Część 8

40 5 0
                                    

     Rano, gdy otwieram wciąż ciężkie powieki, początkowo nie mogę sobie przypomnieć, gdzie jestem. Po chwili jednak zacząłem wspominać cały wczorajszy dzień. Scarlet... Ona musi być gdzieś niedaleko. Musi. Muszę ją znaleźć. Porozmawiać. Pocieszyć. Ta myśl tchnęła we mnie nową siłę. Wstałem. Nie umiałem dostrzec innych ludzi. Uff. Mam czas. Ona gdzieś tu jest. Prosta droga. Marmurowe kocie łby. Obok zaś rozciągały się równo przystrzyżone tuje. Cały urok tego miejsca podkreślały czarne, staromodne latarnie poustawiane wzdłuż owej malowniczej ulicy. Co parę metrów znajdowały się ławki kolorem pasujące do latarni. Praktycznie zawsze są one puste, sporadycznie zasiadają na nich starsze osoby i pijacy. Widzę, że ktoś leży na jednej z ławek. Pewnie ktoś wypił za dużo alkoholu. Nie ma siły wstać. Super. Świat potrzebuje więcej takich osób. Podchodzę bliżej. Nie, to nie może być pijak. To ktoś młody. Chyba dziewczyna, ale nie jestem pewien. Czarne włosy. Jeszcze trochę, Charlie. Podejdź bliżej. Dziewczyna odwraca się. Wielkie, zielone oczy, idealna cera, niewielki nos, symetryczne usta.
-Scarlet?!- przeraziłem się- Co ty tu robisz? Dlaczego nie jesteś w domu?- dziewczyna usiadła. Ręką zachęciła mnie, abym spoczął obok niej.
-Nie miałam siły tam iść, dlatego zostałam tutaj. Nie było źle, tu jest bezpiecznie.- Scarlet rozglądnęła się. Chyba była czymś zmieszana, bo jej policzki były zarumienione. Bała się spojrzeć na mnie.- Charlie...- zaczęła- Wiesz, co to jest miłość?
-Jak kogoś lubisz. Bardzo, bardzo lubisz.- nie mogłem uwierzyć w infantylność swych słów.- Tak, jak ja ciebie.- Uśmiechnąłem  się życzliwie.
-Miłość jest wtedy, gdy nie widzisz świata poza tą jedną osobą. Cieszysz się, gdy jest wesoła. Gdy jest jej smutno, jesteś przygnębiony. Śmiejesz się z nią, ale nigdy z niej. Pocieszasz, słuchasz, pomagasz- Scarlet wciąż na mnie nie patrzy.
-Scarlet- ciągnę- powiedz mi szczerze...
-Tak?- ożywia się dziewczyna.
-Byłaś kiedyś naprawdę zakochana?- patrzę z ciekawością na rozmówczynię.
-Tak- Scarlet rumieni się- Nawet teraz jestem...- dopowiada już znacznie ciszej.
-Naprawdę? W kim?- zadaję pytanie szybko.
-W tobie- mówi pospiesznie, nieco nawet chaotycznie.Natychmiast pochyla się, delikatnie przykłada swoje usta do moich.
Hm.

Kamienne Serce Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz