Rozdział 3: Odsiecz

146 5 16
                                    

Nathan w tym samym momencie dał Essi znak do natychmiastowego rozpoczęcia ataku. WI poderwała wszystkie drony jakie były w stanie gotowości bojowej, i skierowała je na agentów w czarnych garniturach. Wyposażone w dwie elektrody, które działały identycznie jak paralizator mogły narobić nie lada spustoszeń w szeregach przeciwników. Ci jednak dość szybko je zneutralizowali choć dwóch ludzi zdołała unieruchomić na dość długi czas. Mieli również ręce pełne roboty z przejmowaniem naczelnika Hoovera, oraz chowaniem się przed ostrzałem snajperskim Solany. Ta jako strzelec wyborowy celowała bezbłędnie. Strzelała pociskami obezwładniającymi w mniej ważne części ciała takie jak noga czy ręka dzięki czemu przeciwnicy nie byli w stanie się poruszać. Dla zwiększenia efektywności Nate pomagał jej przeładowywać broń gdyż jej ręka wciąż nie doszła do pełni sprawności. Po 5 minutach batalii ostał się tylko jeden mundurowy. Turianka szybko wybiegła z domu i rzuciła się w stronę ocalałego. Nathan ruszył za nią ale była bardzo szybka. Kiedy dotarł zobaczył, że celuje w swoim karabinem w głowę agenta.

- Tylko nie zabijaj go czasem.

- Oj nie mam najmniejszego zamiaru. Przydasz się nam. Dzięki niemu będę w stanie kupić nam trochę czasu.

- Nam?

- Po tym co tutaj zaszło chyba nie myślisz, że pozwolę Ci zostać w tej strefie zagrożenia. Nawet jeżeli oddział ratunkowy po mnie przyleci i zabierze ty staniesz się obiektem prześladowań, a kiedy Cię złapią będą torturować. Nie pozwolę na to. A na razie pozbierajmy tych wszystkich ludzi i wrzucimy ich do furgonetki, ty z kolei mój drogi ich stąd zabierzesz rozumiesz? - spytała groźnym i cichym głosem przykładając zimną lufę do skroni agenta.

- R... Rozumiem.

Chwilę jeszcze zajęło Nathanowi zbieranie wszystkich obezwładnionych, lecz kiedy udało mu się upchać wszystkich w jednym samochodzie Solana posadziła swojego więźnia za kierownicą i kazała mu jechać, pod groźbą odstrzelenia głowy i paru innych kończyn. Wziął sobie tę groźbę bardzo do serca i jak tylko zamknął drzwi auto ruszyło i odjechało z piskiem opon. Nate lekko zmieszany zapytał:

- Zdajesz sobie sprawę, że nie kupiłaś nam tym zbyt dużo czasu?

- Ale wystarczająco. Dostałam informację, że oddział ratunkowy jest już w układzie słonecznym. Za niedługo tutaj będą. Do tego czasu musimy jakoś się utrzymać. Czy mamy jeszcze jakieś drony, które są w stanie latać?

Nate spojrzał na status jednostek na swoim naręcznym nawigatorze i rzekł:

- Zostały nam tylko jeden

- Będę potrzebowała miedzianego przewodu, trochę elektroniki, oraz przenośne źródło zasilania. Zrobimy...

- ... Generator impulsów elektromagnetycznych?

- Dokładnie

Nathan poczuł płynącą z wnętrza dumę. Ruszyli czym prędzej z powrotem do domu aby zacząć przygotowania. Siedli razem przy stole i zaczęli montować urządzenie. Tworzyli zgrany duet. Prace postępowały bardzo sprawnie. Nathan był bardzo podekscytowany omni-kluczem Solany, które okazało się być nie tylko prostym narzędziem komunikacyjnym, ale pozwalało również szybko zgrzewać ze sobą różne materiały. Finalna wersja urządzenia była bardzo zgrabna i niewielka, dzięki czemu ułatwiło to montaż do drona. Natha zajął się montażem, natomiast Solana zaczęła majstrować przy swoim omni-kluczu. Nate kątem oka spojrzał co robi jego towarzyszka. Ta widząc ciekawość w jego oczach wytłumaczyła mu, że konfiguruje sterowanie drona i EMP aby można było w dowolnym momencie użyć wyładowania. Kiedy upewnili się, że wszystko działa jak należy, zaczęli szykować się do ucieczki do strefy ewakuacji, która znajdowała się na polanie nieopodal miejsca katastrofy statku turianki. Już mieli ruszać kiedy Nathaniel gwałtownym ruchem obrócił się na pięcie i pobiegł w przeciwną stronę. Zdezorientowana pobiegła za nim. "Przecież wie, że zależy nam na czasie" pomyślała. Weszła do pokoju gdzie Nate był zajęty rozgrzebywaniem kabli i układów elektrycznych. Panowała nerwowa atmosfera. Nate był w stanie ekstremalnej ekscytacji. Ręce drżały mu bardzo mocno co przekładało się na błędy przy przepinaniu kabli. Po chwili odwrócił się do niej z małym czipem w ręce:

Kosmiczny okruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz