Rozdział 14: Za Palaven - FINAŁ

38 1 6
                                    

Garrus był zdeterminowany aby wykonać powierzone mu zadanie. Wściekłość dodawała mu sił a wraz ze świadomością Nathana, która była w nim obecna wymyślał nowe sposoby śmierci i dezintegracji Hoovera. Im bliżej był hangaru, gdzie przeprowadzano transfuzje żołnierzom, tym bardziej obecna w nim ciemna energia znajdowała się poza jego kontrolą. Ściany zaczynały się wgniatać a z lamp zaczęły sączyć się iskry. Dobiegł nareszcie do pancernej bramy, za którą kryło się laboratorium a żołnierze czekali na wszczepy. Wejście chronione było jednak zabezpieczeniami biometrycznymi, które mógł otworzyć tylko Hoover.

Pozwól mi się tym zająć. - W głowie Garrusa zaczął rozbrzmiewać znajomy głos.

- Nathan, to naprawdę ty?

Odsuń się od bramy.

Słuchając głosu w głowie, odszedł na bezpieczną odległość. Poza świadomością Garrusa wokół niego z ciemnej energii utworzyły się dwie półprzezroczyste ręce, które zaczęły okładać bramę z niebywałą szybkością. Wgniecenia zaczęły robić się coraz większe. W tym czasie ramiony przestały atakować i sięgnęły do małej wyrwy, którą następnie w spektakularny sposób rozciągnęły torując przejście. Po przekroczeniu wrót Turianin ujrzał szarżujących na niego żołnierzy z mocami biotycznymi. Domyślając się, że ze względu na presję czasu nie mieli kiedy oswoić się z nowymi mocami, przykucnął, położył dłoń na ziemi i zamknął oczy.

Niech rozpęta się piekło...

W tym momencie wokół Garrusa roztoczyła się błękitna poświata, która zaczęła wokół niego wirować zataczając coraz większe okręgi. Rozpętała się burza psioniczna, która momentalnie swoim zasięgiem objęła wszystkich przeciwników powalając sporą część. Ci, którzy ustali zostali oszołomieni na tyle długo, że Turianin był w stanie bez pośpiechu przejść do kolejnego ataku. Wybrał spośród pozostałych przy życiu najbardziej umięśnionego, skierował na niego swoją rękę, i złapał go w żelazny uścisk mocy biotycznych miażdżąc mu przy okazji kości. Wykonał kilka obszernych zamachów kierując zwłoki na żołnierzy i przewracając ich z impetem jeden po drugim. Kiedy nie ostał się już żaden żołdak, przeszedł się spokojnym krokiem po kompleksie i z grozą spoglądał na chore efekty badań agencji Hoovera. Momentalnie wezbrałą w nim niepochamowana wściekłość. Nie zdąrzył nawet niczego zniszczyć ale poczuł obecność kogoś obcego za swoimi plecami. Nigdy wcześniej nie doświadczył takiego uczucia ani nie był w stanie go wytłumaczyć, ale nie potrzebował nawet spoglądać za siebie aby wiedzieć jaki przeciwnik wykona ruch. Wyczuł jak oponent zwinnym krokiem porusza się po ziemi a jego ostatni ruch był silny i stanowczy.

Zaufaj swojej sile...

Garrus skrzyżował ręce, uklęknął i zaczął się wsłuchiwać w głos wewnątrz jego głowy. Wokól niego zaczęła się formować bariera biotyczna, do której zaczął się zbliżać rzucony kontener. Zderzając się z polem siłowym, odbił się od niego i pokoziołkował w kąt hangaru. Kiedy zagrożenie zostało zniwelowane Turiani wstał i odwrócił się spoglądając na swojego przeciwnika.

- To, że przeżyłeś nasze poprzednie spotkanie niczego nie zmienia. - Stwierdził Hoover z pogardą.

- Skończ pieprzyć i stawaj do walki.

Niemal w tym samym momencie zaczeli biec z swoim kierunku. Garrus mając przewagę "szóstego zmysłu" wyczytał z ruchu ciała Ralpha jakiego ataku zamierza użyć. Zdecydował się na kontrę tym samym ruchem. Kiedy osięgnęli w stosunku do siebie wystarczająco mały dystans, równocześnie wyprowadzili swoje ataki. Palce rąk ułożone w kształt trzymanej kuli zaczęły tworzyć w dłoniach niewielkie czarne dziury z ciemnej energii biotycznej. Skrętnym ruchem pchnięcia wyrzulici je, lecz stało coś czego nikt się nie spodziewał. Obie energie były na tyle potężne, że ich oddziaływanie sprawiło połączenie się w jedną potężną kulę energii. Tego pojedynku nie dało się już wygrać w tak prosty sposób. Byli zbyt słabi aby w pojedynkę utrzymać niestabilną materię. Zmuszeni byli współpracować aby jednocześnie utrzymać energię w stanie balansu ale także nie pokazać przeciwnikowi chwili słabości, którą mógłby wykorzystać na swoją korzyść.

Ta energia ciągle należy do mnie...

Hoover był już na skraju wyczerpania, ale Turianina równierz dopadało zmęczenie. Z palców Garrusa zaczęły się wydobywać biotyczne bicze. Powoli zaczęły kierować się w stronę przeciwnika od tyłu przygotowując się do ataku. Hoover nie był w stanie nic zrobić ze względu na ogrom siły jaki wymagał od niego utrzymanie biotycznej kuli w równowadze. Garrus mógł spokojnie przeprowadzić atak. Bicze rozpoczęły natarcie, przylepiając się do różnych części ciała i wysysając z niego całą moc biotyczną i przekazując ją do jego pierwotnego właściciela.

- Za Palaven! - krzuknął Turianin.

Cała skumulowana moc psioniczna wuryszła w kieruku przeciwnika. Siła uderzenia oraz energią były tak wielkie, że ciało uległo natychmiastowej dezintegracji zostawiając po sobie znikomy popiół. Samo uderzenie leciało dalej i przewróciło po drodze kilka kontenerów aż zatrzymało się na betonowej ścianie z wielkim hukiem.

Czas to zakończyć...

***** W tym samym czasie

Solana wyczołgała się na powierzchnię gdzie czekał na nich już wahadłowiec. Kiedy tylko wbiegła z nieprzytomnym Nathanem na pokład, natąpił gigantyczny wybuch, który pochłonął cały kompleks.

- Garrus...

W oddali w losowych kierunkach zaczął piąć się w górę niebieski snop światła. Kiedy osiągnął odpowiednią wysokość zaczął z wielką szybkością ruszać w kierunku nieruchomo zwisającego chłopca. Kiedy go dosięgnął, Nathan gwałtownie złapał oddech, rozejrzał się po okolicy i wiedząc, że leży w ramionach Solany z lekkim uśmiechem zdołał powiedzieć:

- Jest cały... Żegnajcie. - Ostatkiem sił wypowiadając te słowa, wyzionął ducha.

W tym samym momencie z gruzowiska wychylać się zaczęła postura Turianina. Kiedy zobaczył, że statek już na nich czeka przyspieszył kroku i ujrzał jak siostra płacze na ciałem Nathana.

- On nie żyje. Powiedz mi... Co tam się stało?

- Sam już nie wiem.

Trwali w niezręcznej ciszy, przerywanej co chwila szlochaniem Turianki.

- Wracajmy już. Pochowamy go z należytymi honorami.

Turianin wziął ciało na ręce, wniósł je na pokład i ostrożnie położył je w ambulatorium. Solana postanowiła, że całą podróż będzie przy Nathanie. Garrus udał się na mostek i obrał kurs na ojczystą planetę Turian. Palaven.

*****

O incydentach naszych bohaterów zrobiło się głośno w wielu kręgach kosmicznych. Wieści szybko się roznosiły, a sami ludzie zaczęli szukać sensacji. Dzięki pomocy Rady Cytadeli oraz Widm sprawę udało się wyciszyć, odpowiednie persony zostały przekupione, jeszcze inne zlikwidowane. W galaktyce znowu zapanował względny spokój.

Nathan został przywieziony na Palaven gdzie spoczął w Alei Zasłużonych. Solana wraz z Garrusem złożyli się na specjalny pomnik, który stanął na jego grobie upamiętniający jego heroiczne poświęcenie. Turianka przychodziła codziennie, opłakując stratę swojego ziemskiego przyjaciela.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 31, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kosmiczny okruchOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz