XXIII

1.1K 149 27
                                    

Garnitur był za ciasny. Krawat wrzynał mi się w szyję. Obawiałem się, że po takiej ilości żelu moje włosy już nigdy nie będą wyglądać normalnie. Westchnąłem, a Dipper zaraz po mnie. Rzuciłem mu miażdżące spojrzenie.

- Przypomnij mi: czyj to był pomysł? - zapytałem cicho, a on tylko machnął ręką.

- Daj spokój. Chciałem tylko poprawić ci humor...

- Humor? Cholera, ja nie odzywałem się do ciebie tylko...

- No, ile? - szepnął brunet, poprawiając rękawy. - Tydzień. Cały długi tydzień, Bill.

- Konkretnie cztery dni. W piątek spytałem, co zjemy na obiad - sprostowałem.

Sosna spojrzała na mnie ze żalem i otworzyła usta, aby coś dodać. Nie zdążył jednak, bo facet już dał znak, abyśmy weszli. Uniosłem oczy w górę, szukając jakiejś dziury w suficie. Dipper chwycił mnie za rękę i stanowczo poprowadził w kierunku drzwi.

- Witamy w programie "Daily Talks"*! - ryknęła prezenterka, a ja musiałem zmrużyć oczy. Tu było stanowczo za żółto... Nawet jak dla mnie. - Dzisiejszymi gośćmi są Dipper Pines z... och, a kto to?

Scenicznie zawiesiła głos, a po chwili dodała:

- Tak, to pierwszy demon, który nie jest agresywny... Mimo że NIE ZOSTAŁ ZASZCZEPIONY!

Rozległy się szepty, a ciemnowłosa kobieta wykrzyknęła:

- Powitajmy ich! - zaczęła klaskać, a po niej inni. Z miną wyrażającą całkowite zażenowanie i niechęć odwróciłem się na pięcie. Nie chciałem brać udziału w tym cyrku.

Zrób to dla mnie.

Uniosłem brew, patrząc na chłopaka.

A co będę z tego miał?

Porozmawiamy o tym później.

Prychnąłem.

Tak, jasne. Słuchaj, nie pisałem się na to wszystko, a tym bardziej nie mam zamiaru...

- Proszę, proszę. Nie wstydźcie się. - Kobieta rzuciła nam podejrzliwe spojrzenie, a Dipper przełknął nerwowo ślinę. Do pomieszczenia wszedł mężczyzna w fartuchu i postawił na pulpicie pojemnik z małą strzykawką. Pobladłem i bez dalszego oporu usiadłem w wyznaczonym miejscu. Na sam widok tej trucizny miałem drgawki.

- Spokojnie, kochaneczku. To tylko na wypadek, gdyby twojemu przyjacielowi coś się pomyliło.

Poklepała chłopaka po ramieniu uspokajająco, nie odpuszczając sobie zmierzenia mnie wrogim spojrzeniem pt. "Mam cię na oku". Prychnąłem, odwracając głowę. Mój "opiekun" uśmiechnął się blado.

- To nie będzie konieczne - powiedział spokojnie. Prezenterka uniosła brwi.

- Czy na pewno? Pamiętaj, że jesteśmy wśród normalnych ludzi. Jeśli stanie się coś, co zagrozi...

- Nic się nie stanie. Gwarantuję. - W jego głosie słychać było nutki rozdrażnienia. Odruchowo zacisnąłem swoją dłoń na jego. Przełknął ślinę.

Zaczynało robić się gorąco.

***


- Hm, no więc... - Kobieta nie spuszczała wzroku z Billa, ale nie odezwała się do niego ani słowem. Wszystkie pytania spadały na mnie. - Jak się poznaliście?

- On próbował... Osiągnąć swój cel - powiedziałem po namyśle. Tak, to brzmiało dość dobrze.

- I udało mu się? Och, po co pytam...

Wybuchnęła tym swoim irytującym śmiechem, a widownia zaraz za nią. Zerknąłem na Ciphera i zauważyłem, że jego złote oczy stają się coraz bardziej czerwone. Skupiłem się i wchłonąłem trochę jego emocji, aby się uspokoił. Odkryłem tą zdolność niedawno. Przyznam, że bardzo pomagała... Przynajmniej mogłem trochę go zrozumieć. Nie powiedziałem o tym nikomu. Bill odetchnął głęboko i oparł się na fotelu.

- Taak... Jesteście w naszym programie, żeby się pogodzić. Przypominam, że tematem dzisiejszego odcinka jest: "Jak zrozumieć swojego demona?". Ty, Dipper, już to zrobiłeś. Jednak ostatnio coś się między wami popsuło... Dlaczego?

Kobieta podsunęła mi mikrofon. Miałem gotową odpowiedź, ale zawahałem się.

- Bo... On... - wyjąkałem, a wszyscy w napięciu wstrzymali oddech. Blondyn puścił moją dłoń i odwrócił wzrok.

- No? - prezenterka naciskała. - Co on ci zrobił? Co?

Strzykawka leżała w zasięgu mojej ręki. Mógłbym poprosić, aby mu to wstrzyknęli. Mógłbym sam to zrobić. Wtedy nie miałbym takich problemów i rozterek, skończyłyby się wieczne fochy Billa. Miałbym spokój. Mogłem też opowiedzieć, jaki to niemiły jest mój demon. Jak po mojej nieudanej próbie samobójczej w ogóle się nie przejął, jak olewał mnie przez cały tydzień...

- On...

Mogłem, owszem. Ale to nie byłaby prawda. Bo on się przejął. Opiekował się mną. Mimo, że złamałem jego serce, że powiedziałem wiele tak okrutnych słów... Zgodził się na udział w tym reality show. Posłuchał mnie. Dlatego...

- Ja. Wina leży wyłącznie po mojej stronie. Zachowałem się jak idiota. Mogę się usprawiedliwiać wieloma rzeczami, ale... - poczułem wilgoć pod powiekami. - Ale nie chcę. Bo ja...

- Sosenko? - chłopak był wyraźnie zdziwiony. W tej formie wyglądał tak podobnie do mnie. Byliśmy prawie tego samego wzrostu. Momentami zapominałem, że jest demonem. Miał ładne jasne włosy, piegi na policzkach. Zmienił ubiór i nie wyglądał teraz tak dziwnie, tylko zaczął chodzić w różnych ciuchach, które mu znalazłem. Gdy go czasem przytulałem słyszałem serce, które spokojnie biło w jego klatce piersiowej. Miał dziwne poczucie humoru, czasem przesadzał i mówił coś niemiłego. Wkurzało go wiele rzeczy, ale dużo też cieszyło.

Stał się ludzki. Bardziej ludzki od osób, które mnie otaczały - czy to w szkole, czy na ulicy...

- Ja... Ja nie potrafię już myśleć o tobie jak o wrogu. Nawet nie potrafię myśleć o tobie jak o demonie. - Mój głos załamał się, a prezenterka wybałuszyła na mnie oczy. - Wiem, że mam swoje zmiany nastroju... Może kiedyś coś znowu we mnie wstąpi. Ale... Teraz to mówię i zapamiętaj:  Kocham cię.

- Ochrona! - wrzasnęła pani prezenter, a na widowni rozległ się zgiełk. - Szybko!

Nic nie rozumiałem, dopiero po chwili do mnie dotarło. To wszystko było na wizji. Bill chwycił moją dłoń, a ja uniosłem wzrok. Uśmiechał się, a ja po cichu wchłonąłem trochę jego emocji. Szczęście. Był szczęśliwy.

- Zmywamy się stąd, Dipper - mruknął, a ja skinąłem głową.

Po chwili byliśmy już w Chacie.

Prove It /billdip/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz