W Wenecji mieszkała pewna szlachcianka. Na imię jej było Cecilia. Lat miała 15. Była piękną, szczupłą kobietą o bladej cerze i błękitnych oczach. Czarne, gęste, lekko kręcone włosy opadały jej aż do bioder. Interesowała się historią i nauką języków obcych. Uwielbiała poezję.
W młodym wieku przeżyła śmierć swojej matki, którą bardzo kochała. Został jej tylko ojciec, który opiekował się nią i troszczył. Nie brak jej było niczego. Wiedli spokojne życie pełne luksusów.
Jej służącą była wysoka, również piękna kobieta o długich brązowych włosach. Prócz tego, że była służącą Cecili była również jej najlepszą przyjaciółką. W dzieciństwie wiele razem przeżyły. Teraz również są niczym papużki nierozłączki.
Tego dnia Cecilia razem z ojcem udają się na odwiedziny do przyszłego męża szlachcianki. Jest to bogaty i przystojny młodzieniec. Każda kobieta marzy, aby to właśnie z nim spędzić resztę życia. Lecz ten zaszczyt spotkał tylko Cecilie. Nie cieszyła się jednak z tego. Nie kochała go, a resztę życia pragnęła spędzić u boku mężczyzny dla którego kiedyś zabije jej serce. Jednak to tylko marzenia. Kobiety nie decydują za kogo wychodzą. Robią to mężczyźni. Kobieta dawno się już z tym pogodziła.
Szatynka wyglądała wspaniale. Włosy miała spięte. Odziana była w długą, niebieską suknie. Na szyi spoczywał naszyjnik, na lewej ręce bransoletka, a na uszach widniały posujące do kąpletu kolczyki. Była już gotowa do podróży.
Przed budynkiem czekał na nią i jej ojca powóz zaprzężony w 4 białe konie. Cecilia wsiadła do niego, a tuż za nią wszedł jej ojciec. Powóz ruszył. Jechali kilkanaście minut. W końcu dotarli na miejsce. Czekał tam wysoki, szczupły i przystojny blondyn ubrany bardzo elegancko, razem ze swoją, dość liczną, rodziną. Drzwi powozu otwarły się. Oczom wszystkich tu zgromadzonych ukazała się piękna kobieca postać. Ludzie podziwiali ją. Szeptali między sobą ,, Ładną sobie żonę wybrał. '' ; ,, No, no ten to ma gust. '' ; ,, Taka partia była wolna, a ja sobie taką brzydką wybrałem ''. Wtem rozległ się głos:
- Zapraszam do stołu kochana.
W wielkim ogrodzie rosło jedno, dość duże dzrzewo. Pod nim przygotowany był ogromny stół, a na nim masa jedzenia. Starczyło by go aby wykarmić całe miasto i jeszcze by zostało. Młodzieniec odsunął krzesło i wskazał ręką aby Cecilia usiadła. Kobieta była dobrze wychowana więc to zrobiła. Blondyn również usiadł, a z nim cała jego rodzina oraz ojciec czarnowłosej. Już zaczynali jeść, ale usłyszeli krzyk:
- Tatarzy! Kryjcie się Tatarzy nadciągają! Za chwile tu będą!
Ludzie natychmiast zerwali się z miejsc.
-Ta kobieta miała rację! Tatarzy na prawdę nadciągają! Widać ich z oddali! Uciekacjcie!
Wszyscy zaczęli uciekać. Nie udało im się ucieciec dość daleko. Tatarzy pojawili się w oka mgnieniu. Mężczyźni wyjęli broń, a kobiety schowały się za nimi. Wrogowie szybko ich pokonali. Zabili wszystkich mężczyzn, a młode dziewczyny porwali. Cecilię również. Próbowała się uwolnić, ale nadaremno. Najeźdźcy zaciągnęli ją do powozu. Było tam wiele innych kobiet. Między innymi jej przyjaciółka - Valeria. Wszystkie płakały tak samo jak cniemnowłosa. Wszystkie zostały porwane z ojczyzny i patrzyły na śmierć swoich ojców. Tatarzy nie oszczędzali nikogo. Powóz ruszył. Podróż dłużyła się. Nareszcie dobiegła końca. Najeźdźcy siłą wytargali kobiety z powozu i zaciągnęli na statek, który chwilę później wypłynął z portu.
Cecilia
Nie wiem co to za ludzie. Wiadomo mi tylko, że to Tatarzy. Zabrali nas siłą z ukochanej ojczyzny i przyprowadzili tutaj. Teraz jesteśmy na jednym z wielu statków. To chyba tylko zły sen, który zaraz się skończy. To niemożliwe żebym w jednej chwili wszystko straciła. Lecz obawiam się, że to nie jest sen. To niestety dzieje się na prawdę. Co ja mam teraz zrobić? Ci okropnie ludzie traktują mnie jakby była jakąś nic nie wartą niewolnicą, a przecież tak nie jest. Jestem szlachcianką Wenecką. Jestem piękna i odważna Cecilia. Nikt nie będzie mnie tak traktował. Ale chyba nie za bardzo chcę z nimi zadzierać. Dziewczyny dyskutują ze sobą i rozmyślają gdzie trafią. A mnie to nie obchodzi. Chcę tylko wracać do domu, a nie jechać gdzieś indziej. Chociaż przyznam chciałabym wiedzieć co teraz ze mną będzie. Ale jeżeli już nigdy nie wróce do domu, a to raczej pewne, zabije się. W sumie na co ja czekam. Najlepiej jak zrobię to od razu. Zauważyłam mężczyznę. Na boku ma przyczepiony sztylet. Wezmę go. Zrobię to szybko i bezboleśnie. Nawet tego nie poczuje. [...] Mam. Widziałam złość w oczach tego mężczyzny. Chyba się zdenerwował, że wzięłam jego własność. Muszę to zrobić zanim mnie obezwładni. O nie! Przyszli jeszcze inni mężczyźni. Cecilia szybko. Zrób to i będzie po sprawie. Przyłożyłam sobie sztylet do gardła i już chciałam zadać sobie ostateczny cios, ale jeden z nich w ostatniej chwili zabrał mi sztylet. Reszta z nich chwyciła mnie z całych sił. Rzucałam się i krzyczałam:
- Chcę umrzeć! Dajcie mi odejść! Błagam!
