50. Światełko w tunelu

2.9K 332 130
                                    

Gdyby istniał indeks uczuć, które najbardziej potrafiły uprzykrzyć człowiekowi życie, z pewnością jednym z nich byłaby właśnie bezsilność. Brak pomysłu na rozwiązanie palącego problemu było wyjątkowo nieprzyjemnym zjawiskiem. Zupełnie jakby ziemia usuwała się człowiekowi spod stóp, a upadek był jedynie kwestią czasu. Do godziny zero - do czasu tej cholernej kolacji, pozostało zaledwie sześćdziesiąt minut. A Katsuki nadal nie powiedział o niej ukochanemu ani słowa. Zresztą i tak nie zamierzał tego robić, w żadnym wypadku. Nie, gdy ten zmęczony paskudnym dniem,  drzemał sobie spokojnie na kanapie. Jak mógłby go teraz niepokoić? Z pewnością nie miałby do tego serca. I choć czuł, że walka w samotności zwyczajnie go przerasta, nie chciał dać za wygraną.

Być może popełniał błąd i to kolosalny. Zwyczajnie zapomniał, że od dłuższego czasu w jego życiu gościł ktoś, kto mógł pomóc mu to wszystko udźwignąć. Bo przecież nawet wielki ciężar, rozłożony równomiernie miał szansę przestać być uporczywym. Tylko że Yuri nie chciał robić niczego jedynie w połowie, to mu nie wystarczało. Wpadł we własną pułapkę odpowiedzialności i opiekuńczej ambicji. Absolutnie niczego w tej kwestii nie zamierzał jednak żałować. Nie, gdy mógł patrzeć na łagodną twarz narzeczonego niewykrzywioną zmartwieniem.

Nigdy by nie przypuszczał, że takie coś kiedykolwiek się stanie. Nie planował już więcej kochać, ale to robił - najmocniej jak potrafił. I choć to uczucie, siłą zmartwień miałoby go zniszczyć, już nie potrafił się od niego odwrócić.

Okrutnie zmęczony i poddenerwowany przysiadł na oparciu kanapy, wzdychając cicho pod nosem. Przetarł lekko drapiące od zarostu policzki dłońmi, przymykając ciążące mu powieki. Z chęcią również uciąłby sobie drzemkę - oczy piekły go nieprzyjemnie, a zestresowany organizm błagał wręcz o chwilę odprężenia. Ale nie mógł się temu poddać. Na kolację musiał ktoś pójść, Yuri nie widział innego wyjścia. Czuł, że tak po prostu musi być. I najchętniej udałby się na nią osobiście. Tylko że to nie miało najmniejszego sensu. Co powiedziałby tej kobiecie w ramach wyjaśnień?

Nie widział przecież jaka była, może niekoniecznie miałby możliwość, aby się z nią dogadać. Podejrzewał, że małżeństwo z tak wpływowym człowiekiem było ostatnią rzeczą, z której chciałaby zrezygnować. On sam, myśląc zdroworozsądkowo, gdyby nie posiadał żadnej sympatii i sprecyzowanych planów na życie z wielką ochotą poślubiłby kogoś takiego. W końcu przystojni, inteligentni i bogaci mężczyźni nie chodzili piechotą - z okazji danej przez los powinno się korzystać. Dlatego nie miał do niej żalu, choć nie zamierzał traktować jej w razie konfrontacji ulgowo.

Victora nie zamierzał oddać nikomu.

Spojrzał na niego łagodnie, pieszczotliwie przeczesując palcami popielate kosmyki włosów. Starał się go nie obudzić, ale dotyk był zbyt wielką pokusą, aby mógł z niego zrezygnować. Lubił się w ten sposób upewniać - upewniać, że nadal ma go przy sobie. Był jednak na tyle delikatny, że żaden jego ruch nie został "zauważony". Realnym zagrożeniem dla snu wielkiego rekina biznesu okazał się dopiero grający upierdliwie telefon. Przytłumiony dźwięk dochodził z przedpokoju, a Kastuki nieomal nie przewrócił się o Brina, gdy próbował do niego dotrzeć. Mimo pośpiechu i tak w zasadzie nie zdążył nic z tym zrobić, sygnał przychodzącego połączenia ucichł, nim Japończyk zdołał wziąć telefon do ręki.

Nieco poirytowany sprawdził dla spokoju rejestr połączeń - osobą próbującą się z nim skontaktować był nie kto inny jak Alex. Bez wahania zdecydował się do niego oddzwonić. Chociażby po to, aby zasięgnąć u niego małej rady. Na odzew nie musiał długo czekać, mężczyzna odebrał po zaledwie dwóch sekundach.

- Yuriś, dobre wieści, wiem jak wykurzyć starucha z Moskwy raz na zawsze - wyznał, wcale nie kryjąc się z ogarniającą go ekscytacją. Zawsze marzył o tym, aby utrzeć Dimitrowi nosa i wykluczyć go z gry raz na zawsze i gdy taka okazja zamajaczyła mu w oddali, nie potrafił nie czuć entuzjazmu. Z natury był odrobinę mściwy i w normalnych okolicznościach nie klasyfikowano tego jako zalety. Często miał przez to kłopoty, ale dziś ta cecha jak najbardziej okazała się przydatna. Nie trudno się więc dziwić, że swoją wypowiedzią zainteresował Katsukiego już na starcie, sprawiając, że chwilowo nieco się ożywił.

Korpo || Yuri on ice Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz