Dochodził już wieczór. Garrus dalej leżał nieprzytomny, a Solana powoli dochodziła do siebie. Próbowała wstać lecz w jej głowie ciągle dzwoniło. Kiedy po dłuższej chwili wróciła jej pełnia sił, ruszyła śladami zniszczeń by odnaleźć swojego brata. Pokaz siły jaki urządziła Kal'lisha był w pewnym sensie imponujący. Krater, w którym obudziła się turianka miał promień co najmniej 10 metrów, oraz głębokość 1 metra. Fala uderzeniowa, która pomknęła w stronę Garrusa wyrywała za sobą kawałki ziemi. W miejscu gdzie podłoże miało z nią kontakt, była jedynie brunatna ziemia, z pojedynczymi źdźbłami trawy. Turianka w końcu dotarła do swojego brata. Jego karabinu nie było nigdzie w zasięgu wzroku, a sam Garrus nie ruszał się, jedynie oddychał bardzo głośno. Położyła swoją rękę na jego piersi aby sprawdzić czy nie przebito pancerza, lecz on otworzył oczy i z furią w oczach wrzasnął z bólu. Miał połamane żebra.
- Dasz radę iść?
- Oj dam. - Warknął łapiąc się za obolałe miejsce. - A kiedy ją znajdę zastosuję na niej wszystkie tortury znane Batariańskim piratom w Układach Terminusa. Będzie błagać o śmierć!
- Nie rozkręcaj się. - uspokoiła go kierując wzrok na ich okręt. - Najpierw doczołgajmy się na pokład. Wrócimy na Palaven, zawiadomimy Hierarchę, a potem obmyślimy dalszy plan działania.
Wzięła brata pod pachę i powolnym krokiem ruszyli do swojego statku. Dzień chylił się ku zachodowi i robiło się coraz zimniej, a wyczerpany turianin pomimo trudności z oddychaniem o wiele gorzej znosił niskie temperatury niż jego siostra. Solana zaaplikowała mu dodatkową dawkę medi-żelu aby uśmierzyć ból ale było to tylko rozwiązanie połowiczne. Takie obrażenia wymagały specjalistycznej opieki, dlatego jak najszybciej musieli wrócić na Palaven. Kiedy przebijając się przez wielkie chaszcze dotarli do klapy ładowni, Solana zaprowadziła Garrusa do centrum medycznego gdzie położyła go na łóżku a sama poszła do kabiny pilota, i rozpoczęła procedurę startu. Najpierw jednak powiadomiła Mantiusa o zdradzie Kali'lishy, porwaniu Nathaniela i stanie Garrusa. Solana próbowała następnie przygotować komputer pokładowy do lotu wyznaczając trajektorię lotu, lecz każda jej próba zwracał błąd systemu. Była zdolna przez moment zniszczyć całą aparaturę bo niezależnie od tego jakie parametry by podała system nie chciał ich przyjąć. Nie dopuszczała myśli, że przez taką głupotę mogła stracić dwie ukochane osoby ale również zaprzepaścić szansę na zemstę. W tym momencie usłyszała kliknięcie a system przyjął wprowadzone wcześniej dane.
- Mówiłem Ci, że zawsze trzeba najpierw włączyć moduł mapy gwiezdnej. - Garrus opierał się o ścianę z palcem przy tablicy rozdzielczej z masą włączników i diod.
- A ty miałeś leżeć w łóżku.
- Daj pomogę Ci. - usiadł przy niej na miejscu drugiego pilota.
W okamgnieniu statek uniósł się i popędził w stronę przekaźnika masy.
- Dziękuję Ci za pomoc. - Powiedziała nie spuszczając wzroku z komputera pokładowego monitorując wszystkie wskaźniki stanu statku. - A teraz wracaj odpoczywać.
- Ale najpierw odpowiesz mi na kilka pytań. Powiedz mi co do niego czujesz? To więcej niż zwykła przyjaźń prawda?
Nie odpowiedziała. Garrus widząc, że dostał właśnie odpowiedź postanowił nie drążyć dalej tematu. Z trudem wstał i ruszył w stronę zaplecza szpitalnego. Zanim jednak zniknął usłyszał:
- Kocham go. - Odpowiedziała ze łzami w oczach. - Miałam wiele sposobności aby mu to powiedzieć, a przez moje tchórzostwo mogę już nie mieć okazji.
Turianin spojrzał w sufit, i groźnym głosem zakomunikował:
- Znajdziemy go... Obiecuję.
*****
CZYTASZ
Kosmiczny okruch
FanficLudzie uważali, że są sami w galaktyce. W dzisiejszych czasach zaczyna się to zmieniać. Ale czy Ci obcy będą chcieli z nami koegzystować albo w najlepszym razie rozmawiać?