Braciszku [23]

15 2 2
                                    

Chłopak, którego śnieżnobiałe włosy spadły gwałtownie, gdy opadł na lód, głośno odetchnął. Wylądował perfekcyjnie, zdecydowanie zbyt perfekcyjnie, jak na swój wiek. Ćwiczył nieprzerwanie od ponad dziesięciu godzin, ponieważ wyrwał się przed piątą z łóżka, nie mogąc zasnąć. Dochodziła już piętnasta. Odbijało się to na nim ogromnym zmęczeniem, jednak nie zamierzał przestać.

Jego głowę zaprzątały różne myśli. Dotyczyły one zarówno jego przyjaciela, z którym nie widział się już od dwóch dni, brata, który za niedługo ma wrócić do kraju, jak i samej swojej pasji, łyżwiarstwa. Czuł, że bez wsparcia platynowłosego nie ma szans na żaden, nawet najmniejszy postęp. Miał wrażenie, że wszystko, co potrafił było tylko i wyłącznie siłą jego idola, a odkąd zaczął tracić z nim kontakt, bał się, że zupełnie straci wszystkie nabyte umiejętności. Do tego obawiał się, że brat naprawdę nie zamierza do już wspierać.  

Potknął się, przy następnym skoku i uderzył z pustym hukiem o lód. Zaraz się podniósł, po czym pojechał dalej. Nadal był w lekkim szoku po przewrotce, ponieważ dawno nie zdarzyło mu się przewrócić. W tym momencie nabrał już zupełnej pewności, co do swojej teorii. Postanowił bardziej się skupić, kiedy przeszedł do jednego z ważniejszych momentów w układzie. Skoczył kombinację dwóch podwójnych, potrójnego i poczwórnego. Doskonałe lądowanie przy każdym. 

Nagle po całym lodowisku rozległ się głośny świst wciąganego do płuc powietrza, zawtórowało po nim donośne westchnienie zachwytu.

-To było doskonałe!! Idealne! Chris! Widziałeś? - zawołał męski głos. 

Chłopiec nie rozpoznawał dźwięków, które dobiegały do jego uszu, jednak zdawał sobie świetnie sprawę, że osobę, która je wydała, skądś znał. Cały w rumieńcach, przez usłyszane wcześniej komplementy, odwrócił się niepewnie, po czym spojrzał na trzech gości stojących na trybunach. Jednym z nich był wcześniej wspomniany Chris, drugim ledwo znany, starszy od nich mężczyzna, jednak najważniejszym z nich był trzeci młodzieniec.

"Vitya!"

Lodowe oczy młodziaka zalśniły niczym dwa kryształy, po czym znieruchomiał. Muzyka nadal leciała, a on stał wgapiając się w nowo przybyłych. Czuł, jak obejmują go szpony okrutnej niezręczności. 

-No! Koooriś! Świetnie! - zawołał nagle platynowłosy, widocznie chcąc przerwać ciszę. - Nie wiedziałem, że zrobiłeś już takie postępy! Cieszę się. Chociaż też ci się nie dziwię, teraz, przed sezonem treningi są najważniejsze! Prawda, Joseph? - zwrócił się do stojącego obok faceta.

Dopiero, kiedy jego brat wskazał wzrokiem na mężczyznę, białowłosy zdał sobie sprawę, że jest on jedną z osób, z którymi jego brat często rozmawiał online. Miał włosy koloru intensywnego, ciemnego blondu, było one niezbyt długie, kręcone. Twarz miał przyjazną, spoczywał na niej lekki, zadbany zarost i spokojny, dorosły uśmiech. Oczy miał ciemne, brązowe. Był nieco wyższy od Viktora i widocznie miał także dość umięśnioną sylwetkę. Najmłodszy łyżwiarz, stał wpatrując się zarówno w niego, jak i jego brata, jego umysł pracował już dość sprawnie, więc szybko przypomniał sobie o paru sprawach i błyskawicznie połączył fakty. 

-Racja. Jak nie teraz, to nigdy. W końcu, jeśli zaraz sobie tego nie wypracujesz w pełni to będzie za późno. - rzekł dość profesjonalnym tonem zapytany. 

