04
CZYTASZ
Jesteś Moim Uzależnieniem/devries [Zawieszone] 💦
FanfictionZawieszono tymczasowo! Przeczytajcie ostatni rozdział! ,,- Grzeczna dziewczynka... - pochwaliłem ją. - Wal się - warknęła." 💦 *** W książce pojawiają się przekleństwa. Proszę nie kopiować! 🐵 *** #645 w Opowiadanie #469 w Opowiadanie #220 w Opowia...