*Yuri Plisetsky*
Roksana: Kurwa... Muszę kończyć. Dobranoc ;)
Yuri: Dobranoc :)
Yuri: Śliczna *nie wysłano*
Polubiłem Roksanę. Nawet bardzo. Fajna jest. No i ładna. Ugh... Co się ze mną dzieje?! Cały czas o niej myślę. Powinienem teraz myśleć, tylko i wyłącznie, o Grand Prix. Przecież ważne są tylko wyniki.
"Nic więcej."
"A może jednak?"
Przypomniały mi się słowa dziewczyny.
- A może jednak?... - powtórzyłem cicho i poszedłem spać.
×Rano×
Promienie słoneczne, wpadające przez okno, obudziły mnie. Leniwie podniosłem się z łóżka. Sięgnąłem po telefon. 9.40?! Roksana pewnie jest już na lodowisku. Wziąłem szybki prysznic, bez wcześniejszego zjedzenia czegokolwiek, chwyciłem łyżwy i pobiegłem na lodowisko.
- Dzień dobry. - burknąłem do pani pracującej tutaj
- Dzień dobry! - odpowiedziała mi z uśmiechem
Poszedłem założyć łyżwy. Gdy już kierowałem się na lód, usłyszałem znajomą melodię.
- Przecież to Eros! Wieprz tu jest?! - krzyknąłem i pobiegłem na lód
Nie było tam Katsukiego, a na tafli lodu jeździła Roksana. Ona jedzie do Erosa? Patrzyłem z podziwem na dziewczynę. Gdy skończyła, podjechałem do niej.
- To było świetne. Wieprza byś pokonała.
- Dzięki. Czy Ty twierdzisz, że jestem słaba? Że dałabym radę pokonać tylko go? - zaczęła wypytywać
- Nie, nie o to mi chodziło. - zacząłem tłumaczyć - Po prostu wieprz też jedzie do Erosa. I to do choreografii ułożonej przez Victora.
- Naprawdę?!
- Tak, ale Ty lepiej jeździsz niż on.
- Dzięki. - czy mi się wydaje, czy ona się zarumieniła? - Spóźniłeś się.
- Wiem, wiem. Zaspałem. No... zdarza się.
- Ciesz się, że możesz sobie spokojnie pospać. Ja to muszę chodzić spać o 22 i wstawać o 7. Nienawidzę swojej matki!
- Serio? To słabo... A ojciec?
Ona spuściła głowę i cicho powiedziała:
- Tata... Nie... Żyje... - po jej policzku zaczęły płynąć łzy
Przytuliłem ją do siebie i pogłaskałem po głowie.
- Przepraszam, nie wiedziałem... Musi Ci być ciężko...
- Nie przepraszaj. Nie masz za co. A co do życia bez ojca - przerwała na chwilę - To już się przyzwyczaiłam.
Uniosła głowę do góry, by spojrzeć mi w oczy. Patrzyła na mnie w ciszy zapłakanymi oczyma. Teraz zauważyłem, że jej oczy nie są czarne, a ciemnofioletowe. Fioletowy - kolor tajemnicy. Ten kolor idealnie pasuje do Roksany. Staliśmy tak, ok. 5 minut przytuleni na środku lodowiska, gdy nagle dziewczyna powiedziała:
- Idzie. Zachowujmy się tak, jakby nic nie było, ok?
Kiwnąłem głową. Roksana podjechała do bandy, a ja za nią. Za chwilę na lodowisko weszła jakaś laska. Nie spodobała mi się.
CZYTASZ
Nic więcej. A może jednak? 【Yuri Plisetsky】✖️ZAWIESZONE✖️
Fanfic"Nic się nie liczy. Tylko ja, lód i muzyka. Nic więcej. A może jednak?" "Chcę wygrać. Liczy się zwycięstwo. Nic więcej. A może jednak?"