18 Mam już dość

7.9K 295 15
                                    

Nagle usłyszałam, że ktoś podchodzi do drzwi. Usłyszałam otwierania zamka, a potem do pomieszczenia wszedł Sam.

Cameron's POV

Siedziałem razem z Zarom, moją mamą, mamą Amandy i dzieciakami u nas w domu. Dzień był deszczowy i smutny tak samo jak my wszyscy.
Amandy nie było już od 4 dni. Powinni wrócić wczoraj, a dalej ani słowa. Nawet głupiego SMSa. Nic. Martwiłem się o nią. Jej mama zawiadomiła nawet policję ale powiedzieli, że kobieta jest pełnoletnia i miała prawo wyjechać.

**
-Cały czas mam złe przeczucia.-odezwała się moja siostra kiedy staliśmy w ogrodzie paląc papierosa.

-Dlaczego?

-Nie wydaje mi się, że Amanda wyjechałaby bez słowa i nie zadzwoniła żeby dowiedzieć się co u Gracy.

-No ale co ja mogę? Policja powiedziała, że poinformowała nas i miała prawo do tego wyjazdu.

-Wiem ale to był SMS. Każdy mógł go napisać, a pozatym ja wiem jaki jest Sam. Boje się o nią.

-Masz rację. Gdyby sąsiad nie zajrzał wtedy do tego domku... Nawet nie chce myśleć co by się stało.

-Właśnie!-krzyknęła brunetka.-Dlaczego wcześniej na to nie wpadliśmy.

-Zara kurwa o czym ty mówisz?

-Domek. Ten do którego mnie wtedy zabrał. Może Amanda też tam jest.-powiedziała, a do mnie powoli zaczynało to wszystko docierać. Jak mogłem na to nie wpaść.

-Jesteś genialna.-przytuliłem ją do siebie, a potem skierowałem się do domu.-Jade tam natychmiast.

***
Droga do tego miejsca gdzie moja siostra przeżyła koszmar zajmuję około cztery godziny. Z Zarom jechaliśmy już dwie. Moja siostra uparła się, że pojedzie ze mną. Nie chciałem żeby jechała w to miejsce. Depresja mogłaby wrócić, a teraz miała dwójkę dzieci i męża. Nie mogła stać się sobą z przed kilku lat.
Niestety kiedy Zara się na coś uprze nic jej nie powstrzyma.

Z dzieciakami została moja mama i mama Amandy. Gracy bardzo tęskniła za swoją mamusią. Codziennie przez te cztery dni pytała mnie kiedy wróci. Nie wiedziałem co mam mówić. Przecież niemam pewności czy blondynka wogóle chce wracać. Może nic jej nie jest i poprostu niema zamiaru już zajmować się córką.

Zara stara się jakoś zapewnić jej to kobiece ciepło. Traktuje ją tak samo jak swoją córkę i widzę, że dzięki temu mała bardzo się do niej przywiązała. Spędzają razem bardzo dużo czasu.

Staram się przypomnieć sobie co robiłem ze swoim życiem przez te trzy lata kiedy Amanda wyjechała z Londynu z naszym dzieckiem w sobie. Wiem byłem wtedy idiotą. Sypiałem z tą wywłoką przez którą moje dziewczynki wyjechały. Jak mogłem być aż tak głupi.

-Zjedź na stację.-moje myśli przerwał melodyjny głos Zary.

-Po co?

-Potrzebuje iść do łazienki.-odpowiedziała, a ja w tym momencie skręciłem i zaparkowałem przed wejściem.
Brunetka odrazu wyszła z samochodu i ruszyła do środka, a ja odblokowałem telefon i jeszcze raz wykręciłem numer do Amandy. I pierwszy raz od czterech dni był sygnał ale połączenie zostało odrzucone. Spróbowałem jeszcze raz ale tradycyjnie odezwała się seretarka.

-Już jestem.-odezwała się Zara wchodząc do samochodu.-Co jest?

-Próbowałem dodzwonić się do Amandy.

-I...-pośpieszała mnie.

-Był sygnał ale ktoś odrzucił połączenie, a potem znów sekretarka.

-Cholera... Jedźmy szkoda czasu.-i ruszyłem. Za półtorej godziny powinniśmy być na miejscu.

Amanda's POV

Byłam taka głupia. Wszyscy ostrzegali mnie przed Samem ale ja cały czas go broniłam i wierzyłam, że jest moim prawdziwym przyjacielem.

Z moich oczu znów zaczęły lecieć łzy. Przez te kilka dni cały czas tylko płacze. Czasem ze zmęczenia i bólu głowy zasypiam ale po chwili budze się z krzykiem.

Jesteśmy w jakimś domku. Jest piętrowy. W oknach są kraty ale widać, że wmontowano je nie dawno. Pewnie Sam to wszystko zaplanował. Drzwi od mojego pokoju są otwarte. Zamknięta jestem tylko na noc ale na nodze mam jakąś durną branzoletke której nie mogę zdjąć. Jest w niej chyba jakiś GPS czy coś takiego, ponieważ Sam ma taką samą na ręce i gdy tylko się do mnie zbliża ta zaczyna świecić na czerwono. Przez to cholerstwo nie mogę się do niego zakraść, nie mogę go zaatakować. Zawsze wie gdzie jestem.

Jedynymi drzwiami zamkniętym na ogromną ilość zamków są drzwi wejściowe. Niema szans, że dałabym rade otworzyć je nie słyszalna.

Wiem tylko, że Gracy jest bezpieczna u Camerona który myśli, że miałam jej już dosyć i wyjechałam. Ale przecież to nieprawda. Kocham ją ponad życie i nigdy bym jej nie oddała ani nie zostawiła. Jest całym moim światem.

Całymi dniami siedze w "moim" pokoju. Nie wychodze z niego chyba, że Sam siłą wyciąga mnie na dół i karze jeść z nim posiłki. Nie protestuje tylko posłusznie zjadam, ponieważ gdy pierwszego dnia tego nie zrobiłam bardzo tego pożałowałam.

Znów pociekła mi łza którą starłam. Spojrzałam na swój nadgarstek. Nadal miałam na nim ślady po oparzeniu. Sam gasił na nim każdego papierosa którego wypalił przez cały dzień, a gdy za głośno krzyczałam policzkował mnie, a potem całował mówiąc, że nie daje mu wyboru.

Moje myśli przerwał jakiś hałas za drzwiami. Po chwili do pomieszczenia wszedł ten bydlak z obrzydliwym uśmieszkiem na twarzy.

-Witaj kochanie pięknie dziś wyglądasz. -powiedział i usiadł na łóżku obok mnie.

-Dlaczego poprostu mnie nie zabijesz?-spytałam, bo naprawdę wolałabym umrzeć niż znosić go każdego okropne dnia.

-Och moja piękna... Jak mógłbym zabić kogoś kogo kocham.

-To uważasz kochaniem?

-Posłuchaj mnie. Ja wiem, że narazie jesteś na mnie zła ale wkońcu ty też mnie pokochasz.-powiedział i pogłaskał mnie po policzku który już i tak był mokry od łez.-Musisz być tylko posłuszna.

-Odebrałeś mi wszystko. Nawet córkę.

-O to też się nie martw. Zapomnisz o niej gdy pojawi się kolejne dziecko.

-O czym ty mówisz?

-No mam nadzieje, że niedługo zostaniemy rodzicami. Niemam zamiaru się zabezpieczać, a po wczorajszej nocy może już coś z tego będzie.-powiedział i uśmiechnął się do mnie, a mnie aż przeszedł dreszcz.

Kiedy Cię Znajde (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz