Dostępu do przestrzeni powietrznej Ziemi bronił Batariański krążownik wraz z kilkunastoma mniejszymi jednostkami pościgowymi. Dostali rozkaz od Handlara Cieni aby nie przepuszczać, żadnej jednostki a okręt, który nie chciałby podporządkować się rozkazom miano natychmiast zestrzelić. Zadanie dziwiło piratów, bo ludzkość nie była na tyle rozwiniętą cywilizacją aby podróżować w kosmosie. Nie mieli też, żadnych kontaktów z pozaziemskimi cywilizacjami więc zadanie wydawało się dziecinnie proste. Szczególnie, że pracodawca płaci bardzo dobrze więc szansa dorobienia się minimalnym wysiłkiem tylko utwierdzała ich, że warto przeboleć tę nudę kosmicznej pustki dla tylu kredytów. Tym większe było ich zaskoczenie kiedy na radarach dalekiego zasięgu ujrzeli pojedynczy punkt zbliżający się do ich pozycji. Kapitan postawił w stan gotowości całą załogę. Nie zważając na konsekwencje natychmiast rozkazał wycelować pociskami samonaprowadzającymi w obiekt. Rakiety wystrzeliły a załoga czekała na efekty.
Załoga Scrillusa była dobrze przygotowana. Wiedzieli, że Batarianie zechcą ich zestrzelić lecz ich priorytetem było utrzymać pozycję. Z oddali nadlatywały rakiety. Zamiast uniknąć zderzenia okręt odpowiedział ogniem. Rakiety eksplodowały w ferworze czerwieni i bieli, a wydzielone ciepło skutecznie uniemożliwiało skanerom określenie czy przeciwnik został unicestwiony. Batarianie nie musieli jednak długo czekać na odpowiedź. Zza obłoków gazu i pyłu wyłonił się gigantyczny okręt wojenny Turian, który zaczął ostrzeliwać pozycje okrętów Handlarza Cieni. Z okrętu flagowego floty wyszedł rozkaz aby wszystkie jednostki pościgowe ruszyły w stronę nieprzyjaciela. Turianie tylko na to liczyli. Momentalnie zawrócili i zaczęli uciekać kierując się w stronę najbliższego pola asteroid. Batarianie nie dawali za wygraną i mieli bez względu na straty pozbyć się intruzów. Rozpoczął się emocjonujący pościg. Turianie dobrze przygotowali się do ucieczki. Zbadali teren i mając wiedzę o przybliżonym położeniu większości z głazów wykorzystywali ją na własną korzyść. Wykonując nagłe i niespodziewane manewry, które w normalnych warunkach skończyły by się dla nich zapewne katastrofą, byli w stanie zaskoczyć piratów. Otwierając ogień ze wszystkich dział unieruchamiali przeciwników na dobre. Lecz okręt Turian był jeden a piratów nieproporcjonalnie więcej. Zręczne przekierowywanie energii barier ochronnych dało im dużo czasu lecz nie mogli tego robić w nieskończoność. Podjęli więc decyzję o opuszczeniu systemu. Udali się zatem do miejsca gdzie było więcej przestrzeni i rozpoczęli procedurę. Batarianie jednak nie próżnowali i ruszyli za nimi, lecz jedyne co zobaczyli w oddali bezkresnej pustki to błękitny snop światła napędu nadświetlnego.
- Chyba są już na tyle daleko, że możemy ruszać. - Garrus dał sygnał sternikowi a ten ruszył w kierunku Ziemi. Mały wahadłowiec ruszył powoli w kierunku błękitnej planety zostawiając za sobą Scrillusa, któremu udało się odciągnąć uwagę piratów.
Solana stała oparta o ścianę a jej myśli już były na Ziemi w tajnym ośrodku wojskowym. Jej proces myślowy został przerwany przez turbulencje towarzyszące wchodzeniu statku w atmosferę. Wokół kadłuba rozpościerała się czerwono-żółta łuna gotującego się powietrza ograniczająca widoczność do zaledwie 10 metrów. Szybko jednak zniknęła a ich oczom ukazało się piaszczyste pustkowie. Nie wiedzieli jednak czego mieliby szukać, dlatego krążyli nad ziemią dobrych kilkanaście minut wypatrując jakichkolwiek wskazówek, które mogłyby ich zaprowadzić do wejścia bazy. I znaleźli lecz nie w takiej formie jak by tego oczekiwali. Radar zawył i ujrzeli jak w piasku otwiera się zapadnia, a z niej wyłania się wyrzutnia rakiet, która natychmiast rozpoczęła ostrzał.
- Obniż lot i leć w stronę wyrzutni! - Rozkazał Turianin, a sternik posłusznie wykonał rozkaz. Pociągnął za wajchę i płynnie manewrując między przelatującymi pociskami dotarł do podnórza silosu gdzie był poza zasięgiem dział. Garrus i Solana zaczęli przygotowywać się do wyjścia. Opuścili statek i kazali pilotowi uciekać jeżeli sytuacja będzie wyjątkowo nieciekawa. Dotarli do wierzyczki i zaczęli szukać wejścia. Ich wysiłek poszedł jednak na marne, gdyż konstrukcja była bardzo jednolita i nie przewidziano żadnego wejścia z zewnątrz więc musieli sami je zrobić. Garrus podłożył niewielki ładunek wybuchowy i skryli się po przeciwnej stronie budowli gdzie odłamki nie mogły zrobić im żadnej krzywdy. Po chwili nastąpiła eksplozja i natychmiast udali się do wydartego z wielką siłą otworu, który poprowadził ich do szybu konserwacyjnego, z którego zeszli w dół po drabinie w głąb stacji. Szli bardzo powoli chcąc pozostać jak najdłużej niezauważonymi.

CZYTASZ
Kosmiczny okruch
FanfictionLudzie uważali, że są sami w galaktyce. W dzisiejszych czasach zaczyna się to zmieniać. Ale czy Ci obcy będą chcieli z nami koegzystować albo w najlepszym razie rozmawiać?