9. Nie będziesz dyktował mi warunków

11K 810 394
                                    

- Yuri, odwiozę Cię do domu- rozkazał Nikiforov, nie bacząc na coraz to śmielsze poczynania Ivana. Ignorował je, choć dłoń Petrova pozwalała sobie na o wiele więcej, niż powinna. Wsunięta lekko za pasek od spodni bruneta, opuszkami palców badała skórę na jego podbrzuszu. A Victorowi w tej sytuacji coraz ciężej było opanować gniew, jaki żywił do nieznajomego. Z nieznanego mu powodu irytował go fakt, że ktoś inny poza nim próbuje dotykać chłopaka. Chciał mieć go całego na wyłączność - zdecydowanie nie lubił się dzielić.

- Nie dziękuję, jestem zajęty- odburknął, posyłając w stronę Nikiforova niechętne spojrzenie. Nie miał ochoty słuchać się własnego szefa poza pracą, nie miał takiego obowiązku. Jednak Rosjanin uważał inaczej. Za wszelką cenę był gotów skłonić go do wykonania prywatnego polecenia - jego chłodny wyraz twarzy nie zwiastował niczego dobrego.

- Albo idziesz ze mną, albo stracisz pracę- oznajmił jak gdyby nigdy nic, wpatrując się w szok malujący się na twarzy własnego pracownika. Był w stanie zrobić wszystko, aby sprowadzić go natychmiastowo do domu, choć niekoniecznie do domu chłopaka.

Złotooki słysząc to bezwzględne polecenie, zaśmiał się perliście. Wątpliwości tak szybko, jak się pojawiły, tak szybko zniknęły, dając mu pełen obraz sytuacji. Victor Nikiforov pożądał Katsukiego bardziej, niż prawdopodobnie był tego świadom. A Petrov o dziwo miał pozytywne przeczucia co do tego. Zawsze życzył Yuriemu jak najlepiej, nie chciał do końca życia, oglądać jak mężczyzna cierpi, zaślepiony własną arogancją.

- Idź z nim Yuriś, dobrze ci to zrobi. Może nawet dosłownie...- szepnął cicho Ivan, tak aby tylko Japończyk mógł dosłyszeć jego słowa. Poklepał chłopaka pokrzepiająco po głowie, asekuracyjnie zwiększając odległość pomiędzy ich rozgrzanymi ciałami.

Katsuki poczuł się zdradzony - nawet barman stanął po stronie jego szefa, skazując go na kolejne godziny pełne poirytowania.

Nic nie mówiąc, Yuri posłał złotookiemu pełne pretensji spojrzenie, kierując się w stronę motocykla. Na widok kasku wyciągniętego w jego stronę, prychnął, dając tym samym Nikiforovi do zrozumienia, że ma swoje bezpieczeństwo głęboko w dupie. W tym momencie miał ochotę rzucić się pod przyjeżdżający właśnie samochód, kończąc swój marny żywot jako piękna czerwona plama na asfalcie. Zawsze lepsze to niż towarzystwo własnego szefa.

***

- Idę pod prysznic- warknął Katsuki, trzaskając ostentacyjnie drzwiami od apartamentu Victora. Jego wściekłość chwilowo osiągała swoje apogeum. Niezdrowa seksualna frustracja paliła go do żywego, nie dając mu zapomnieć o natrętnym uczuciu, łaskoczącym jego podbrzusze. Wizja spędzenia miłej nocy z Ivanem napawała go słodką ekscytacją, która teraz nie mogła znaleźć swojego ujścia.

Nikiforov zdawał sobie z tego doskonale sprawę i nie mógłby nie przyznać, że było mu to wyjątkowo na rękę. Od początku dążył do sytuacji, w której Katsukiemu puszczą nerwy, a silne pożądanie zdominuje jego działania. Była to idealna okazja do poczynienia pierwszego kroku względem chłopaka, który w normalnych warunkach podejmowałby decyzje nad wyraz świadomie.

Zadowolony z siebie i swojej intrygi, uśmiechnął się lekko, doprowadzając wzrokiem sylwetkę bruneta, wchodzącego właśnie po schodach.

Yuri nawet na niego nie spojrzał, parł wściekle przed siebie, modląc się, aby coś tak prozaicznego, jak prysznic, również i tym razem pozwoliło mu, odzyskać choć część straconego opanowania. W swoim amoku nie kłopotał się nawet z zamknięciem drzwi do rażącej bielą i czerwienią łazienki. Zarzucał z siebie po kolei wszystkie ciuchy, pozostawiając je w wielkim nieładzie na podłodze.

Korpo || Yuri on ice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz