Rozdział 1: Gorący deszcz

145 4 5
                                    

Była noc, a wokół panowała wszechobecna cisza. Jedynie można było doszukać się gdzieniegdzie odgłosu świerszczy. Nagle jednak Essi wydała z siebie przeraźliwy dźwięk oznaczający alarm. Ledwo żywy Nathan otworzył oczy i zerwawszy się na równe nogi, podbiegł do terminala. Pomimo głośnego dźwięku jaki wydawała WI, ciągle był zaspany i nie do końca wiedząc co robi postanowił najpierw wyciszyć irytującą syrenę. Kiedy udało się opanować sytuację, przetarł oczy próbując zrozumieć co właśnie się stało:

- Raport szczegółowy! - wycedził

- Obiekt zmienił kurs. Obecnie prócz samego statku leci za nim również całe mnóstwo asteroid. Jest na kursie kolizyjnym z naszym miastem. Przewidywany czas do uderzenia... - SI zamyśliła się - 10 minut.

- Co sugerujesz?

- Obecnie niewiele możemy zrobić. Sugeruję... - znowu się zawiesiła.

- Esii?

- Otrzymano nowe dane. Zalecane ponowne przeliczenie.

- Wykonać.

Każda sekunda była na wagę złota. Chodziło w końcu o życie wielu niewinnych osób. Pomimo iż Nate nie darzył ich sympatią:

- Zmiany wprowadzone. Trajektoria lotu statku ciągle ulega zmianie. Wnioskuję, że na pokładzie może ktoś być, kto stara się zmniejszyć efekt katastrofy. Obecnie obrał kurs na pustkowie, las oddalony 10 km stąd. Umieściłam współrzędne do twojego nawigatora.

- Dobrze się spisałaś. Informuj mnie o postępach akcji. Muszę jechać i zbadać to ustrojstwo, które tu zaraz spadnie.

Ubrał się szybko i pojechał na domniemane miejsce katastrofy. Musiał tam zdążyć przed tłumem gapiów. Był w połowie drogi. Wiedział, że nie może znajdować się zbyt blisko uderzenia. Lecz w tym momencie stało się coś czego się nie spodziewał. Essi potwierdziła, że statek znajduje się na powierzchni ziemi. To było dość niepokojące biorąc pod uwagę prędkość z jaką obiekt zmierzał w kierunku Ziemi:

- Jesteś pewna, że znajdę tam statek?

- Moje obliczenia są trafne. Obiekt wylądował w miejscy zaznaczonym na mapie. Zalecana szybka eksploracja.

W końcu dotarł na miejsce. Lecz ku zdziwieniu, nie było tam niczego. Niemożliwe. Tak wielkiej krypy nie da się przeoczyć. Essi twierdzi, że to jest to miejsce. To ja ją zaprogramowałem. I co? Mam teraz zwątpić w swoje umiejętności? Szukał skrupulatnie. Myślał, że to przez noc. Lecz idąc tak przez ten las nagle się potknął. Zauważył coś. Nienaruszony teren ziemi a na nim coś na kształt falującego powietrza niczym miraż. Podszedł bliżej. Wymacał. Gorący metal. Nagle złudzenie zniknęło, a jego oczom zaczęła ukazywać się metalowa rama. Starał się znaleźć właz, który pozwoliłby mu wejść do środka konstrukcji. Zauważył, że śluza jest lekko uchylona. Podszedł do niej i energicznym ruchem otworzył. Nie był gotowy na widok, który ukazał się jego oczom. To była... kosmitka. Ciężko było mu ją nazwać urodziwą. Nigdy wcześniej nie miał styczności z obcymi. Przywdziana w niebieską zbroję, oraz noszącą ciemnoniebieskie tatuaże istota nie poruszała się. Najważniejsza rzecz jaką zaprzątał sobie teraz głowę to co z nią zrobić? Z jednej strony zostawić ją na pastwę losu i powiadomić odpowiednie służby, czy lepiej zataić fakt i gdzieś ukryć nowego przybysza. Decyzja nie mogła być podjęta na szybko, musiał rozważyć za i przeciw. I w tym momencie o wszystkim zaważyły emocje. Przypomniał sobie jak bardzo nie znosi ludzi, ich dwulicowość a także zachłanność. Mógł jedynie domyślać się co naukowcy z nią zrobią na zlecenie swoich mocodawców, tylko po to aby jeden kraj mógł rozmawiać z resztą z poziomu siły.

Nathan postanowił wyciągnąć ją ze zniszczonego okrętu. Kiedy ją przenosił, stwierdził że jej skóra nie jest nawet odrobinę podobna do tej ludzkiej. Zimna i zbudowana z metalu nie była przyjemna w dotyku. Ponadto charakterystyczny grzebień na głowie. To było coś niesamowitego. Nagle ocknęła się i jedyne zdanie, które zdążyła wypowiedzieć to:

- Mój karabin... - po czym zemdlała.

- Essi. - Zaczął wywoływać ją przez komunikator nawigatora. - Przygotuj do mojego powrotu zaplecze medyczne. Mamy rannego kosmitę.

- Przyjęłam.

Nathan zaniósł ją do samochodu po czym wrócił się jeszcze na statek aby poszukać broni obcej. Znalazł ją. Karabin snajperski. Cud techniki. Nijak nie przypominała karabinów znanych z ziemi. Lekka konstrukcja i brak miejsca na naboje? Nie było czasu aby podziwiać obcą technologię. Wrócił do samochodu i zawiózł ranną obcą do swojego domu. Kiedy przyjechał na miejsce zabrał ją do swojego pokoju. Tam czekała na niego Essi z przygotowanym łóżkiem oraz aparaturą do podtrzymywania życia. Nathan położył nieznajomą na łóżku i przystąpił do oględzin. Niewielkie krwawienie z głowy oraz obita prawa ręka. Razem z Essi przystąpili do nakładania opatrunku. Kiedy skończyli robić okłady nieznajomemu Nate rzekł:

- Musimy przygotować się do jej obrony. Nie wierzę, że jej przylot nie wzbudził zainteresowania służb. Ty przygotuj się do obrony cybernetycznej. Będzie nam potrzebna potężna sieć dezinformacyjna. Ja zajmę się budową dronów obronnych. Kiedy będą gotowe przejmiesz nad nimi sterowanie. Do tego czasu wypatruj w Internecie wszystkich wzmianek o UFO itp. Monitoruj również na bieżąco stan naszej pacjentki.

- Zgodnie z rozkazem.

Nathan wiedział, że właśnie spełnia się jego marzenie o lotach w kosmos. Nie spodziewał się jednak, że sprawy obejmą taki obrót. Teraz musiał zapewnić opiekę nieznajomemu i bronić jej przed nieproszonymi gośćmi.

Kosmiczny okruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz