*Rozdział nie sprawdzony*
Luna
Rozmawiałam z Simonem dobre pięć minut. Nagle przypomniałam sobie o Matteo. Zawołałam go i już po chwili stał obok mnie.
- Kto to jest Luna - spytał Simon.
- To Matteo. Jeździ tu na torze i też chodzi do Blake. Jest moim... - nie zdążyłam odpowiedzieć ponieważ Matteo mi przerwał.
-Chłopakiem - jak to usłyszałam zamarłam. Jakim znowu chłopakiem. Lecz to bylo nic w porównaniu z tym z właśnie zrobił. ON MNIE POCAŁOWAŁ. Tak ten Król Paw. Który ma dziewczynę z którą mieszkam, właśnie mnie pocałował. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Nie wiedziałam co robić. Oddać pocałunek? Dać mu z liścia i uciec? Po chwili wybrałam dobrą opcje.
Dałam ci z liścia, po czym uciekłam jak najszybciej się dało. Biegłam przed siebie dobre 5 minut nie zwracając na innych. Rozejrzałam się do okoła, uświadamiając sobie gdzie się znajduję. Gdy tylko zauważyłam że jestem w parku, udałam się w stronę wolnej ławki.
Siedziałam sobie w parku i rozmyślałam nad tym co się stało niecałe dziesięć minut temu. Czemu on mnie pocałował? Chciał mnie upokorzyć? A może mnie kocha ? Nie. Co ty Luna. On i ty? Nie to nie możliwe. A tak w ogóle czemu wyobrażam sobie, że ja i on moglibyśmy być razem. Chyba się nie zakochałam co nie ? Mam taką nadzieję inaczej nie będzie za dobrze.
Moje myślenia przerwało szturchanie w moje lewe ramię. Ujżałam tam chłopaka który kilka tygodni temu pomógł mi, gdy się przewróciłam.
-Hej... - próbowałam przypomnieć sobie jego imię, lecz było to tylko na marne. - zapomniałam jak masz na imię. Przepraszam.
-Nic się nie stało. Jestem Jorge. A ty Luna tak ? Dobrze pamiętam? - spytał blondyn
-Tak Luna. Co ty tu robisz ? - spytałam ciekawa odpowiedzi
- Właśnie przechodziłem. Stało się coś że tu tak sama siedzisz ?
-Nie. To znaczy tak. Nie wiem. - odpowiedział zakłopotana tym czy opowiedzieć mu o tym co się stało.
- Opowiedz mi. Możesz mi zaufać. - odpowiedział i uśmiechną się w moją stronę.
-Znasz Matteo Balsano? - chłopak pokiwał głową nie chcą mi przerywać. - No więc on i jego dziewczyna Ambar znęcali się nade mną przez pierwsze dnie, jak tu przyjechałam. Późnej złamałam rękę. - mówiąc ostatnie zdanie pokazałam mu moją rękę w gipsie. - Od tego czasu obydwoje dali mi spokój. No może Ambar czasami mówiła obraźliwe rzeczy do mnie, lecz nic sobie z tego nie robiłam. A Matteo w ogóle mi nie dokuczał. Dzisiaj jak byłam w Jam&Roller spotkałam mojego przyjaciela - Simona. Który przyleciał specjalnie dla mnie z Meksyku. Wcześniej rozmawiałam z Matteo. Gdy przedstawiałam Matteo Simonowi, Matteo mnie pocałował. - mówiąc ostatnie zdanie skończyłam mój długi monolog.
-Wow. Trochę tego jest. No coż mogę ci powiedzieć. Może Matteo coś do ciebie czuje. - spytał z pewną powagą
- Nie raczej nie, bo przecież kto by sie zakochał w takiej dziewczynie jak ja ? - odpowiedziałam
- Ja wcale tak nie uważam. Kilka tygodni temu. Po naszej rozmowie, ja wiedziałem obrazu że jesteś: miła, przyjacielska, wesoła. Mógł bym wymieniać tak jeszcze bardzo długo. Więc nie dziw się że on mógł by być w tobie zakochany.
- Dziękuję za miłe słowa. Może masz rację. - powiedziałam
- Możemy masz ochotę na kawę czy coś?
-Jasne możemy iść. Tylko zadzwonię do mamy, że wrócę późnej. - rzekłam
-Okej
Po rozmowie z mamą udaliśmy się do pobliskiej kawiarenki. Długo rozmawialiśmy. Jakieś 2 godziny. Mieliśmy już wychodzić. Gdy w progu ujżałam Matteo. No bo kogo innego. Najdziwniejsze było to że miał on podbite oko.
-Luna kto to jest - spytał brunet
- Nie jestem twoją dziewczyną więc nie muszę Ci się z niczego spowiadać. - odpowiedziałam oschle poczym wyszłam ciągnąc Jorga za rękę.
-Odprowadzić cię? - spytał blondyn
- Tak chętnie. - odpowiedziałam bez namysłu
-To chodźmy. - rzekł
Przez całą drogę do domu pani Sharon rozmawialiśmy. Szczerze mówiąc Jorge jest bardzo przystojny i nawet trochę mi się podoba. Po 15 minutach marszu byłam już pod domem.
-To co spotkamy się jeszcze kiedyś? - spytałam
-Jasne. - odpowiedział i zaczą się do mnie przybliżać. Wiedziałam co chce zrobić. Tylko czy ja tego chcę? Spróbuję.
-Posłuchaj Luna. Bardzo mi się podobasz. - powiedział poczym wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek. Po jakiś 2 minutach przerwałam pocałunek.
- Luna ja nie chcę naciskać, ale bardzo chciał bym wiedzieć odpowiedź na pytanie. Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał
-Nie wiem. To chyba trochę za szybko. Odpowiedź mi jutro w szkole okej ? - powiedziałam i uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Okej to do jutra. - odrzekł.
Stałam tak jeszcze jakaś jedną minute spoglądając na oddalającą się sylwetkę chłopaka.
Weszłam do domu, poczym udałam się w stronę mojego pokoju. Umyłam się, ubrałam w piżame i położyłam się do łóżka , lecz nie umiałam usnąć. Moje myśli ciągle były przy pytaniu. Czy dać mu szansę? Czy nie ?
Po godzinie rozmyślania odpłynełam w krainę snu, lecz nie miałam pojęcia że podczas rozmowy z blondynem, ktoś ukrywał się w krzakach.
***
Tym akcentem kończymy rozdział. Rozdział zawiera aż 775 słów bez notki. Jestem z siebie dumna.
Nie było 7 gwiazdek, ale ja bardzo chciałam opublikować rozdział.
Jak myślicie kto ukrywa się w krzakach?.
Gwiazdka, komentarz bardzo motywują.
Do następnego 😘
CZYTASZ
Od nienawiści do miłości -Lutteo ✔
Hayran Kurgu-Jesteś nic nie wartą suką- powiedział a w moich oczach pojawiły się łzy. -Co ja ci takiego zrobiłam?! Ty nie umiesz nic innego niż krzywdźić ludzi! Mam cie dosyć! *** Zapraszam na opowieść o tematyce Soy Luny. Najwyższe notowania #380 w fanfictio...