⚫ Rozdział IX- Ucieczka ze szpitala ⚫

3.8K 188 11
                                    

Dzisiaj w szpitalu wybuchło straszne zamieszanie. Ktoś włączył alarm, pacjenci przypięci do pasów strasznie krzyczeli, pielęgniarki biegały po korytarzach. Odrazu wpadło mi do głowy żeby to wykorzystać, uciec ze szpitala, kupić żyletki i podciąć sobie żyły tylko mocniej. Tak więc chciałam zrobić. Całe szczęście wziełam ze sobą pieniądze jadąc do psychiatryka. Nie postrzeżenie wymknełam się z pokoju sprawdzając czy drzwi ze szpitala są otwarte, taki fart że były. Od razu wybiegłam na ulice, nie znałam tej okolicy bo nigdy nie byłam w Londynie, zauważyłam za rogiem sklep. Kupiłam żyletki i wyszłam. Zobaczyłam że w pobliżu rośnie mały las. Ale musiałam niestety przebiec koło psychiatryka. Nagle zauważył mnie lekarz, szybko wybiegł:
-Alice! Zatrzymaj się!
Miałam zapas żyletek, tamte schowałam i wyjełam jedną, schowałam się za budynkiem i gdy miałam już je podciąć złapał mnie lekarz.
-Alice w tym momencie wracamy do psychiatryka! Nie wolno wychodzić ze szpitala!
Oczywiście muszę wracać do tych męczarni. Gdy szliśmy do psychiatryka udało mi się na szczęście schować jedną żyletke do buta.

Weszliśmy, recepcjonistka wyrwała mi żyletke i kazała wszystko wyjąć z kieszeni. I niestety musiałam oddać cały zapas żyletek. Całe szczęście że udało mi się włożyć tą jedną żyletke do buta.

Wróciłam do pokoju, zamykając drzwi, od razu wyjełam żyletkę, zaczełam się ciąć, wracając znów do nałogu.

Nie mam już dla kogo żyć, wystarczy jak skończę już te życie. Nie mam przyjaciół, rodzina ma mnie w dupie, tkwie tu i pewnie prędko nie wyjdę. Żegnaj Alice.

Żyletkę skierowałam w stronę mojego nadgarstka, na początek wbiłam ją leciej, zaraz coraz głębiej. Czułam że zaraz skończy się moje życie. Nagle weszła pielęgniarka -Jezu co ty robisz Alice!?- wyciągneła szybko żyletke i przyniosła opatrunki nagle usłyszałam:
-No dalej, rzuć się na nią, no dalej! Wyrwij jej żyletke i wbij w swój nadgarstek,  będzie ci lepiej. -to głosy w mojej głowie
-Nie! Nie zrobie tego! Nie zamienicie mnie w potwora!- byłam zdesperowana
- Boże Alice co ty wygadujesz?!
-To pani tego nie słyszy? - zapytałam ze zdziwieniem
-Czego "tego"? Jest cisza nikt nic nie mówi! - Chodź idziemy do lekarza!- po czym złapała mnie za ręke
-Nie ja nie chce! Słyszysz!!? - zaczełam się wyrywać
Niestety nie udało mi się wyrwać i musiałam znów widzieć Żukowską chociaż terapie miałam mieć jutro.
-Dzień Dobry pani Żukowska. Mamy problem. Alice od jakiegoś czasu do kogoś gada chociaż nikogo w pokoju nie ma.
-Dziękuję za informacje. Zostaw mi ją i możesz wracać do pracy- Żukowska odparła milutko- Usiądź proszę.
Usiadłam nie chętnie.
-A więc opowiedz mi o tym co słyszałaś.
Milczałam, nie miałam ochoty o tym z nią rozmawiać.
-Słuchaj Alice, jak nie dasz sobie pomóc to, to będzie cię dalej nękało coraz bardziej. Wiem że grasz twardą a tak naprawde jesteś bardzo wrażliwa. - nagle zrobiła się dla mnie miła.

A może ma racje? Dobra powiem jej to i tak prędko stąd nie wyjdę.

-No dobrze. A więc wczoraj widziałam dziwną nie wyraźną postać która chodziła po moim pokoju. Mówiłam do niej ale się nie odezwała. Potem znikła a chwile później usłyszałam głosy w głowie które mi mówiły żebym nic nie mówiła o tym pielęgniarce a dzisiaj mówiły żebym się na nią rzuciła.
Żukowska zrobiła dziwną mine, zaczęła szukać w papierach.
Nagle odezwała się:
- Alice, obawiam się że objawiła się u ciebie schizofrenia. Niestety tej choroby nie da się wyleczyć. U ciebie bardzo wcześnie się ujawniła. Przepiszę ci odpowiednie leki. Dostaniesz je dzisiaj wieczorem i ...
-Ja jestem zdrowa! -przerwałam jej
-Każdy schizofrenik tak sądzi.
-Jestem zdrowa!!! - nagle zaczęły mówić mi coś głosy w głowie nie zbyt je słuchałam i krzyczałam dalej.
-Uspokój się! Pielęgniarko zaprowadź Alice do pokoju.
-Ja jestem zdrowa! - pielęgniarka trzymała mnie za ręke a ja próbowałam jej się wyrwać.
Dała mi leki i od razu zasnełam.

Mój psychiatryk.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz