Ucieczka [12 1/3]

18 1 3
                                    

Kiedy platynowowłosy wyleciał, jego młodszy brat wrócił wraz z trenerem do domu. Po jego policzkach spływały pojedyncze łzy, a usta zaciskały się w wąską linię. Usiadł w salonie na kanapie, po czym zwinął się w kłębek. Jego starania, by siwowłosy nie zauważył jego smutku były zbędne, ponieważ na pierwszy rzut oka wyglądał, jak tysiąc nieszczęść. 

-Kori? Co chcesz na kolacje? - zapytał mężczyzna. 

-Nic. - odpowiedział, wtulając policzki w kolana. 

-Musisz coś zjeść, żeby mieć siły na jutro. - powiedział, wstawiając wodę na herbatę.

-To co? - zapytał. - Będę miał siły, zjem śniadanie. Tyle powinno wystarczyć.

Chłopiec wstał i cicho przeszedł do pokoju, który należał do jego i jego brata. Usiadł na łóżku, po czym znów wcisnął głowę w kolana. 

"Czeka mnie pierwsza noc bez Vityi. To nie będzie nic miłego... Ale cieszę się, że pojechał, odpocznie, spędzi czas z Chrisem i wróci."

Po jego policzkach znów zaczęły spływać łzy, chciał zająć się czymkolwiek i nie myśleć o braku niebieskookiego. Wytarł łzy w rękaw i poszedł do kuchni. 

-Yakooow? - zapytał, ciągnąc go lekko za koszulę.

-Tak? - odparł, mieszając napój.

-Dasz mi jakąś książkę? - spytał, patrząc na opiekuna błagalnym wzrokiem. 

Mężczyzna od razu się zgodził i po chwili chłopiec siedział już w pokoju ze stosem książek wokół. Nie miał pojęcia od czego zacząć, więc wziął pierwszą lepszą.

"Hobbit - Tam i z powrotem."

Otworzył i zaczął czytać, nie minęło dużo czasu, a siedział już na dywanie pochłonięty lekturą. Wchłaniał każde słowo, jak gąbkę i chyba tylko dzięki temu nie myślał wtedy o braku jego brata. Gorzej było, kiedy przyszła już pora się kłaść, wtedy nic nie mogło odwieść jego myśli na bok.

-Dobranoc. - powiedział mężczyzna, ostrożnie całując dzieciaka w czoło. 

-Dobranocki Yakow. - odpowiedział ten, lekko go przytulając.

Siwowłosy wyszedł, a malec został sam. 

Zupełnie sam.

W pustym, ciemnym pokoju.

Otoczony jedynie przez wszechobecną nicość.

Cicho westchnął i wcisnął głowę w poduszkę. Schował się pod kołdrę i leżał tak przez około dziesięć minut, jednak po chwili zabrakło mu powietrza, a ciepło pod powierzchnią materiału stało się nie do wytrzymania. Skopał z siebie wszystko. Chociaż znał swój pokój, pomieszczenie, w którym się aktualnie znajdował, nie przypominało mu go w najmniejszym stopniu. Poczuł, jak strach go unieruchamia. Mimo to starał się z całych sił nie panikować, uspokoić się, jakkolwiek. Zaczął sobie przypominać książkę to, co się w niej działo, bohaterów i wszystko, co tylko potrafił. 

Siedział tak do rana, a kiedy tylko usłyszał, jak jego trener wstaje, zerwał się na równe nogi. Wybiegł z pokoju i przytulił się, jak najmocniej do mężczyzny. Nie chciał powiedzieć, co się stało. Nie zdradził mu też, czemu ma czerwone oczy. Nie odezwał się ani słowem przez następne kilka godzin. Nie zgodził się zjeść śniadania. Kiedy jego opiekun już powoli tracił cierpliwość, po prostu wrócił do pokoju, do książki, do innego świata. Oddał się mu ponownie. Tego dnia nie dał się namówić na nic, nie zjadł ani śniadania, ani obiadu, ani kolacji, jedynie wypił trochę herbaty. 

Jednak wieczorem znów został z tym zupełnie sam, nie było ucieczki. Wziął telefon do ręki, po czym zaczął się siłować z samym sobą. 

"Nie wiem, czy powinienem... Nie chcę mu przeszkadzać. A co jeśli robi teraz coś bardzo, bardzo ważnego, i mu przerwę, i będzie na mnie zły i nie będzie chciał się do mnie odezwać?"

Mijały minuty. Każda chwila wydawała mu się być wiecznością. Starał się z całych sił napisać cokolwiek, lecz ilekroć coś wystukiwał zaraz uznawał to za głupie i od razu kasował. Po dłuższym czasie w końcu zebrał się na odwagę i wysłał wiadomość. 

Do Vitya~♥: [Vitya? Mam nadzieję, że dobrze się bawisz w Bernie. Pozdrów Chrisa i wracaj, jak najszybciej! Pa~] - wysłane sekundę temu.

Uśmiechnął się sam do siebie, czekając na odpowiedź. 

Jednak ona nie przychodziła. Mijały godziny i nic się nie działo. Z każdą minutą chłopiec martwił się coraz bardziej. 

"Może już śpi? Tak... To na pewno to... Przecież nic nie mogło mu się stać..."

Do jego oczu napłynęły łzy. Spojrzał na zegarek.

1:35

"W Bernie jest teraz dwudziesta druga trzydzieści pięć... On nie śpi... Może jest zajęty? A jeśli mu naprawdę przeszkodziłem? A co jeśli nie odpisuje, bo mnie nienawidzi?"

Czekał całą noc. Jedynie myśl o tym, że może zaraz odpisze, odwracała jego uwagę od ciemności panującej za oknem i w całym pokoju. Był zmęczony, jednak nie zasypiał.

Czekał.

_________

Dobra dzielę to na części, bo to długie takie. Piszcie, czy mam resztę wstawić dzisiaj czy jutro, czy kiedy. ^^ Więc na razie biegnę pisać. :3

Lód w oczach | PorzuconeWhere stories live. Discover now