7

362 61 29
                                    

Chanyeol
Przyjechałem na uczelnię zobaczyć Byuna, uzależniłem się od jego widoku. Stałem oparty o moje kochane autko, kiedy zobaczyłem jak wychodzi z uczelni. Widok jego upadającego ciała był dla mnie porażający, rzuciłem się biegiem w jego stronę ocenić jego stan. Cóż... nie wyglądał za dobrze, ale mimo podkrążonych oczu i bladej cery wyglądał, jak anioł, hmm... no może upadły anioł.

Wziąłem, go na ręce w stylu panny młodej, chociaż wolałbym, aby to było w innych okolicznościach, zaniosłem go do auta układając na przednim siedzeniu, zapiąłem jego pas, po czym okrążyłem samochód, siadając za kierownicą.

Ruszyłem szybko w stronę swojego mieszkania. Po nie całych 15 minutach szybkiej jazdy byłem na miejscu, zaparkowałem na swoim stałym miejscu, ruszając do windy z chłopakiem na rękach. Jakoś udało mi się odblokować kartą drzwi, a po chwili byłem na ostatnim piętrze.

Zaniosłem go do pokoju, który był przygotowany dla niego już jakiś czas, nie oceniajcie. Położyłem go na łóżku, rozważając przebranie go w luźniejsze ubrania. W końcu zrezygnowałem z tego pomysłu, zamknąłem jego pokój na klucz, muszę jeszcze coś załatwić na jego uczelni.

Gdy wróciłem po jakichś trzech godzinach, pierwszym, co zrobiłem, było skierowanie się do pokoju Baekkiego. Otworzyłem powoli drzwi, zaglądając do środka. Zadziwiające, chłopak opatulony kocem, spał oparty o szybę. Ponownie wziąłem, go na ręce przenosząc na łóżko, jest taki lekki, prawie nie czuję, że go niosę.

Usiadłem obok niego, przyglądając się jago twarzy, moja dłoń mimowolnie skierowała się na jego policzek, głaskałem go delikatnie, nie chcąc obudzić chłopaka. Wyglądał tak uroczo, gdy spał. Baek się poruszył wtulając twarz w moją dłoń, wow, nie spodziewałem się tego, po chwili odrętwienia kontynuowałem czynność. Nagle jego oczy się otworzyły, a on przestraszony spadł na podłogę. Auć, musiało zaboleć, ale chętnie pomasuję, żeby nie bolało, moje myśli nadal swoje.

Spojrzał w moje oczy, a ja nie mogłem się powstrzymać, żeby nie powiedzieć tego dwóch zdań:

- Wreszcie jesteś mój Byun Baekhyunie. Zostaniesz ze mną. - Popatrzyłem jeszcze na chłopaka, po czym opuściłem pokój, zamykając drzwi na klucz.

*

Następnego dnia przyszedłem rano do Baeka, który nadal spał, usiadłem sobie koło niego, przeczesując jego włoski palcami. Były mięciutkie i przyjemne w dotyku, niczym kocie futerko. Nie mogłem wytrzymać, złożyłem delikatny pocałunek na jego czole, a na jego twarz wpłynął uśmiech. Zdecydowanie wolę go w takiej wersji. W końcu chłopak się przebudził, ale tym razem został na łóżku.

Przywitałem z nim, a po chwili zostałem zbombardowany pytaniami. Zatkałem mu usta dłonią, bez przesady nie będę się wtrącał w jego trajkotanie. Jego wzrok sugerował, że zaraz coś mi się stanie w palce, ale bardzo je lubię i często się przydają, więc zabrałem szybko rękę. Chłopak sapnął, a zanim rozpoczął ponownie swój monolog powiedziałem:

- Ogarnij się i za 30 minut przyjdź do kuchni. Spokojnie, nie zgubisz się. Co byś zjadł? - Jego zdziwienie? Bezcenne.

Na mojej twarzy zagościł szczery uśmiech. Ostatnio tylko Bekkie potrafi to wywołać.

- Odpowiem ci na wszystkie pytania, a teraz idź do łazienki. Ubrania będą na łóżku.

- A mógłbyś się... hmm... Odwrócić? - To pytanie zbiło mnie z tropu, serio. Spełniłem jednak prośbę chłopaka, obserwując jego odbicie w lustrze. Śliczny tyłek i cudne nogi, po prostu perfekcyjnie. Wybrałem mu z szafy ubrania, opuszczając pomieszczenie.

*

Robiłem sobie spokojnie naleśniki, aż wyczułem obecność chłopaka. Postawiłem przed nim talerz, ale on przyglądał im się z dziwną miną. Przecież są dobre!

- Jedz, nic tam nie dosypałem - powiedziałem, wgryzając się w jedzenie. Jej naprawdę wyszły dobre, punkt dla mistrza.

Poczekałem aż chłopak skończy jeść, po czym rozpocząłem swój monolog:

- Nazywam się Park Chanyeol. Mam 25 lat, a jesteś tu, ponieważ tak mi się podoba. Zabrałem Cię, kiedy zemdlałeś przed uczelnią, a zostajesz tu, ponieważ mi się podobasz - wyjaśniłem chłopakowi wszystko dokładnie, ale jego mina nie wróżyła nic dobrego.

- A co z moim życiem? Mam studia, mam przyjaciół i gdzie mój telefon? - Przecież wiem, że nie masz przyjaciół. Taka mała istotka, a ma w sobie tyle negatywnej energii.

- Będziesz mieszkał u mnie, będę Cię utrzymywał, a ty mi dotrzymasz towarzystwa. Nie żebyś miał inne wyjście, dzisiejszy dzień masz usprawiedliwiony. Na uczelnię będę Cię zawoził, po zajęciach odbierał i towarzyszył Ci przez cały czas - moja twarz pozwoli się rozjaśniała, a Bekkie starał się to za wszelką cenę zniszczyć.

- A jeśli nie będę chciał? - Oczywiście, że będziesz chciał skarbie.

- Nie masz wyjścia. Oddam Ci jutro telefon i zawiózł na uczelnię. Ty grzecznie pójdziesz na wykłady, a potem ze mną wrócisz. Nic Ci nie zrobię, zobaczysz. Będziesz miał wszystko, czego chcesz, pod warunkiem, że będziesz ze mną mieszkał i nie zwiążesz się z nikim innym poza mną - tak, musiałem zastrzec tą informację, w końcu to mój aniołek.

Byun wpatrywał się we mnie z otwartą buzią. Uroczy widok, jednak zamknąłem jego usta palcami, po czym kontynuowałem:

-Taki układ będzie funkcjonował przez miesiąc. Jeżeli się we mnie zakochasz, to zostaniesz ze mną - jestem tego niemal pewny.

- A jeżeli nie? - Zapytał - Wtedy będziesz mógł wrócić do swojego życia - oznajmiłem.

Uśmiech ozdobił jego twarz, zdecydowanie coś kombinuje, a po chwili się odezwał:

- Zgadzam się Park Chanyeol, ale będziesz spełniał każdą moją zachciankę. - Nie wierzyłem własnym uszom, a przecież są spore. Mam dobry słuch, jednak wolę się upewnić.

- Mówisz poważnie? - Coś tu zdecydowanie nie gra.

- Oczywiście, że tak olbrzymie. - Gdy wychodził, zapatrzyłem się na jego zgrabny tyłek. Możliwe, że o tym wspominałem.

- Dzisiaj śpisz ze mną Byun! - Mam nadzieję, że usłyszał, bo mam zamiar spełnić swoją zachciankę.

Od dziś 01.05 Byun Baekhyun, będzie mieszkał ze mną.

05 Byun Baekhyun, będzie mieszkał ze mną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

* * *

I love your voice  (ChanBaek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz