Wcześniej wspominałam o podziałach w szkole. Teraz widzę to wyraźniej. Siedziałam na ławce przed klasą i widziałam dziewczynę. Wiem że chodzi do tej samej szkoły i zauważyłam jak każdy się z nią wita. Też ją znam. Wiem jak ma na imię wiem że lubi tańczyć... Ale skąd?! Nigdy z nią nie rozmawiałam... I tak jest z wieloma... Mnie też niektórzy znają ale tylko ze względu na moje rodzeństwo... Nie widzą jak mam na imię, ale mówią do mnie " o ty jesteś siostrą... " Tak jestem. Ile razy podchodzą do mnie i mówią " Znam twoją mamę, znam twojego tatę, znam twoich braci " ale mnie nikt nie zna... Nigdy do żadnego z nich nikt nie podszedł i powiedział, że zna mnie, tak oni to robią do mnie... Z jednej strony to smutne, z drugiej się cieszę. Jestem mało znana przez co mogę być sobą. Uwielbiam kiedy ktoś z kim nigdy nie rozmawiam nagle podchodzi do mnie bo jak twierdzi zna kogoś z mojej rodziny i czegoś ode mnie oczekuję. Pytam się wtedy " kim ty jesteś? ". To pytanie trochę ich zbija z tropu, a wtedy ja się pytam " kim ja jestem? ". Drugi raz taka osoba nie podejdzie do mnie. Moje imię jest proste, jest nawet i nim piosenka, a i tak wiele osób pamięta go tylko wtedy gdy czegoś oczekuję... Miałam przyjaciółkę, która mnie zostawiła. Dowiedziałam się nie dawno, że obgaduje mnie za moimi plecami. Czy ona o tym wie? Możliwe. Znaliśmy się od roku to powinna wiedzieć, jestem tak "znana" że prędzej czy później dowiem się co o mnie mówiła... Czy podeszłam do niej i zrobiłam tak żeby te wszytkie plotki się sprawdziły? Nie. Czy zadziałała zasada " oko za oko ząb za ząb"? Nie. Póki żyje złego słowa na nią nie powiem. Możliwe że to czyta. Chociaż mało prawdopodobne.
Pozdrawiam Peste Noire
P.s. Kolejny wpis będzie ok 12.02.2017