Rozdział XXII

149 6 2
                                    

Uciekałam i uciekałam. Nogi coraz bardziej mnie bolały. Po tak długim biegu trudno mi było oddychać. Musiałam stanąć na moment. Oparłam się ręką o drzewo i ciężko dyszałam. Widziałam, że zbóje wciąż biegną w moją stronę, więc zaczęłam znów uciekać. Kilka razy się przewróciłam. Kilka razy zaplątały mi się włosy w jakieś gałęzie. Suknia moja była bardzo brudna, a włosy w okropny nieładzie. Gdzieś po drodze zgubiłam moją koronę. Nie będę jej teraz szukać. Mam masę innych koron. Biegłam dalej. Zbóje doganiali mnie coraz bardziej. Brakowało mi już sił. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję ze zmęczenia, ale w samą porę nadjechał ratunek. Selim siedzący na białym rumaku wraz z kilkoma strażnikami i jakimś dziwnie znanym mi paszom rozprawili się ze zbójami. Zabili ich. Selim zabrał mnie do pobliskiego pałacu abym mogła się ogarnąć i odpocząć po podróży. Pałac wydawał się dziwnie znajomy. Weszliśmy do środka. Po środku wielkiej sali stała dobrze znana mi sułtanka - Mihrimah. Już wiem skąd znam tego paszę. To mąż sułtanki - Rustem pasza. A ten pałac to ich dom. Przywitałam się z córką sułtana.
-Witaj pani. - rzekłam i ucałowałam jej dłoń.
-Witaj Nurbanu. To straszne co ci się stało. Dam ci suknię na przebranie. Udaj się teraz do hammamu.
-Dobrze, dziękuję pani.
Ukłoniłam się córce sułtana i odeszłam. Skierowała się w stronę hammamu. Był trochę mniejszy niż ten w Manisie czy w stolicy, ale to pewnie dlatego, że tutaj mieszka tylko sułtanka, jej mąż, córka oraz sługi, a nie tyle osób co w pozostałych pałacach. Podeszłam do średnio głębokiego naczynia pełnego wody, którą zabrałam na inne naczynie. Polewałam się nią. Następnie umyłam dokładnie całe ciało za pomocą gąbki, później dokładnie spłukałam je wodą. Zostałam w hammamie i poczekałam aż wyschnę. W tym czasie przyszła Mihrimah.
- O czym tak myślisz?- zapytała.
Chciałam wstać i się ukłonić, ale powiedziała, żebym nie wstawała. Usiadła koło mnie i zaczęła się myć.
- Myślałam o tamtym lesie i o tym, że byłam tak blisko śmierci.
- Na szczęście to wydarzenie to już przeszłość. Żyjesz i masz się dobrze, a to najważniejsze.
- Masz rację pani.
Reszta czasu minęła nam na miłej rozmowie. Rozmawiałyśmy o Mustafie, o Rystemie paszy, o Selimie i innych rzeczach. Kiedy już skończyłyśmy, byłam całkowicie słucha. Ubrałam się w koszulę nocną i udałam się do komnaty przydzielonej mi przez sułtankę Mihrimah. Nie była ona taka duża i okazała jak ta w Manisie, ale była na swój sposób ładna. Znajdowało się w niej łoże, ottoman, kominek i kilka szafek. Położyłam się do wygodnego łoża i przykryłam się miękką pierzyną. Ciepło opatuliło całe moje ciało. Powieki umiejscowione nad moimi oczami, okalane długimi rzęsami, zamknęły się. Po chwili przeniosła się do krainy Morfeusza. Śniłam o zemście na Valerii. Chciałam, by umierała długo i w męczarniach. Moja intryga jednak się udała. Ale nikt nigdy się o niej nie dowie. Już ja o to zadbam. Aktorką jestem idealną, nawet sułtan w to uwierzył. Niedługo będzie koniec Valerii. Chociaż jednego wroga mniej. Udało się to bez żadnych komplikacji.  