31

240 42 35
                                    

Stałem w kuchni, z powodu pragnienia, które dręczyło mnie, nie dając spokoju, napełniłem szklankę wodą, opróżniając kilkoma łykami.
Nadal chciało mi się pić, przyglądałem sie wodzie, a jakimiś dziwnymi przeczuciami. Coś się zdecydowanie wydarzy, tylko, co?

Nagle do kuchni wszedł Chanyeol z dwójką bliźniąt na rękach, co tu się dzieje? Jestem w ukrytej kamerze?


Przyglądałem się sie uroczym pociechom i mężczyźnie, który stał spokojnie intensywnie nad czymś rozmyślając.

- O co chodzi Chanyeol? Co to za dzieciaki? - ten zwrócił na mnie swój wzrok, a ja zamarłem. Widoczne było, że bił się z myślami, tylko, co było tego powodem?

Po chwili się odezwał:


- Byun Baekhyun przedstawiam Ci moje dzieciaki, urocze są prawda? Ich matka zmarła, więc muszę się nimi zająć, będziemy tatusiami! - z wrażenia upuściłem szklankę, która upadła na podłogę, rozbijając sie na malutkie kawałeczki, rozpryskujące się po podłodze. Chanyeol jest tatusiem? To chyba jakieś żarty, ja nie nadaję się do opieki nad dziećmi.

- Wybieraj Chan, one albo ja. Nie będę niańką dla obcych dzieciaków - przyglądałem mu się intensywnie, zastanawiając, co dalej będzie, odpowiedzi udzielił mi Yeol.

- Ja zaopiekuję się dziećmi, a Ty możesz się spakować i wyjść, żegnam Baekhyun - nie spodziewałem się tego po nim, zawiódł nie tylko moje zaufanie, ale też moje biedne serduszko.

- Żegnaj Yeollie - wyszedłem zapłakany z kuchni kierując się do drzwi, to koniec naszej historii.

* * *






















Chanyeol

Obudziłem się przez cichy szloch Baeka, nie wiedziałem, co się dzieje, ponieważ chłopak nadal spał, a łzy spływały po jego policzkach, mocząc poduszkę.

- Baekhyun... Baek skarbie obudź się... - nie reagował - Bekkie skarbie wstań - nadal nic, potrząsnąłem chłopakiem, próbując go dobudzić, nie reagował na nic. Wpadłem na strasznie wredny pomysł, a skoro nic innego nie działa to musi się sprawdzić.

Ruszyłem do łazienki, a po chwili wróciłem do sypialni ze szklanką zimnej wody, wylałem zawartość na twarz Byuna, a on od razu podniósł się rozbudzony.

Jak dobrze, że już nie płacze, więc mogę się dowiedzieć, o co chodzi. Usiadłem ostrożnie obok chłopaka, od razu zgarniając go w swoje ramiona. Wolę nie ryzykować, pobicia przez tą małą niepozorną kluskę. Tuliłem go, szepcząc do ucha, że to tylko zły sen.

Bekkie w końcu się uspokoił, a ja mogłem dowiedzieć się, o co chodzi.


- Więc... co Ci się śniło skarbie? - zapytałem jak najłagodniej tylko umiałem.

- Ty Chanyeol, jedna z twoich panienek zmarła, zostawiając Ci pod opieką 2 małych dzieci. Potem wywaliłeś mnie z mieszkania, pod pretekstem opieki nad maluchami - zakończył swoją opowieść, a moja szczęka opadła prawie do podłogi.

Po chwili sie ogarnąłem, zaczynając się śmiać. Baek patrzył na mnie jak na idiotę, a mi ciężko było się uspokoić, gdy mi się to udało powiedziałem:

- Bekkie słońce Ty moje, to jest niemożliwe abym miał jakiekolwiek dzieci. Wiesz, dlaczego? - kiwnął przecząco głową - To że miałem bujne życie erotyczne, nie oznacza wcale, że było tak z kobietami. Moimi partnerami było wyłącznie mężczyźni - parsknąłem śmiechem, widząc jego zaczerwienioną z zawstydzenia twarz - a z tego, co mi wiadomo mężczyźni nie zachodzą w ciążę, chyba, że chcesz próbować tego dokonać, co skarbie?

Jego buzia była czerwona niczym pomidor, przytuliłem go raz jeszcze, całując w czoło.


- Chodź pod prysznic skarbie, może tam zaczniemy nasze starania o dziecko? - uśmiechałem się jak głupi, ale naprawdę, nie powiecie mi, że to nie było śmieszne, po chwili jednak spoważniałem dodając : - kocham tylko Ciebie Byun Baekhyun i nikogo innego.

Wziąłem go na ręce w stylu panny młodej, zanosząc do łazienki.

* * * 

I love your voice  (ChanBaek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz