♦Rozdział VII -Opinia♦

4K 204 26
                                    

Dzisiaj byłam bardzo słaba, nie miałam nawet siły iść na śniadanie. Wreszcie podniosłam się z łóżka, udając się na stołówkę zobaczyłam wywieszoną karteczkę koło drzwi pokoju pielęgniarek, pisało tam:
Dzisiaj można wychodzić na dworzec od godziny: 11:00 do 17:30.
I tak bardzo mnie to nie ucieszyło bo nie mam zamiaru być w jakiś tłumach, nie wychodziłam tam od 2 tygodni, z Rose mogłam a teraz zaszyłam się w samotności, budowałam ją i teraz nawet Ivana jej nie zburzy.

Gdy weszłam na stołówkę wziełam tacke z jedzeniem i siadłam przy stoliku obok okna. Patrzyłam jak słońce swoimi promieniami przebija się przez drzewo które zasłaniało okno.

Gdy byłam w pokoju popatrzyłam na rozpiske swoich spotkań z psychologiem *niee dzisiaj jest spotkanie grupowe* nie lubiałam tego bo otwarcie tam rozmawiali o problemach itp. przy wszystkich, ja nigdy nic nie mówiłam i nie mam zamiaru na to iść...

Dobiegła godzina 12:00 gdy miałam mieć zajęcia, pobiegłam do świetlicy, nie chciałam na nie iść. Siadłam na krześle i oglądałam telewizje, leciały tam tylko wiadomości, przynajmniej wiedziałam co się dzieje na świecie.
-Alice! -zawołała pielęgniarka dyżurna- spojrzałam na twój grafik, teraz masz spotkanie grupowe. Ominełaś już je dwa razy, mówiła mi pani Żukowska. Nie pozwole ci ich ominąć trzeci! Już do sali bo i tak ominełaś 10 minut! -krzykła upierdliwa pielęgniarka
-Nie chce na to iść i nie pójdę! -odpyskowałam
-W tym momencie i nawet się nie sprzeciwiaj bo będzie źle! -krzykneła złośliwie
Ruszyłam w stronę sali gdzie odbywały się te nudne zajęcia, nie chciałam żeby zamkneli mnie znów w tej cholernej izolatce.

Wszedłam do sali nic nie mówiąc
-Alice! Dlaczego się spóźniłaś?! - zapytała podwyżonym tonem głosu Żukowska
-bo kurde tak- odpyskowałam niegrzecznie
-jak ty sie wyrażasz?!
- tak jak mi się podoba- uśmiechnełam się arogancko i usiadłam na miejsce
Nikt mnie tu nie lubiał bo dla wszystkich byłam wredna w tym wariatkowie.

Gdy coś tam se pieprzyli na tych zajęciach nagle Żukowska popatrzyła się na mnie wrednie:
-A ty Alice jakie masz problemy? - wszyscy nagle na mnie unieśli wzrok
-A co cie to obchodzi?! - żekłam oburzona
-Wstań! Jeszcze jedno takie odpyskowanie to...- przerwała
-To? Nic nie pisze w regulaminie że nie można pyskować😏
-Dobra skończ, chcesz żeby to pojawiło się w twoich raportach i zobaczyli to twoi rodzice?! - wścipsko odpowiedziała
- Moi rodzice mają mnie już w dupie, wogóle gdzieś wyjechali i prędko nie wrócą...- miałam już łze w oku
Gdy Żukowska chciała coś do mnie powiedzieć zadzwonił dzwonek kończący nasze zajęcia.
Szybko opuściłam sale. *Nigdy nie lubiałam tej Żukowskiej, od początku była dla mnie nie miła*

Mój psychiatryk.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz