Tego dnia miał nadzwyczaj dobry humor, więc gdy tylko wstał, ruszył do Wielkiej Sali. Powolnym krokiem mijał pojedyncze grupy uczniów, którzy tak jak on podążali tego dnia na śniadanie. Z delikatnym uśmiechem na ustach wszedł do jasnego pomieszczenia przez otwarte wrota i skierował się do długiego stołu na jego końcu. Niektórzy nauczyciele siedzieli już na swoich miejscach, spożywając najważniejszy posiłek dnia. Z niespodziewaną energią usiadł obok profesor Sprout i zaczął nakładać na swój talerz wszystko po kolei.
-Masz dziś bardzo dobry humor.-zauważyła nauczycielka zielarstwa
-Czuję, że to mój dobry dzień.-uśmiechnął się-Jakieś postępy w poszukiwaniach rozwiązania?
Twarz kobiety momentalnie spochmurniała, a delikatne zmarszczki na jej twarzy pogłębiły się.
-Nie.-westchnęła ciężko-Marine i Severus za niedługo zajmą miejsca na półkach biblioteki jeśli tak dalej pójdzie.
Skinął głowa i upił odrobinę soku z dyni. Ten dzień zapowiadał się naprawdę wspaniale. Jakież było jego zdziwienie, gdy do Wielkiej Sali wkroczyła Marine Rickman we własnej osobie, a towarzyszył jej nikt inny jak Severus Snape. Zakrztusił się sokiem i opluł nim jedzenie, które nałożył sobie zaledwie chwilę wcześniej. Jak to możliwe? Zmierzył kobietę chłodnym wzrokiem i odprowadził ją aż to miejsca, które zwykle zajmowała. Nic nie wskazywało na to, aby jego klątwa jej dosięgła, więc pozostawało zastanowić się kim tak naprawdę jest Marine Rickman.
-Wszystko dobrze?-usłyszał jeszcze pytanie zaniepokojonej Pomony Sprout
-Oczywiście.-odwrócił się w jej stronę z uśmiechem-Wszystko jest w jak najlepszym porządku.
***
Hermiona tego dnia wstała z dziwnym przeczuciem, że coś jest nie tak, a rozwiązanie problemu ma prawie, że na wyciągnięcie ręki. Naprawdę irytujące uczucie. Czarownica spojrzała na swoje odbicie w lśniącej tafli lustra. Jej kręcone włosy nadawały jej wygląd pudelka tuż po kąpieli, a była pewna, że w genach zapisane ma jednak człowieczeństwo. Dopiero po kilku minutach udało jej się okiełznać burzę włosów i ze spokojem wymalowanym na twarzy ruszyła w stronę Wielkiej Sali.
-Mam wrażenie, że na twojej głowie panuje jeszcze większy nieład niż zazwyczaj.-usłyszała złośliwą uwagę, która oczywiście musiała wydostać się z ust Severusa Snape'a
Odwróciła się w stronę swojego byłego profesora i parsknęła pod nosem.
-Komplementy z twoich ust? I to z samego rana?-zapytała nawet nie starając się ukryć sarkazmu-Cóż to za zmiana?
Severus spojrzał na nią bez cienia uśmiechu.
-Komplementy Rickman?-zironizował-Szkoda, że nie mogę poddać cię terapii elektrowstrząsowej. Jestem zdania, że rozwiązała by ona wszystkie twoje problemy związane z myleniem niemiłej uwagi z komplementem.
Hermiona wzruszyła ramionami i ruszyła dalej, podświadomie wyczuwając, że mężczyzna ruszy za nią. Nie myliła się, milczący Snape szedł obok niej, odstraszając grupki uczniów, których zdążył już zapewne wpędzić w poważne kompleksy. Uśmiechnęła się pod nosem i przekroczyła próg Wielkiej Sali. Odruchowo spojrzała na stół nauczycielski i mogła by przysiąc, że Aleksander opluł się sokiem, ale ręki nie dałaby sobie za to uciąć. Był to bowiem narząd mimo woli dość cenny, bez względu na to jaki zawód się wykonywało. Westchnęła ciężko i przyśpieszyła kroku.
-Naszemu Aleksandrowi przydałby się chyba śliniak, aż się opluł na nasz widok. To może być wina jakiegoś zaburzenia.-powiedziała, a w jej głosie dało się wyczuć fałszywe zmartwienie
CZYTASZ
Inne Czasy (zakończone)
FanfictionJeśli to czytasz: brawo, witamy w opisie. Chciałabym ostrzec cię przed paroma rzeczami: 1. miałam 14 lat, gdy to pisałam, więc wszyscy bohaterowie też mają tyle lat, a przynajmniej tak to dla mnie brzmi, gdy próbuje to czytać 2. czytasz na własną od...