Wszyscy zeszli na dół, a chłopiec podjechał do barierek i wyłączył muzykę, która akurat tego dnia grała mu prosto z telefonu, przez zepsucie się słuchawek. Kiedy białowłosy był już niecały metr od nich, jego brat pośpiesznie do niego doskoczył i zatrzasnął go w żelaznym uścisku, wtulając twarz i wplatając palce jednej dłoni w jego włosy, a drugą przycisnął go do siebie. Serce chłopca zadrżało i zabiło bardzo mocno.

"Tęskniłem, jak nie wiem..."

Odsunął od siebie jego twarz, ostrożnie złapał za jego podbródek, po czym podniósł jego głowę do góry i złączył ich wargi. Dłonią przejechał po jego policzku. W tej chwili nie było ważne ani to, że byli w poniekąd miejscu publicznym, ani to, że obok stali dwaj inni mężczyźni, ani to, że byli dla siebie braćmi. Po dłuższej chwili jednak, młodzieniec odsunął się, patrząc jeszcze przez moment na czerwone policzki śnieżnowłosego, po czym znów go przytulił, szczelnie i mocno. 

Platynowłosy potrzymał go w objęciach jeszcze chwilę, kołysząc się z nim powoli, tym samym uspokajając jego kołatające serce. Widział doskonale nagłe wzdrygnięcie chłopca, więc postanowił pomóc mu się opanować, co widocznie przynosiło efekty, ponieważ nie minęła minuta, a śnieżnowłosy oparł się lekko o jego ramie, wtulając twarz w jego tors. Widocznie brakowało mu jego dotyku, jego kołysania, jego ramion, jego. 

-Kocham cię braciszku, wiesz? - zapytał starszy, tuląc go. 

-Ja ciebie też. - odrzekł tamten.

-Ale ja ciebie bardziej, braciszku. - odparł. 

-Nie, bo ja. - odpowiedział, rumieniąc się lekko.

-A nie, bo ja, braciszku. - kontynuował. 

"Sprzeczali się" tak ze sobą jeszcze dobre pięć minut zanim starszy nie zdał sobie sprawy, że jego "braciszek" już wtulił się w niego na dobre. 

-Już lepiej? - spytał spokojnym głosem. 

Kryształowooki w odpowiedzi jedynie cicho mruknął, odlatując myślami gdzieś daleko, tak bardzo mu się chce spać.

-Koriś? - zapytał zdziwiony, patrząc na dziwnie uspokojonego brata. 

-Tak? - odparł, lekko przytomniejąc.

-W porządku? - zaśmiał się radośnie.

Od dawna nie czuł się tak szczęśliwy, od ponad dwóch tygodni nie mógł po prostu przytulić śnieżnowłosego. Wszystko to przez swoją zazdrość. To właśnie ona odciągnęła go od najukochańszej osoby i to ona zniszczyła ich relację, która teraz zdawała się być już w pełni naprawiona. 

-Taak. - odpowiedział, zakrywając usta. 

Chłopak cicho ziewnął, na co starszy zniżył się, złapał go w udach i podniósł do góry, lekko go podrzucając, by poprawić uchwyt. 

-Co ty robisz? - zapytał wystraszony tak nagłym i niecodziennym ruchem brata. 

-Biorę cię do domu! Masz iść spać, widzę, że nie spałeś od dobrych kilku dni. Masz karę na internet do odwołania. - zaśmiał się, wchodząc w górę do wyjścia. 

Dwaj pozostali mężczyźni patrzyli na to wszystko z wielkimi oczami. Przez ten cały czas, od pocałunku platynowłosego z kryształowookim nie mogli odezwać się ani słowem. Kiedy tamci mistrz świata wyszedł z lodowiska, niosąc braciszka na rękach, patrzyli za nimi jeszcze jakiś czas, nie potrafiąc nawet zamknął otwartych ust.

___________

Aaaaaaa! Przepraszam! Przepraszam! Przepraszam! T^T Wiem, że przegięłam tymi kilkoma dniami nie wstawiania rozdziałów, ale nooo! Po pierwsze, nauka, po drugie, brak weny, po trzecie, zapomniałam, jak pisać. XD No cóż, najważniejsze, że już jest i postaram się to utrzymać. ^^

Lód w oczach | PorzuconeWhere stories live. Discover now