10 Pożegnanie

10.3K 401 21
                                    

-Wiesz, że są dla mnie najważniejsze i zrobię dla nich wszystko.-powiedziałem i zacisnąłem mocno zęby aby się nie popłakać i nie wyjść na mięczaka.

-Wiem. A teraz jedź po nasze dziewczyny na lotnisko.

Amanda's POV

Nasz samolot właśnie wylądował. Wzięłam Gracy na ręce i trzymając w drugiej torbę zaczęłam powoli iść za resztą ludzi w stronę odbioru bagaży. Gdy wózek i druga walizka dojechały do nas ułożyłam je starannie na wózku i trzymając córeczkę za rękę zaczęłam kierować się do wyjścia.

-Tata!-krzyknęła nagle Gracy i wyrwała mi się z uścisku biegnąc przed siebie. Zanim się zorientowałam była już wtulona w szyje Camerona. Gdy na nich spojrzałam po moim sercu rozlało się ciepło. Wyglądali razem idealnie.

-A co ty tu robisz?-spytałam gdy dojechałam do nich ze wszystkim bagażami.

-No jakto co? Przyjechałem po nasze dziewczyny. Nie mogłem pozwolić żebyście wlekły się autobusami.

-Jaki ty jesteś uparty.

-Nie marudź tylko dawaj te walizki.-powiedział i wziął ode mnie wszystko. Nie mogę uwierzyć, że dwa dni temu się widzieliśmy wydaje się jakby to było tak dawno.

Gdy byliśmy już obok jego czarnego BMW chłopak zajął się pakowaniem naszych rzeczy do bagażnika, a my usiadłyśmy na tylnych siedzeniach. Cameron pamiętał nawet o foteliku.

-To gdzie jedziemy?-spytał Cam po jakieś godzinie jazdy. Przez cały ten czas żadne z nas nic się nie odezwało, a mała spała.

-Najpierw do mojej mamy. Zestawie u niej Gracy i pojedziemy do szpitala.

-Okej.

Chwilę później byliśmy juz pod moim starym domem. Nic się tu nie zmieniło. Nadal te same drzwi i okna. Te sam granatowy kolor ścian. Jak zawsze pełno kwiatów.

Tak bardzo tęskniłam za tym miejscem. To tu przed domem Cameron pierwszy raz mnie pocałował. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie.
Tutaj spędzaliśmy całą paczką leniwe popołudnie. Moja mama dużo pracowała dlatego zawsze miałam wolną chate.

Zadzwoniłam dzwonkiem i po chwili w drzwiach stanęła moja mama. Odrazu rzuciłam się jej w ramiona. Ostatnio widziałyśmy się pół roku temu gdy mama przyjechała do Canady na moje urodziny.

-Bacia.-zapiszczała Gracy i rzuciła się kobiecie w ramiona. Rzadko się widywały ale rozmawiałyśmy regularnie na Skaypie więc mała pamiętała jak wygląda jej babcia.

-Wchodźcie zrobię wam herbaty.

**
-Jak dobrze widzieć was znów razem.-powiedziała moja mama gdy wszyscy siedzieliśmy w salonie.

-Mamo ale my nie jesteśmy razem.

-Ale jak to?-spytała zaskoczona kobieta.

-Doszliśmy do wniąsku, że mała potrzebuję obojga rodziców ale to nie oznacza, że wrociliśmy do siebie.

-Właśnie. Nic nas już nie łączy.-poparł mnie Cameron, a mi niewiadomo czemu zrobiło się przykro. Przecież miał racje.

Nagle zadzwonił telefon Cama. Chłopak przeprosił nas i wstał z kanapy odbierając telefon.

-Jedziemy do szpitala.-powiedział wciskając czerwoną słuchawkę.

-Ale co się stało?-spytałam przestraszona. Przed oczami miałam już najczarniejsze scenariusze.

-Musieli reanimować Liama.-odpowiedział mi tylko i zaczął zakładać buty i kurtkę. Szybko zerwałam się na korytarz i także zaczęłam się ubierać.

Jechaliśmy w ogromnej ciszy. Cameron trzymał kierownice w obu dłoniach mocno ją ściskając. Miał mocno zaciśnięte zęby.

Gdy tylko zatrzymał samochód oboje jak oparzeni wyskoczyliśmy z samochodu i pognaliśmy na górę. Na korytarzu stał lekarz do którego odrazu podszedł Cam. Mężczyzna powiedział, że stan Liama jest bardzo ciężki. Podziękowaliśmy i skierowaliśmy się do sali przyjaciela. Przed drzwiami stali rodzice chłopaka. Matka przytulała się do ojca i płakała mu w koszulkę.

-Dzień dobry.-powiedział Cam, a ja tylko kiwnęłam głowa. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa.

-Cześć dzieciaki.-powiedział ojciec Liama smutnym głosem. Nie mogłam uwierzyć, że to ten sam człowiek. Zmęczona twarz, podgrążone oczy. Zazwyczaj był uśmiechnięty i radosny. To on zawsze nas krył gdy trochę wypiliśmy i baliśmy się iść do domu. -Amanda dziecko Liam kazał cię wpuścić gdy przyjedziesz.-powiedział mężczyzna i wskazał dłonią ma drzwi.

Niepewnie skinełam głową i nacisnęłam klamke. Lekko popchnęłam drzwi i weszłam do środka. W rogu sali stało duże metalowe łóżko na którym leżał podpięty do miliona kabelków Liam. Gdy spojrzałam na chłopaka w moich oczach stanęły łzy.

-Podejdź. Jeszcze żyje. -powiedział ledwo słyszalnie Liam i wybudził mnie z transu. Powoli doszłam do łóżka i usiadłam na plastikowym krześle. -Jak się czujesz?

-Jak ja się czuje? To ty leżysz tu ledwo żywy.-powiedziałam patrząc na chłopaka.

-Amanda ja...-zaczął mówić na tyle na ile pozwalałały mu siły. -Muszę ci o czymś powiedzieć.

-Słucham.

-Gdy wtedy opowiedziałaś mi dlaczego wyjechałaś zacząłem szperać i wiem, że Cam jest niewinny.

-O czym ty teraz mówisz. -nie rozumiałm o co mu chodzi.

-Cameron cię nie zdradził. Liz podała mu coś do drinka, abyś w to uwierzyła. -powiedział Liam na jednym wdechu i zrobił kilka głębokich oddechów.-To ona wysłała tego smsa i do niego także napisała jako ty.

-Zabije tą szmate.-powiedziałam zaciekając mocno pięści. Liam uśmiechnął się, a po chwili jego twarz wykrzywił grymas bólu.- Hej wszystko dobrze?

-Muszę powiedzieć ci jeszcze coś, bo mogę już nie mieć okazji. Ja... Kocham cię.-powiedział, a mnie zamurowało.-Zawsze cię kochałem ale ty od zawsze kręciłaś z Camem.

-Liam ja...

-Nie musisz nic mówić. Chciałem tylko żebyś wiedziała.-powodział chłopak po czym znów wykrzywił się w bólu, a wszystkie maszyny do których był podpięty zaczęły niespokojnie wyć. Do sali wbiegli lekarze i wyprowadzili mnie na zewnątrz. Ostanie co usłyszałam to "szybko tracimy go".

⭐⭐⭐!

Kiedy Cię Znajde (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz