Rozdział 8

9 1 0
                                    

*Carmen*
Położyłam się do swojego łóżka, już przebrana w piżamę. Leżałam z otwartymi oczyma i myślałam o tym, co powiedział Draco. Jeszcze kilka tygodni temu, marzyłam żeby porozmawiać z nim, a teraz? Bez wahania idę z nim na Bal. Moja mama nie przysłała mi dalej sukienki. Od czterech tygodni. Mam nadzieję, że z nią i sową wszystko dobrze. Z podekscytowania nie mogłam zasnąć. Zamknęłam oczy i przez cały czas myślałam o Balu...

*Draco*

Usiadłem na swoim łóżku. Wpatrywałem się w ścianę z niedowierzaniem, że Carmen zgodziła się pójść ze mną na Bal. Strasznie bałem się ją o to zapytać. Wiem, że zaczynamy się coraz bardziej poznawać i można nas nazwać przyjaciółmi, ( choć nie takimi jak Ron i Hermiona, którzy poprostu wszystko robią razem).  Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłem w pociągu, od razu wydała się interesująca. Nie tylko ze względu na jej długie, jasne włosy związane w kitka poprzez zieloną, małą kokardkę. Zielony mundurek pasujący na nią idealnie i poprostu jej cudowny wygląd. Wyglądała na mądrą, miłą, fajną osobę i od razu coś do niej poczułem. Jeszcze kilka tygodni temu nie wierzyłem, że kiedykolwiek będę z nią rozmawiał, a teraz bez wahania idę z nią na Bal...

Carmen wstała idealnie na ucztę. Ubrała się i poszła do Wielkiej Sali. Dumbledor ogłosił, że za kilka dni odbędzie się drugie zadanie z Turnieju Trójmagicznego. Pierwsze, jak powiedział, wygrał Harry Potter. Po jego ogłoszeniach, sięgnęła po budyń i patrzyła co robią Ron i Hermiona. Siedzieli obok siebie tak blisko, że ich ramiona się ze sobą ściskały i Ron coś jej opowiadał. Po chwili oboje się śmiali, więc musiał to być jakiś żart. Harrego nigdzie nie było, ZNOWU. Dziwne.. Od dwóch dni nigdzie go nie było, nawet na lekcjach. Z tej całej presji, nawet tego nie zauważyła. Dzisiaj Draco się nie zjawił, więc Carmen po chwili wyszła z Sali. Szła dolnymi korytarzami w stronę dormitorium. Postanowiła, że powtórzy materiał przed pierwszą lekcją, bo wczoraj nic nie zrobiła. Weszła do Pokoju Wspólnego i zobaczyła Dracona i Pansy. Stali naprzeciwko siebie, a w sumie Draco stał nad nią, ponieważ był on bardzo wysoki. Schowała się za najbliższą ścianą i postanowiła, że ich podsłucha;

- ... ale ja idę z kim innym, Pansy - powiedział Draco

- Co mnie to obchodzi?! JA I TY jesteśmy dla siebie stworzeni i powinniśmy być razem, hmm?

- NIE, nie rozumiesz, że ty mi się nie podobasz. Idę z kim innym. Ty też musisz. Żegnaj. - Pansy uciekła z płaczem w stronę dormitorium. Carmen wyszła zza ściany jakby nigdy nic. 

- Ooo, cześć... - powiedział Draco, lekko zmieszany i podszedł do Carmen.

- Hej, wiesz co, śpieszę się...

- Czekaj - powiedział stanowczym głosem i złapał ją w talii i przyciągnął w miejsce gdzie przed chwilą stała - słyszałaś moją rozmowę z Pansy? - mówiąc to, dalej trzymał jedną rękę na jej talii.

-Nooo, kawałek. A co?

- Nic, ale przepraszam za nią. Ona myśli, że powinniśmy być razem, ale ja z nią nie chce być. Kto inny mi się podoba. 

- Tak? Znam tą osobę? - powiedziała lekko zmieszana, a on położył drugą rękę na jej talii.

- Myślę, że na pewno - powiedział, po czym wyszedł z pokoju wspólnego. Ja weszłam do Dormitorium.

Pierwszą lekcją były eliksiry.  Na szczęście Carmen  powtórzyła skład kilku miktsur przed lekcją i teraz było jej łatwiej.

Na obiedzie wszystko było w porządku, tylko tyle, że pod koniec uczty, Dumbledor ogłosił, że Harry Potter został porwany przez Śmierciożerców...

Historia z Hogwartu (nie) wzięta.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz