Rozdział 21

8 1 0
                                    

Zaczęło się jakoś tak w szóstej klasie podstawówki. Moi "znajomi" ze szkoły zaczęli się że mnie wyśmiewać. Nie do końca wiem dlaczego...może przez moją nadwagę? Może przez to, że moja rodzina nie była tak bogata jak ich rodzice? Może przez to, że nie byłam jakoś wybitnie ładna? Nie wiem, Ale nie przejmowałam się tym, bo wiedziałam, że jak pójdę do gimnazjum to się to skończy... Tiaaa...mogłam sobie pomarzyć. Większość osób w mojej nowej szkole znałam z podstawówki. Już od września nie miałam łatwo. Wszyscy się ze mnie wyśmiewali, nawet nauczyciele. Na szczęście jeden nie. Był to mój pan od wf'u, którego po prostu uwielbiałam. Zawsze mnie bronił, chociaż nie raz zdarzyło się, że zostałam pobita i wylądowałam w szpitalu. Zaczęłam się ciąć i okaleczać. Przechodziłam do domu zapłakana i waliłam w ścianę lub szafę głową do utraty przytomności. Nie chciałam nic jeść, więc popadłam w anoreksję. Jak oglądam zdjęcia z tego okresu to po prostu płaczę. Wyglądałam jak chodzący trup. Żyłam tylko dzięki mojemu bratu, który z resztą mnie uratował. W ostatniej chwili mnie złapał, gdy skakałam z mostu. Nie powiedział o tym rodzicom, bo oni wysłaliby mnie do zakładu psychiatrycznego. Nie powiedział nikomu o niczym co sobie robiłam. Doskonale wiedział, że jest ze mną bardzo źle...
Dzięki niemu żyję...

Właśnie to im powiedziałam. Ami zaczęła płakać, Leondre osłupiały siedział nie kryjąc zdziwienia i niedowierzania. Ja sama płakałam, drżałam. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Otworzyłam oczy i po chwili znów je zamknęłam wdając się w jeszcze glosniejszy płacz. To Charlie. Wtuliłam się w blondyna.
-Dlaczego nam wcześniej nie powiedziałaś...

Trochę smuteg, no ale chyba jest Oki
Kto zaczyna ferie tak jak ja? 😀

♡Stay Strong♡ L.D. I CH. L.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz