_______________________________________
Dzisiejszy rozdział sponsoruje Jurij Szatunov.
_______________________________________
W chwili obecnej bym sobie smacznie spała, ale jakieś 5 minut temu Yakov wparował nam do pokoju i kazał ruszyć dupy, bo dziś wracamy. Teraz wszyscy jemy śniadanie i zaraz jedziemy na lotnisko. Gdy wszyscy skończyli pochłaniać posiłek, zamówiliśmy taksówkę. Po dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Po wejściu do maszyny i zajęciu miejsc, założyłam słuchawki na uszy. Lecz zanim włączyłam muzykę, usłyszałam, że ktoś w samolocie włączył piosenkę naszego rodaka - Jurija Szatunova - Biełyje rozy*. To była ulubiona piosenka taty, jak też i moja, z dzieciństwa. Bardzo dawno jej nie słyszałam. Zaczęłam ją podśpiewywać pod nosem, uśmiechając się jak głupia.
- Ładnie śpiewasz. - szepnął Yuri
- Dzięki. - powiedziałam i kontynuowałam śpiewanie, które po jakimś czasie wymknęło mi się spod kontroli i zaczęłam śpiewać dosyć głośno.
Nie przejmowałam się tym, co w tej chwili myśleli o mnie ludzie. Ta piosenka wywołuje we mnie wiele przyjemnych wspomnień. Usłyszałam, że Yuri też podśpiewywał.
- Biełyje rozy, biełyje rozy...
Piosenka się skończyła, a ludzie w samolocie zaczęli klaskać.
- спасибо** - odpowiedziałam
Założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzykę i - jak to ja zawsze w podróży - zasnęłam. Zostałam obudzona w ten sam sposób, co podczas lotu do USA.
- Wstajemy śpiąca królewno. - powiedział Yurachka
- Ehh... A tak dobrze mi się spało.
- No wiesz, nie chciałem Cię budzić, ale sytuacja tego wymagała.
- Wiem, wiem. Zaraz lądujemy, prawda?
- Tak.
- Yuri?
- Co jest?
- Pomożesz mi w czymś?
- O co chodzi? - był wyraźnie zmartwiony
- Dopóki nie skończą się zawody nie mogę wrócić do domu...
- Czemu?
- Matka nie pozwoli mi się ruszyć z domu...
- Chcesz przenocować u mnie? W sumie to u mojego dziadka.
- Tak, ale...
- Możesz, na pewno.
- Dziękuję, ale jest jeszcze coś.
- Co takiego?
- Pomożesz mi zakraść się do mojego domu, gdy moja matka będzie spała? Chcę wziąć inne ubrania...
- Jasne, jasne. Rozumiem. Pomogę Ci.
- Dziękuję. Jesteś kochany.
Po jakimś czasie w końcu wylądowaliśmy na ojczystej ziemi. Na lotnisku czekał na nas dziadek Yuria.
- Cześć dzieciaki. - powiedział z uśmiechem na ustach
- Cześć dziadku.
- Dobry wieczór.
- Dziadku, Roksana może u nas kilka dni przenocować?
- Jasne, czemu nie. - po czym zwrócił się do mnie - Nie możesz wrócić do domu? Bo Twoja mama Cię ukarze, że wyjechałaś?
CZYTASZ
Nic więcej. A może jednak? 【Yuri Plisetsky】✖️ZAWIESZONE✖️
Fanfiction"Nic się nie liczy. Tylko ja, lód i muzyka. Nic więcej. A może jednak?" "Chcę wygrać. Liczy się zwycięstwo. Nic więcej. A może jednak?"