Oni jednak byli nieugienci. Związali mnie w tułowiu i zawiązali buzię, po czym wrzucili do małej, ciasnej komórki. Drzwi zamknęli na klucz. Usłyszałam ich rozmowę z jakim mężczyzną, który właśnie przybył:
- Co się tu dzieje?! - zapytał ostro.
- Jedna z niewolnic - oburzyłam się na te słowa - chciała się zabić.
- Jak to się stało?
- Wzięła mi sztylet, który miałem przy boku i przyłożyła go sobie do gardła. W ostatniej chwili obezwładniliśmy ją i związaliśmy.
- Dobrze, a gdzie ona teraz jest?
- Zamknęliśmy ją w tej komórce.
Przysłuchiwałam się tej rozmowie. Chciałam wiedzieć co ten mężczyzna myśli o ich karygodnym zachowaniu.
- Dobra robota! - jak mógł to pochwalać, byłam zdumiona jego reakcją - Może w końcu się czegoś nauczy. Nie dawajcie jej przez cały dzień oraz całą noc jedzenia i picia. Niech tam siedzi.
- A kiedy mamy ją wypuścić?
- Zobaczymy.
Po tych słowach usłaszałam czyjeś kroki.
- Barbarosso stało się coś strasznego!
- Co takiego?
- Jedna z niewolnic skoczyła do wody. Niestety nie daliśmy rady jej uratować. Utopiła się.
- Już idę!
Szkoda, że to nie byłam ja. Szczęściara! Jej się udało, a ja siedzę tu w tej ciemnej, małej, ciasnej komórce związana, bez jedzenia i picia nie wiadomo jak długo! Mogłam pociągnąć ten sztylet dwie sekundy szybciej. Dobrze, że przysłuchiwałam się tej rozmowie. Przynajmniej wiem, że ten kapitan jest okropnym człowiekiem. Jest taki sam jak oni wszyscy. Nazywają go Barbarossa. Chyba wiem kto to jest. Coś mi świta. Mój nauczyciel opowiadał mi o nim. Hmm... Wiem już! To jest ten lew morski. Ta żywa legenda. Postrach morza Śródziemnego. Nie przegrał w swoim życiu żadnej bitwy morskiej. Jest starszym człowiekiem ale bardzo odważnym. Działa dla tego wielkiego Imperium Osmańskiego, dla tego całego sułtana Sulejmana. W takim razie wiem już gdzie zmierzamy.
Minął już cały dzień i cała noc. Ale dla mnie to były tygodnie. Byłam bardzo głodna i spragniona. Słyszałam czyjejś kroki. Nieznajoma osoba stanęła i otworzyła drzwi. Mrużyłam oczy. Dawno nie widziałam światła. Mężczyzna rozwiązał mnie i podał miskę z jedzeniem oraz kubek pełen wody. Zjadłam posiłek łapczywie i popiłam go wodą. Nieznajomy oznajmił mi, że mogę opuścić tą komórkę, ale jeżeli coś takiego z powrotem się powtórzy zamkną mnie tutaj i nie wypuszcza przed końcem podróży, a jedzenie będę dostawać tylko raz na trzy dni. Nie planowałam znów odwalić takiej akcji. Tą podróż spędzę w spokoju. Zabije się jak już dopłyniemy na miejsce. Opuściłam to małe, ciasne pomieszczenie i udałam się za mężczyzną. Zaprowadził mnie do miejsca, w którym były wszystkie niewolnice. Ale było ich o wiele więcej niż w powozie. Zapoznałam się z kilkoma. Wydawały się być całkiem miłe. Odnalazłam wśród nich Valerie. Przytuliłyśmy się na powitanie. Poszłyśmy gdzieś usiąść i porozmawiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam was wszystkich w 1 rozdziale. Piszę dopiero pierwszą książkę, więc nie wiem jeszcze jak dobrze pisać. Będę mega wdzięczna jeśli wypiszecie mi te błędy w komentarzu. Przyda mi się taka mała pomoc. W następnym rozdziale spróbuję już ich nie popełniać. Dziękuję :-)
CZYTASZ
Nurbanu sultan
FanfictionDo haremu trafia niezwykle piękna i inteligentna kobieta - Cecilia. Rozkocha w sobie księcia Selima. Stanie się jedną z najpotężniejszych kobiet w Imperium Osmańskim. Chcecie poznać jej los? Zapraszam serdecznie do czytania. Okładka wykonana przez p...