Scrillus wyszedł z tunelu czasoprzestrzennego i zaczął dryfować w zimnej, kosmicznej pustce. Przez okna dało się dostrzec pojedyncze asteroidy, a radar zaczął wskazywać skalisty obiekt o przytłaczających rozmiarach i masie w stosunku do okrętu. Garrus chwycił za ster i zaczął kierować się zgodnie ze wskazaniami ku olbrzymowi. Po dziesięciu minutach podróży dało się dostrzec jaśniejącą czerwoną łunę na tle czarnego nieba.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała z lekkim niepokojem, gdyż sięgając pamięcią wstecz, zapamiętała obraz Ziemi jako błękitnej planety co nie zgadzało się z jej obserwacjami.
- Omega. - Garrus zrobił dłuższą przerwę, i westchnął. - Jedno z najbardziej zdeprawowanych miejsc w Układach Terminusa. Znajdziesz tu wszystko od nielegalnej broni po niewolników. Znajdują tutaj schronienie najwięksi przestępcy znani galaktyce. Wśród tego całego bajzlu jest pewna osoba, która będzie w stanie nam pomóc.
Solana nie pytała już o nic. Skoro zapuścili się w tak odpychające miejsce jak Omega, to interesy które chciał tam zrobić Garrus były zapewne nielegalne. W miarę zbliżania się, stacja robiła się coraz bardziej okazalsza. Główna część stacji była wydrążona w ciemnobrązowej asteroidzie. Reszta tworzyła wizualnie pajęczą sieć połączonych ze sobą korytarzy, które ułożone sumarycznie w kształt pionowego słupa przylegała prostopadle do skały. Na łączeniu skały i metalu znajdował się widoczny dla przybywających z oddali okrętów, czerwony pręt świetlny obiegający całą stację dookoła oraz pomniejsze powbijane w stację w równych odległościach od siebie ekstraktory pierwiastka zero.
Otrzymawszy zgodę na lądowanie, Garrus ostrożnie zadokował okręt w zatoce. Mimo, że stacja wzbudzała podziw zarówno pod względem wyglądu jak i rozmiarów to nie dało się odnieść wrażenia, że ta konstrukcja nie jest najtrwalsza, a całość trzyma się na słowo honoru.
- Załatwię to sam. Ty i reszta oddziału poczekajcie tutaj. Jeśli wystąpią jakieś problemy dam znać na kanale alarmowym.
Wyszedł przez śluzę i dostał się do zapyziałego korytarza. Po kątach było mnóstwo grzybów, na ziemi leżeli schorowani mieszkańcy a sam hol mimo, że szeroki na trzech krogan zapchany był starymi i pustymi kontenerami. Garrus przeciskając się w głąb stacji doszedł w końcu w bardziej otwartą przestrzeń gdzie kwitł handel, od części do starych silników pulsacyjnych po pochłaniacze ciepła do najbardziej fikuśnych broni jaki widziała galaktyka, a świecące zewsząd banery niemiłosiernie oślepiały przez co znaczenia dnia i noc przestawało tu mieć większe znaczenie. Idąc dalej Garrus dostrzegł swój cel. Bramkarz strzegł wejścia nie przepuszczając nikogo, a przed nim ustawiona była liczna kolejka poirytowanych osobistości. Nad wielkimi, przesuwnymi drzwiami znajdowały się dwie dysze plujące ogniem, a pomiędzy nimi Wielki czerwony napis "Zaświaty". Minął kolejkę i ku wrogiemu nastawieniu bramkarza przeszedł przez wrota, lecz nikt nie odważył się go zatrzymać. Z końca korytarza dobiegała nowoczesna muzyka a na ścianach odtwarzały się w zapętlonym tempie iluzoryczne płomienie podkreślające, że nie jest to jedynie miejsce do potańcówki. Wszedł do głównego pomieszczenia gdzie odbywało się całe przedsięwzięcie. W centralnej jego części mieścił się słup pełniący funkcję wielkiego banera, gdzie pokazywały się zwinne i gibkie Asari wyginające się w nienaturalnych pozycjach i dające do zrozumienia, że będą w stanie zaspokoić każdą wyimaginowaną seksualną fantazję. Wtórowały im prawdziwe tancerki na podwieszonych do sufitu rurach a zachwyceni klienci wpatrywali się maślanymi oczami licząc, że to właśnie oni będą mogli liczyć na takie fantazje. Turianin jednak zainteresowany był postacią, która stała na stopniu, za całą sceną. Asari o purpurowym zabarwieniu przybrana w białą bluzkę i lekko ciemniejsze od jej skóry spodnie stała z założonymi rękami i nie dało się nie dostrzec, że wiedziała kim nowy przybysz jest. Postanowił podejść do niej lecz został zatrzymany na schodach przez Batariańskiego pirata i zarządał aby oddał broń.
CZYTASZ
Kosmiczny okruch
FanfictionLudzie uważali, że są sami w galaktyce. W dzisiejszych czasach zaczyna się to zmieniać. Ale czy Ci obcy będą chcieli z nami koegzystować albo w najlepszym razie rozmawiać?