1. Lodowe spotkanie

1.7K 125 163
                                    

Codziennie do 16 siedź w tej cholernej szkole. Ugh... Mam tego dość. Chcę już iść pojeździć. No już dziś piątek. Przestań, babo, pieprzyć głupoty. Nikogo nie obchodzi ta cholerna matma. Takie myśli tylko u mnie. Z mojej wiązanki narzekania wyrwał mnie dzwonek wolności. Oznajmił, że można już wrócić do domu. Od tego wkurzającego miejsca miałam niedaleko do domu. 10 minut drogi i stoję już pod drzwiami mieszkania. Z kieszeni wyjęłam klucze. Weszłam do budynku. Jak zwykle nikogo nie było. W sumie, kto miałby być. Ojciec nie żyje, matka w pracy, a ja jestem jedynaczką. Zjadłam obiad, który sobie zrobiłam i poszłam do mojego pokoju. Musiałam odrobić lekcje. Wtedy mogę iść do mojego drugiego domu, którym jest lodowisko. Na szczęście nie miałam tam daleko. Szybko odrobiłam matmę. Wzięłam moją ulubioną torbę w cętki, spakowałam moje czarne łyżwy, telefon i słuchawki schowałam do kieszeni kurtki i wyszłam z domu. Założyłam słuchawki na uszy i włączyłam mojego ukochanego rocka. Po chwili byłam już przy lodowisku. Zdjęłam słuchawki i weszłam. Przywitałam panią pracującą tam sztucznym uśmiechem. Miałam iść założyć łyżwy, gdy pani powiedziała do mnie:

- Dziś na lodowisko przyszedł taki blond chłopak. Nie był zbyt skory do rozmowy. Taki niemiły się wydawał. Uważaj na niego.

- Spokojnie, nic mi się nie stanie. - powiedziałam i poszłam założyć łyżwy.

Naprawdę musi być tu ktoś jeszcze? Nie można w spokoju pojeździć?

- Ehh... No trudno - westchnęłam

Poszłam na lód. Na środku lodowiska stał chłopak o blond włosach. Miałam już mu powiedzieć kilka słów, ale nagle zaczęła grać muzyka. Jedyna miłość: Agape. Ten typek zaczął tańczyć. Poruszał się z gracją. Delikatnie łyżwami naruszał nieskazitelną nawierzchnię lodu. Gdy jechał nasz wzrok na ułamek sekundy skrzyżował się. Po skończeniu choreografii nie wytrzymałam i zaczęłam klaskać. Weszłam na lód, podjechałam do niego i powiedziałam:

- No muszę przyznać, że masz grację. Cudnie jeździsz.

- Dzięki. - zaraz dodał - Kim w ogóle jesteś?

- Roksana Baltivskaya, zeszłoroczna złota medalistka Junior Grand Prix. A ty?

- Yuri Plisetsky, zeszłoroczny złoty medalista Junior Grand Prix.

- Coś tam o tobie słyszałam. Miło poznać. - wyciągnęłam dłoń w jego stronę

- Też o tobie słyszałem. Również mi miło. - uścisnął moją dłoń i delikatnie się uśmiechnął

- Będziesz tańczył do Agape na zawodach? Przecież to nie pasuje do Rosyjskiego Punka.

- Tak, będę tańczył do Agape i wiem, że to do mnie nie pasuje. Ale tą choreografię przygotował dla mnie Victor.

- Victor Nikiforov?! - krzyknęłam

- Tak, on. Przecież mamy, znaczy mieliśmy, tego samego trenera.

- No tak, bo Victor zrezygnował. A tak w sumie to dlaczego?

- Bo pojechał do Japonii trenować tego cholernego wieprza.

- Do Japonii?! Kogo trenować?!

- Katsukiego.

- Naprawdę?! Tego wyrzutka?! Czy Victor nie mógłby trenować kogoś, kto ma talent, na przykład Ciebie.

- Ja też tego nie rozumiem. - po chwili dodał - Może Ty pokażesz co potrafisz?

