Po tym co się wczoraj wydarzyło nie poszłam do szkoły. Nie chciałam iść z tym wielkim siniakiem na czole, więc zostałam w domu. Nie wiedząc, że ojciec ma pracę na nockę. Gdybym wiedziała uciekałabym jak najszybciej. Zadzwonił do mnie Josh i spytał czemu nie ma mnie w szkole. Ja odpowiedziałam, że mam okres i strasznie boli mnie brzuch i niechcę do szkoły. Była to prawda, a on to zrozumiał. Był poprostu kochany. Kochałam go bardzo. Po zakończonej rozmowie napisał sms'a czy czegoś mi nieprzynieść. Na co ja odpisałam krótkie: Nie❤.
Zeszłam na dół do kuchni w której był ojciec. Podeszłam do lodówki, otworzyłam ją i momentalnie zamknęłam, a raczej on ją zamknął. Mnie złapał za biodra i przyciągnął do siebie. Zaczął obmacywać. Tym razem się nie dam - pomyślałam. Wzięłam rozmach i zajebałam mu z łokcia w brzuch na co się zgiął, a następnie zadałam mu cios nogą w krocze po czym położył się na podłodze. I uciekłam...
Wybiegłam z domu. Myślałam jak się przed nim bronić. Raz mi się udało, ale co dalej. Po drodze rozmyślałam co zrobić i zadzwoniłam do Josha, który skończył już lekcje. Spytałam czy możemy się spotkać. Zgodził się i powiedzał, że ma do mnie pytanie. Trochę się spiełam.
Mieliśmy się spotkać w restauracji. Byłam na miejscu równo o 15.00 czekałam na chłopaka. Przyszedł 10 minut po mnie. Na przywitanie pocałował mnie namiętnie- cudownie całuje- i przytulił po czym usiedliśmy i złożyliśmy zamówienie. Ja nadal byłam spięta a on spytał:-Może z okazji że jesteśmy razem już 2 tygodnie wpadniemy na imprezę do Kamila.
-Jasne, ale nie mam się w co ubrać, - jaka ulga bałam się, że chodzi o coś innego.
-Dlatego chodź na zakupy.
-Dobrze. - odpowiedziałam.
Zjedliśmy zamówiony posiłek zapłaciliśmy i wyszliśmy z lokalu.
Szliśmy chodnikiem trzymając się za ręce. Zmierzaliśmy w stronę centrum handlowego. Zauważyłam, że na słupie wisi kartka z napisem "Karate". Pomyślałam, że zacznę ćwiczyć samoobronę i dokopię ojcu. Wyjęłam telefon i zrobiłam zdjęcie.
-Co robisz?-spytał chłopak.
-Nic.
-Czuję, że czegoś mi nie powiedziałaś.
-Nie. Przecież mówimy sobie wszystko tak czy nie? - powiedziałam trochę zestersowana.
-Tak. - odpowiedział od niechcenia.
-Wracając do tematu imprezy kiedy ona jest?
-W przyszły piątek.
Przytaknęłam mu tylko.
Byliśmy na miejscu. Weszliśmy do centrum i ruszyliśmy w stronę sklepu z sukienkami. Przekroczyliśmy próg i razem z Joshem rozejrzeliśmy się po sklepie. Był tam duży wybór sukienek: różowe, niebieskie, neonowe. Rzuciła mi się w oczy czarna koronkowa sukienka i był mój rozmiar. Przymierzyłam ją. Była idealna. Powiedziałam, że ją biorę.Podeszłam do kasy zapłaciłam i opuściliśmy sklep razem z moim chłopakiem. Wróciliśmy do swoich domów. Na szczęście uniknełam konfrontacji z ojcem. Zadzwoniłam pod numer ze zdjęcia, które dzisiaj zrobiłam i ustaliłam, że trening z karate mam we wtorki i w czwartki. Po załatwieniu sprawy poszłam wziąść przysznic i zasnęłam.
CZYTASZ
Otoczona złem
RandomMała Mela dorasta w domu dziecka.Zostaje adoptowana przez państwa Alicję i Darka. Jej dalsze losy będą okropne...