Rozdział 22 ,,Do czasu..."

369 22 19
                                    

- Ale ja nie chcę... - Marudził i wyrywał się, nie chciałam nic robić siłą, ale ten buntował sie.

- Przestań się wyrywać, to Cię zostawie... - Powiedziałam, ale wiedziałam, że tego nie zrobię, nie zostawię go samego. - Słyszysz?

- Dajcie mi spokój! - Krzyknął, chciał biec, ale sie wywrócił.

- I co robisz...? Nic nie zrobisz...

- Nie chcę rozgłosu tej sprawy. - Płakał, ale mówił do rzeczy... Był co najmniej rok młodszy ode mnie i cholernie wystraszony.

- Przestań płakać, do kurwy, tylko chodź. - Wzięłam go pod rękę i wyszliśmy z szatni.

Wszędzie słyszałam gwizdy i śmiechy.
Wkurzało mnie to, cała się w środku gotowałam. Miałam ochotę przyjebać każdej osobie, która tak zrobiła.

- Co tu za zbiorowisko? - Podszedł do nas dyrektor.

- Jakieś pojeby pobiły go w szatni. Brutalnie skopały i w ogóle... Prowadze go, do pielęgniarki. -  Powiedziałam stanowczo.

- Dobrze postąpiłaś. - Pochwalił mnie, wzruszyłam ramionami.

**
Siędzę z nim u pielęgniarki, a te dwa pojeby w gabinecie dyrektora. Dobrze im tak...
Pff.

- Uważaj na siebie, masz dużo ran. - Powiedziała pielęgniarka nalepiając kolejny plaster.

- Dobrze. - Uśmiechnął się słabo, wyszliśmy na korytarz.

- Dzięki. - Uścisnął mi dłoń. - Jak mam Ci się odwdzięczyć?

- Wystarczy uśmiech na Twojej twarzy, wtedy będę miała pewność, że wszystko w porządku. - WOW! Od kiedy jestem taka miła dla ludzi?

- Dziękuję. - Powiedział po raz ostatni i odszedł. Weszłam do klasy od historii.

- Byłam u pielęgniarki z pewnym chłopcem. - Burknęłam i usiadłam w ławce.

- Wiem, siadaj. - Powiedziała beznamiętnie baba z historii.

Cóż... Chyba sobie tu trochę posiedzę.

**
Po lekcjach natknęłam się na Leo. Życie...

- Jestem w szoku. - Uśmiechnął się.

- A ja nie i spadaj mam dziś zły humor, Leo. - Odpowiedziałam i szłam dalej.

- Ej, no... Nie opuszczaj mnie. - Zrobił minę szczeniaczka.

- Nie opuszczam, ale daj mi dotychczasowo spokój, chcę spać.

- Ale chyba nie tu i teraz na ulicy, co?

- Leo mi nie jest do śmiechu, po prostu łaskawie zejdź mi z drogi. - Skrzywiłam się i szłam dalej w stronę mieszkania.

Pov Leondre:
Wywarła na mnie wielkie wrażenie, serio. Nie spodziewałbym się tego po niej. Dosłownie...

Jak szła to wyglądała tak... Awgh.

Zauroczyłem się w niej, oby to tylko chwilowe

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zauroczyłem się w niej, oby to tylko chwilowe...

- Ziemia do Leo! - Wrzasnęła, aż zadudniło mi w uszach.

- Ah... Okey, chodźmy już do domu, albo na kebsa. (Pomijam fakt, że Leo jest wegetarianinem xD ~ aut).

- Okey, Charlie chyba w szkole jeszcze... Ale możemy sami coś ugotować. - Zaśmiała się, szliśmy dalej. Była bardzo sympatyczna atmosfera.

Do czasu...

** Zapraszam na mojego snapa: wikipedia04

Jesteś Moim Uzależnieniem/devries [Zawieszone] 💦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz