5. Koszmar

10.2K 852 591
                                        

Urwany oddech, zmysłowy dotyk, jęk pełen rozkoszy. Niewyobrażalny żar wypalający jego trzewia z każdym nowym pocałunkiem. Mocny ruch biodrami, brutalnie ingerujący w jego ciało. Ciche sapnięcie, pogryziony obojczyk, spuchnięty od uderzenia policzek, będący zaledwie chorą zachcianką.

Ból, miłość, pragnienie.
Wzrok pięknych, złotawych tęczówek przeszywał go na wskroś. Nie było w nich czułości, było tylko czyste pożądanie. Mimo to nie chciał znać prawdy, karmiony złudzeniami, chciał, aby chwile takie jak ta mogły trwać wiecznie.

Miękkie, karmelowe włosy jego partnera, które tak bardzo uwielbiał, łaskotały jego twarz. Ciepła dłoń na jego biodrze dodawała mu otuchy. Kochał tego mężczyznę, najbardziej na świecie, oddał mu wszystko, duszę, ciało i serce... tylko nawet to nie wystarczyło.

Szyderczy uśmiech na jego ustach pojawił się zaledwie na sekundę przed nieszczerym wyznaniem, które dla Yuriego było czystym narkotykiem.

- Kocham cię - szepnął, nie patrząc mu nawet w oczy. Jednak Japończyk zdawał się tego nie zauważać. Udawał ślepca, którym nie był. Karmił się słowami, do samego końca mając nadzieję, że znaczą cokolwiek w jego ustach. Nie potrzebował prawdy.

- Ja ciebie też kocham - zapewnił. On był inny - nigdy nie kłamał. Katsuki szczerze kochał go całym sercem, odkąd tylko było mu to dane. Cieszył się, że miał go dla siebie, czerpał przyjemność z każdej spędzonej z nim chwili - nawet jeśli ta sprowadzała się do zwykłego seksu. Pogodził się z tym stanem, jak i z wszystkim innym, tylko po to, aby choć przez moment ulec złudzeniu, że jest dla kogoś równie ważny.

Wsłuchał się w swoje ciało, próbując oddać się tej jedynej małej przyjemności - skorzystać z tego, co podarował mu los... Wtedy właśnie doszło do zgrzytu. Zaczął być świadomy, że coś nie jest takie, jakie powinno być. Ich zbliżenie było zbyt mocne, a on nie potrafił udźwignąć jego ogromu.

- Zwolnij... proszę - jęknął, czując, jak w kącikach jego oczu pojawiają się łzy. Brak delikatności utrudniał wszystko, przywracał go do rzeczywistości, miażdżył jego wrażliwe zmysły.

- Nie - W odpowiedzi otrzymał zaledwie chłodną odmowę, zupełnie jakby jego ból nic nie znaczył. Zamiast zależeć jedynie się pogłębiał - dłoń jego kochanka boleśnie zacisnęła się na jego szczupłym i nagim ramieniu.
A sam wyraz jego twarzy, chłodny niczym grudniowy wieczór, zaczął napawać Katsukiego strachem.

Jak cienka była granicą pomiędzy miłością, a zwykłym cierpieniem?

***

Yuri zerwał się z łóżka, momentalnie wyrywając własny umysł z sennego otępienia. Jego płuca ze zdwojoną siłą pompowały powietrze, zmuszając jego serce do podjęcia szaleńczego biegu. Spocony i przerażony niekontrolowanie drżał, nie mogąc opanować mimowolnych reakcji spiętych mięśni. I tylko nieprzyjemna suchość w gardle powstrzymała udręczony jęk, który chciał wydostać się z jego ust.

Znów ten sam sen - jarzmo przeszłości ponownie do niego wracało. Ze zdwojoną intensywnością, przypominając o rzeczach, o których definitywnie nie chciał pamiętać. Miał tego powoli naprawdę dość. Budził się w ten sposób coraz częściej.

Ciepłą dłonią przetarł czoło wilgotne od potu, przeklinając w duchu reakcje swojego organizmu, który nie radził siebie tak dobrze jak jego umysł. Mimo wszystko był spokojny, a przynajmniej jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Bolesna maska obojętności zamaskowała wszystko, co powinna.

Jego ręka w tym nienaturalnym opanowaniu sięgnęła w stronę komórki leżącej tuż obok na szafce nocnej. Skrzywił się, gdy nieprzyjemne światło wyświetlacza podrażniło jego oczy. Sprawdził godzinę. Cyferki na ekranie pokazywały drugą czterdzieści trzy - środek nocy. Pora jak każda, przynajmniej dla niego. Nie zmartwił się nią zbytnio, więc bez żadnych oporów wszedł w kontakty, aby wykonać telefon. Pośpiesznie wybrał numer zaufanego przyjaciela, przykładając urządzenie do ucha. W skupieniu wsłuchał się w odgłos połączenia.

Korpo || Yuri on ice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz