Dumbledore, niczym przytłoczony wiedzą duch, monotonnie przechadzał się po swoim gabinecie, oczekując na przyjście Aleksandra. Nauczyciel spóźniał się już od ciągnącego się w nieskończoność drugiego kwadransa i straszy mężczyzna zaczynał się już irytować. Dopiero dwadzieścia minut później drzwi otworzyły się z delikatnym skrzypieniem, zwiastując nadejście oczekiwanego od dłuższego czasu intruza. Albus z irytacją wypuścił powietrze z płuc i spojrzeniem jasnoniebieskich oczu zmroził przybyłego. Zaraz potem jednak uśmiechnął się i zaproponował:
-Cytrynowego dropsa?
Czarodziej uśmiechnął się ponuro i siadając, poprawił szatę.
-Nie dziękuję i przepraszam za spóźnienie, ale miałem dość irytującego gościa.-jego głos niczym wzburzony kurz zatańczył w powietrzu i osiadł cienką warstewką na wszystkim co napotkał opadając
-Oczywiście.-dyrektor z zamyśleniem pokiwał głową- Następnym razem proszę jednak, abyś mnie uprzedził. Najlepiej byłoby jednak, byś się więcej nie spóźniał.
Nauczyciel Starożytnych Run bez słowa przyjął jego słowa i rozsiadł się wygodniej, czekając na rozwój wydarzeń.
-Miałeś się do niej zbliżyć. Udało ci się, prawie. Aleksandrze.
Czarodziej wzdrygnął się słysząc swoje imię, wypowiedziane przy akompaniamencie jadu i trucizny, którymi przesiąknięte były słowa Dumbledore'a.
-Chciałeś zrobić wszystko za szybko. Za bardzo naciskałeś i w tym momencie nie mamy szansy, aby zbliżyć się do naszej panny Rickman z twoją pomocą. Powiedz mi proszę jak teraz mam bez jej pomocy osiągnąć swój cel. I w dodatku nie wzbudzić podejrzeń Severusa.
-Sam chciałeś przyspieszyć Albusie.-pokręcił głową z rezygnacją w głosie Aleksander-Ja tylko wykonywałem twoje polecenia.
Przez sekundę wydawało mu się, że widzi gniew na twarzy potężnego czarodzieja, ale na jego twarzy widniał jednak pełen skruchy uśmiech.
-Masz rację. Zupełną. Mam teraz dla ciebie nowe zadanie.
***
Hermiona była niezmiernie zdziwiona, gdy ujrzała na progu swojego gabinetu Aleksandra, który ściskał w ręce marnie wyglądający bukiet fiołków, jakby ten miał uratować mu życie i patrzył na nią wzrokiem niewinnego winowajcy. Wcześniejszy gniew już ją opuścił i spojrzała na niego z umiarkowany zainteresowaniem. Zamknęła drzwi pomieszczenia i z uniesioną brwią czekała aż mężczyzna sam coś powie. Jednak Aleksander milczał wciąż wpatrując się w nią z tym irytującym wyrazem twarzy.
-O co chodzi?-zapytała w końcu, tupiąc nogą
-Chciałbym cię bardzo przeprosić za tamten wieczór.-jęknął żałośnie, a na jego twarzy pojawiła się ulga, jakby zrzucił z serca jakiś ciężar-Nie jestem w stanie wrazić jak bardzo podle czuje się, gdy myślę o tym jak cię potraktowałem. Rozumiem, że nie mogę na nic więcej liczyć, więc moglibyśmy przynajmniej zachowywać się jak przyjaciele lub współpracownicy z dobrymi relacjami.
Hermiona przekrzywiła lekko głowę, czując jak kręcone włosy opadają jej na ramiona.
-Niech ci będzie, ale to tylko dlatego, że nie chcę, aby gadano z moim placami jaka jestem okrutna i bezmyślna odrzucając tak wspaniałą propozycję.
Bez słowa przyjęła kwiaty i zanim ruszyła korytarzem w stronę lochów, wezwała jednego ze skrzatów, aby wstawił je do wazonu u niej w pokoju. Severus chciał z nią rozmawiać, ale za każdym razem, gdy tylko kierowała się do jego gabinetu, gdzie byli umówieni, coś jej przeszkadzało. Raz był to sam Dumbledore prosząc o drobną przysługę, innym razem pani Pince lub pani Pomfrey. Nie potrafiła odmówić, jakby kierowana dawną sympatią.
CZYTASZ
Inne Czasy (zakończone)
FanfictionJeśli to czytasz: brawo, witamy w opisie. Chciałabym ostrzec cię przed paroma rzeczami: 1. miałam 14 lat, gdy to pisałam, więc wszyscy bohaterowie też mają tyle lat, a przynajmniej tak to dla mnie brzmi, gdy próbuje to czytać 2. czytasz na własną od...