Rankiem obudziły mnie delikatne promienie słońca przeciskające się przez zasłony i rażące mnie w oczy. Wstałam. Słysząc to służące przybyły do mojej komnaty i pomogły mi się wyszykować do dalszej podróży. Byłam już całkiem gotowa. Opusciłam pałac życzliwej siostry Selima. Ona i sułtanka Hurrem to jedyne osoby, które lubię z tej rodziny, choć powoli zostaje mi tylko Mihrimah. Hurrem zaczyna powoli knuć za moimi plecami. Już nie utrzymuje ze mną takiego kontaktu jak wcześniej. Wkroczyłam do ozdobnego powozu. Ruszyliśmy w drogę. Książę jechał przodem na swoim białym wierzchowcu. Kochał go, był dla niego czymś więcej niż tylko koniem. Był jego powiernikiem i towarzyszem każdej wojny i każdego polowania. Łączyła ich pewna nierozerwalna więź. Taka jak mnie i Maksia. Nagle powóz podskoczył. Przestraszyłam się nieco, ale to był tylko kamień leżący na drodze. Jechaliśmy dalej bez żadnych komplikacji. Zatrzymaliśmy się w pewnej wiosce. Książę zamierza tam chyba przenocować, ponieważ noc jest coraz bliżej, a strażnicy również muszą się wyspać i zebrać siły na kontynuowanie podróży. Powóz zatrzymał się przed wielkim domem, który nie wyglądał zbyt ładnie. Był brudny i porastało go kilka pajęczyn. Aż strach nocować w takim czymś. Weszliśmy do środka. Powitał nas tam miły staruszek, który miał bardzo, ale to bardzo długą brodę. Zaprowadził nas do pokoju, w którym mieliśmy spędzić dzisiejszą noc. Wiedział z kim ma do czynienia, dlatego zwracał się do mnie i do księcia z należytym szacunkiem. Otrzymaliśmy skromny pokoik, w którym znajdowało się tylko łóżko i mała szafka. Ja i Selim położyliśmy się i poszliśmy spać. Rankiem staruszek przyniósł nam śniadanie. Było dość skromne. Zjedliśmy je szybko i chcieliśmy jak najprędzej wyruszyć, aby po południu być już u Bayazyda. Przed wyjściem Selim podał staruszkówi woreczek pełen złota.
- Tyle starczy? - zapytał.
- Oczywiście książę, to nawet za dużo.-powiedział.
- Zatrzymaj resztę, z pewnością ci się przyda.
Staruszek tylko uśmiechnął się na te słowa. My opusciliśmy jego dom i wyruszyliśmy w dalszą podróż. Po paru godzinach zajechaliśmy. Stanęlismy przed ogromnym pałacem, w którym mieszkał brat Selima. Strażnicy wpuścili nas do środka. Szliśmy korytarzem. Nagle przed nami pojawił się sam książę Bayazyd. Niestety byłam zmuszona pokłonić mu się, był to w końcu syn sułtana, członek dynastii osmanów.
-Witaj bracie! Co was tu sprowadza?
-Witaj! Dużo do mówienia. Może opowiem ci wszystko na osobności?
-Oczywiście. Chodź proszę do mojej komnaty.
-Dobrze. Ty Nurbanu tu zostań. Za jakiś czas przyjdę.
- Może chciałaby iść do ogrodu?-spytał książę.
- Z pewnością. Ona kocha być na świeżym powietrzu.
- Zatem niech wyjdzie. Mam nadzieję, że spodoba jej się nasz ogród.
-Dziękuję książę. - rzekłam do niego i ukloniłam mu się.
Poszłam za strażnikiem, który prowadził mnie do ogrodu. Wyszłam na świeże powietrze. Przechadzałam się krętymi ścieżkami. Z pewnością ogród ten jest piękny, ale za nic nie dorówna temu w Manisie. Selim teraz mówił Bayazydowi dlaczego przyjechaliśmy. Chciałabym zobaczyć jego minę. Wszystko na razie idzie zgodnie z planem. Nie mogę doczekać się zemsty na Valerii.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam wszystkich w XXII rozdziale. Nurbanu i Selim zajechali do pałacu. Jesteście ciekawie zemsty na Valerii? Dowiecie się niedługo, spokojnie. Dziękuję wszystkim serdecznie za ponad 1K wyświetleń i ponad 200 gwiazdek. To sporo dla mnie znaczy. Nie mogę zapomnieć również o komentarzach, które bardzo, ale to bardzo motywując do pisania. Dziękuję wszystkim serdecznie. Oby dalej tak było. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

Nurbanu sultanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz