To była ostatnia noc naszego wyjazdu do Zakopanego. Siedzieliśmy w pokoju chłopaków i graliśmy w "Prawda albo psikus". Była moja kolej, kiedy padł "psikus". Musiałam stać przez minutę na rękach, a więc nic wielkiego. Ale wreszcie mogłam zadawać pytania. Wybrałam, oczywiście Piotrka w którym od jakiegoś czasu się kochałam. On się zdecydował na pytanie, więc musiałam powiedzieć, w kim jest zakochany. Bez dłuższego namysłu wymienił jedną z naszych klasowych piękności. Od razu po tym ta dziewczyna zaczęła się do niego przytulać. Tęgi było już za wiele! Miałam ochotę wstać i wyjść. Powiedziałam, że mi duszno i wyszłam na korytarz. Usiadłam na podłodze i gapiłam się w ścianę. Chwilę później usłyszałam kroki. To był Robert. Zapytał czy u mnie wszystko w porządku, bo wyglądam na przygnębioną. Pokiwałam głową na tak. Usiadł obok, wziął mnie za rękę i powiedział:
- Mam nadzieje, że nie jest ci przykro z powodu Piotrka. To było naprawdę beznadziejne. Ale przecież możesz mieć fajniejszych chłopaków niż on.
Uśmiechnęłam się do niego i wtedy po raz pierwszy dostrzegłam jego duże, piękne, zielone oczy, ale też zapierający dech w piersi uśmiech. Nigdy wcześniej tak na niego nie patrzyłam... Robert nachylił się nade mną i czule pocałował w usta. Od tej pory nic już nie było takie jak dawniej...