- Dobra. - włączyłam piosenkę Wataru Hanato - You Only Live Once i zatańczyłam swój układ.

Gdy skończyłam Yuri podjechał do mnie i zaczął klaskać.

- No nieźle. Ale i tak bym wygrał z Tobą.

- Skąd ta pewność?

- Tylko ja mogę wygrać. Tylko to się liczy. Nic więcej.

- A może jednak?

- Ale co?

- Może jednak nie tylko wynik się liczy.

- Pff... Bzdura.

Nastała cisza. Yuri po około minucie przerwał ją.

- Może pojeździmy razem?

- W sumie czemu nie.

Zaczęliśmy jeździć. Potem już bardziej się wygłupialiśmy. W sumie to on spoko jest. Zbliżała się 21, czyli godzina zamknięcia lodowiska. Wymieniliśmy się numerami i pożegnaliśmy się. Gdy szłam do domu, w głowie pojawił mi się jeden obraz - jak z Yurim jadę w duecie do Agape. Potrząsnęłam głową, by wyrzucić tą myśl. Weszłam do domu i szybko poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Słuchanie muzyki przerwał mi dzwonek SMS. Wzięłam telefon do ręki. To SMS od Yuriego.

Yuri: No hej. Już w domu?

Roksana: Hejka. No już wróciłam, ale wolałabym tu nie wracać.

Yuri: Co? Czemu?

Roksana: Kiedyś Ci powiem. A Ty? Już wróciłeś?

Yuri: Tak, wróciłem. Chociaż wolałbym być u dziadka.

Roksana: Ciężka sytuacja rodzinna?

Yuri: Taaa... Będziesz jutro na lodowisku?

Roksana: Będę. A co, chcesz się spotkać?

Yuri: Może. B) W sumie nawet spoko osobą jesteś. Lubię Cię :)

Roksana: Naprawdę tak sądzisz? Ja też Cię polubiłam.

Yuri: Tak, naprawdę. Czy to takie dziwne?

Roksana: Noo... Bo nikt mnie nie lubi. Znaczy mam jedną przyjaciółkę. A tak to wszyscy twierdzą, że jestem dziwna itp.

Yuri: To słabo :/ Ja nie wiem. Albo jestem głupi, albo oni są głupi. Nie jesteś dziwna. Jesteś spoko. Może po prostu to oni są dziwni albo nie wiedzą jak zagadać do dziewczyny.

Roksana: A Ty wiesz jak zagadać do dziewczyny? xd

Yuri: No przecież rozmawiam z Tobą.

Roksana: To ja zaczęłam rozmowę na lodowisku. Gdybym się nie odezwała to prawdopodobnie od Ciebie dało by się usłyszeć tekst w stylu: "No i czego się patrzysz?"

Yuri: Nie no, bez przesady. Chyba, że stałby tam wieprz.

Roksana: Kurwa... Muszę kończyć. Dobranoc ;)

Yuri: Dobranoc :)

Odłożyłam szybko telefon na szafkę, przebrałam się w piżamę i udawałam, że śpię. Matka przyszła sprawdzić, czy się jej słucham. Zobaczyła, że leżę w łóżku i sobie poszła. Poszłam wziąć prysznic. Odczytałam ostatnią wiadomość od Yuriego i poszłam spać. 

____________________________

Pierwszy rozdział już jest. Jak Wam się podoba? Jak już kiedyś pisałam gdzieś - piszę tą historię, gdy mam na to ochotę, a nie, że jest jakiś konkretny dzień i muszę wrzucić rozdział. Spokojnie, ta akcja nie jest jeszcze w ogóle rozwinięta. Wygląda to tak, jakby tej książki były planowane mniej niż 10 rozdziałów. Ale nie ma tak. Pozdro - zmęczona życiem Truskaweczka109.

Spodobało się? No to na co czekasz? Zostaw gwiazdkę i jakiś fajny komentarz, bo to motywuje. Do następnego! <3

Nic więcej. A może jednak? 【Yuri Plisetsky】✖️ZAWIESZONE✖️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz