Mała rozmowa [2]

55 2 0
                                    

Następnego dnia chłopak z samego rana wyskoczył z łóżka i pobiegł do kuchni. Wyciągnął z szafki płatki, po czym podbiegł do lodówki i wyjął mleko. Wziął miskę, do której nasypał płatek i zalał mlekiem. Zjadł całość na zimno. Czuł, że wszystko się w nim gotuje. Nie wiedział do końcu, czemu, ale chciał już teraz biec na to lodowisko. Wrócił do pokoju, przebrał się w pierwszy lepszy strój. Wziął łyżwy, po czym wbiegł do salonu. 

-Yakow! Idę na lód! Nie wiem, kiedy wrócę! - zawołał. 

-Co? - zdziwił się trener, podnosząc wzrok znad książki.

Zanim mężczyzna jednak zdążył cokolwiek zrozumieć, platynowowłosego już nie było. 

Chłopak biegł z całych sił przez drogę, którą podążał ostatniej nocy. Nie przejmował się śliską ulicą i wielkimi zaspani po drodze. Tego dnia mocno padał śnieg, jednak on prawdopodobnie nawet tego nie zauważył. 

"Chcę już tam być! Oby on tam był! Chcę go zobaczyć! Teraz! Czemu to jest tak daleeeeeeeeeko? Chcę móc znów założyć łyżwy i z nim pojeździć! On tak pięknie jeździ!"

Po dłuższym biegu w końcu dotarł do celu. Złapał się za kolana, głośno dysząc. Uniósł wzrok w poszukiwaniu znajomej postaci, jednak nigdzie jej nie dostrzegł. Zmartwiony faktem, że mógł biec tam nadaremno okrążył jeszcze kilka razy lodowisko. 

"Nie no... To niemożliwe, żeby go tu nie było. Musi gdzieś być..."

W tej chwili poczuł nagłe, tępe uderzenie w pasie i części klatki piersiowej. Wystraszony spojrzał w dół. 

"Nie wierzę..."

-Przepraszam! - zawołał, patrząc na małe lodowate oczka, spoglądające na niego z ziemi. 

Chłopak bez zastanowienia pomógł mu wstać, po czym zaczął otrzepywać go ze śniegu.

-Naprawdę przepraszam! Nie chciałem! - mówił przejęty. - Nie zauważyłem cię! 

-W porządku... - odpowiedział lekko wystraszony malec. 

-Nic ci nie jest? - spytał, stając przed nim. - Gdzie twoi rodzice?

-Rodzice? - zapytał, przechylając lekko głowę.

-Albo jacyś opiekuni? - dodał zdziwiony.

-Nie mam. - rzekł spokojnie. 

"Jak to "nie ma"? Musi mieć, chyba nie jest jakimś zagubionym dzieckiem z ulicy?"

-To znaczy? Gdzie ty mieszkasz? - pytał dalej zaniepokojony. 

Chłopiec jednak nie odpowiadał. 

"No to chyba jednak miałem rację..."

-Nie masz domu? - wypalił nagle, przykucając przed nim. 

-Nie. - odpowiedział tamten bez namysłu.

-A gdzie mieszkasz? To znaczy... Teraz tak... Jesteś? Przebywasz? - mówił coraz bardziej zażenowany.

-Tutaj... Patrzę, jak ludzie jeżdżą. - odparł, nie rozumiejąc do końca towarzysza. 

-A nie byłeś w żadnym domu dziecka? - spytał lekko unosząc jedną brew.

-Byłem... Ale uciekłem. - odpowiedział, spuszczając wzrok. 

-Co? Czemu? - pytał zdziwiony. 

-No bo... Tam był taki... zły pan... - zaczął mówić łamiącym się głosem, jednak nagle przerwał mu platynowłosy.

-Nie kończ, nie mów, nie ważne! - zawołał, zakrywając mu usta dłonią.

"Chłopiec z domu dziecka, który żyje teraz na ulicy, bo uciekł z tego sierocińca, bo go jakiś facet macał, bił czy co innego? Czemu, ja się pytam??? Taki mały, uroczy dzieciak, a jakiś gach musi robić mu nie wiadomo co! Dlaczemu takie rzeczy muszą się dziać tak niewinnym osóbkom? Powiedz mi Boże czemu!"

-W porządku? - zapytał nagle chłopiec.

W tym momencie platynowowłosy zdał sobie sprawę z tego, że kuca prawie twarzą w śniegu. 

-Tak, tak... Zamyśliłem się. - odpowiedział, drapiąc się po głowie.

Rosjanin stanął wyprostowany z uśmiechem na twarzy. 

-A więc postanowione! - rzekł, patrząc na malca, który tylko spoglądał na niego pytająco. - Zamieszkasz u mnie!

-Coo? - tamten w odpowiedzi otworzył szeroko oczy.

-No zamieszkasz ze mną. - odparł. - Skoro nie masz nikogo ani, gdzie się podziać, to najlepsze wyjście. 

-Ale... - zaczął, jednak nie miał, jak skończyć, gdy jasnowłosy pociągnął go za sobą.

________________________

A więc morał z tej bajki jest krótki, a niektórym i znany... Małym chłopcom zawsze się muszą dziać złe rzeczy. XD A tak na poważnie, mam nadzieję, że rozdział się spodobał. ^^ Następny mam nadzieję, będzie jutro. 

Lód w oczach | PorzuconeWhere stories live. Discover now