Od dwóch godzin siedzimy w ciasnym pomieszczeniu, odgrodzonym od wszystkich innych metalowymi kratami, które zdążyliśmy policzyć setki razy. Żaden z nas nie sądził, że niezabranie głupiego dowodu potwierdzenia naszej osobowości może zrobić z nas kryminalistów. Zarzuty jakie nam postawiono to kradzież auta, które tak czy tak nie było zapisane na Caluma, więc nawet przy jego posiadaniu mogłoby dojść do pewnych komplikacji. Teraz powinniśmy siedzieć przy stole zastawionym wigilijnymi potrawami i wesoło śpiewać bożonarodzeniowe piosenki, a nie trwać w ciemnym pokoju będąc opartym o ścianę i patrzeć się bezmyślnie w głąb wnętrza miejsca.
- Może ja faktycznie nie powinienem był iść po te cholerne laseczki? - pierwszy raz od kilkudziesięciu minut odezwał się młodszy brunet, siedzący na niewygodnej więziennej ławce i oparty łokciami o swoje kolana. Nadal patrzył w bliżej niezidentyfikowane miejsce, w ogóle nie mrugając ani nie zmieniając położenia źrenic. Tak jakby miał w swoich oczach laser i spokojnie wypalał dziurę w czarnej ścianie.
- Nic by to nie zmieniło, to po prostu było już nam pisane Cal. - wstałem z zimnej podłogi, podchodząc do krat, po czym oplotłem je dłońmi wyrażając w ten sposób swoją bezsilność.
- Szybciej wrócilibyśmy do domu Ash. Dałbym sobie odciąć kończyny, że na kolejnych skrzyżowaniach nie było policji. - podszedł, przystając tuż obok mnie robiąc dokładnie to samo. Oparł swoją głowę o chłodny metal i mruknął coś pod nosem.
- Nie martw się, niebieskich nie da się nie uniknąć. - przetarłem dłonią jego plecy, posyłając mu krzepki uśmiech. Brązowooki zaśmiał się lekko, spoglądając w moje oczy. Znacznie przybliżył się do mnie tak, że dzieliły nas zaledwie milimetry. Mogłem poczuć szybkie bicie jego serca i nierówny oddech. Oblała mnie gorąca fala na myśl jak na niego działam.
- Myślisz, że cela więzienna to dobre miejsce na pierwszy pocałunek? - westchnął głośno, zagryzając wargę aż do krwi. Ogromnie stresowałem się na myśl, że ten długo wyczekiwany moment właśnie nadszedł tylko nie w takiej okoliczności jak sobie wymarzyłem.
- Myślę, że każde miejsce jest dobre na pierwszy pocałunek. - powiedziałem cicho usadawiając dłonie nisko na jego biodrach, przybliżając ciało bruneta niebezpiecznie blisko swojego. Przestraszony chłopak patrzył na mnie z dołu, jakby chciał dodać mi otuchy jednak widać było jego górujący nad nim strach i obawę przed czymś o czym nie miałem pojęcia.
- Nie ukrywam, że gdyby nie fakt siedzenia w miejscu, z którego nie da się wydostać, to już bym uciekł przed tą konfrontacją. - oplótł dłonie na mojej szyi, delikatnie drapiąc skórę w okolicach karku. Wplątał palce w moje włosy, filigranowo ciągnąc za ich końcówki na co dyskretnie zamruczałem.
- Konfrontacją? - powiedziałem dość niskim głosem, wywołując u młodszego ledwie zauważalne dreszcze pożądania. - Jeszcze wczoraj sam doprowadziłeś do takiej sytuacji i na domiar chciałeś w niej górować! - zaśmiałem się na wyraz twarzy chłopaka, cały czas próbując skupić wzrok w jego tęczówkach.
- Prawie mi się udało! A teraz przestań już gadać i wreszcie mnie pocałuj. - już miałem się schylić i finezyjnie musnąć różowe wargi Cala, jednak powstrzymały mnie głośne szmery z korytarza, który prowadził ku wyjściu z komisariatu.
☁☔☕
Wszystkie pary oczy skierowane są na naszą dwójkę, gdy w końcu zasiedliśmy do stołu. Zostaliśmy wypuszczeni z celi krótko po tym, jak przyjechali nasi rodzice i dali nam alibi w związku z tą całą sytuacją. Zarzuty zostały wycofane a my oczyszczeni z winy. Potem nastąpiła niekomfortowa jazda samochodem i cisza ze strony trójki dorosłych.
- Powiecie może coś? - spytał cicho Cal, chwytając moją dłoń pod stołem.
- Zawsze wiedziałem, że jesteś nieodpowiedzialny Calum. O płaceniu rachunków w nowym domu też zapomnisz? - warknął wujek David, który błyskawicznie zaczął być uspokajany przez ciotkę Joy.
- Przestań, proszę David. Tobie nigdy nie zdarzyło się o czymś zapomnieć? - powiedziała spokojnie Joy, ciągle trzymając dłoń na ramieniu zdenerwowanego mężczyzny. Mocniej splotłem palce z tymi młodszego i dalej obserwowałem toczącą się dyskusję.
- Nie mam ochoty już na ten temat rozmawiać. Przydałby Ci się rygoryzm Cal. Za dużo sobie ostatnio pozwalasz. Jak dla mnie to wszystko w tej sprawie. - wstał od stołu, kierując się w stronę piętra. Ciocia od razu za nim pobiegła prosząc go aby się nie złościł i wybaczył swojemu pierworodnemu synowi.
Ukryłem twarz w dłoniach, opierając się łokciami o drewnianą powierzchnię. Westchnąłem głośno i powoli zacząłem nakładać sobie świąteczne potrawy. Cal zrobił to po mnie, jednak nie palił się zbytnio do jedzenia. Ann również siedziała z nami, ciągle przyglądając się nam obu. Uśmiechnęła się do nas, krzyżując ręce na lśniącej gładzi. Pokręciła zrezygnowana głową, zaczynając się przy tym śmiać.
- Coś czuję, że nie skończy się na jednym wybryku w te święta. Jestem zdania, że absolutnie nic się nie stało. Jutro pogadam z Twoim ojcem Calum. Nie może się tak na Ciebie gniewać, jest Boże Narodzenie. - zasunęła krzesło, uprzednio wstając i podeszła do każdego z nas, obdarowując nasze policzki soczystym całusem.
- Dobranoc mamo.
- Słodkich snów chłopcy. - zniknęła za futryną drzwi, zostawiając mnie z Calem w salonie.
- Powinienem przeprosić tatę? - spytał cicho, obracając się na krześle w moją stronę. Skinąłem lekko głową, odpowiadając tym samym na pytanie niższego bruneta. Kciukiem pogładziłem wierzch jego dłoni, dodając mu w pewien sposób otuchy.
- Ale najpierw posprzątajmy to wszystko. - pomogłem wstać młodszemu chłopakowi, po czym pierzchliwie zabraliśmy się do sprzątania resztek pozostawionych na talerzach.
Za oknem padał śnieg, w tle leciała przyjemna muzyka a ja wraz z uśmiechniętym Calumem myłem naczynia dzieląc się z nim pracą. Wyglądało to jak typowa scena wyjęta z filmowego romansidła. Dla mnie była to chwila, którą mógłbym napawać się całe życie. Zdecydowanie nie tak wyobrażałem sobie ten dzień, jednak nie mamy wpływu na to kto jak zareaguje. Stało się tak, a nie inaczej. Ten dzień zapisany był w gwiazdach. W gwiazdach, które byłbym w stanie ukraść. Ukraść dla bruneta. Jeśli on tylko by mnie kochał, tak jak to ja kocham jego.
CZYTASZ
christmas lights || cashton ✅
Fanficgdzie Ashton co roku jedzie na święta do rodziny Hoodów © 2016 lovelywildash