Czy jedna wiadomość może zmienić życie dwóch przypadkowych ludzi?
#978 w dla nastolatków - 22.01.2017
#944 w dla nastolatków - 24.01.2017
#637 w dla nastolatków - 31.02.2017
#401 w dla nastolatków - 6.02.2017
Moja przyjaźń z chłopakami dalej się trzyma. Dzisiaj ma do mnie przyjść Molly, moja przjaciółka. Ubrana w krótkie, jeansowe spodenki i bluzkę na długi rękaw.
Ruszyłam do sklepu, po słodyczę. Kiedy miałam wchodzić do supermarketu zobaczyłam znane mi auto. Ruszyłam w jego stronę, ale zatrzymałam się widząc straszny widok. Mianowicie Luke i jakaś zdzita się całowali. (a/n kto nie lubi Abażura daje to"👆" powiedzmy że to fuck you 😝)
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Pobiegłam do domu wybierając numer Molly.
Rozmowa; -Możesz przyjechać wcześniej? Teraaz? -Tak, jasne. Ale co się stało? Płaczesz? -Przyjedź błagam.
Rzuciłam się na łóżko wybuchając płaczem. Po 10 minutach usłyszałam otwierane drzwi, a potem w moich drzwiach do pokoju zobaczyłam Molly
-Matko Van co się stało?!-wskakuje na łóżko przytulając mnie -Luuke oon całował się...się z jakąś dzieewczyną -Coo?! Kochanie, powiedz mi szczerze. Kochasz go? Przez głowę przeleciały mi wszytkie nasze wspomnienia. Na każdym jest kochany i troskliwy. -Chyba tak. Tak, kocham go- powiedziałam pewnie -To powiedz mu co czujesz! -Nie mogę -Bo? -Boję się- szepnęłam -On też cie kocha- podniosłam na nią wzrok -Skąd wiesz? -Bo stoi za tobą i się uśmiecha-natychmiast się odwróciłam Stał tam. Stał z wielkim misiem i bukietem kwiatów. -To ja was zostawię samych- mówi cicho Molly.
Luke;
Kiedy czekałem na Mike'a przed sklepem, podeszła do mnie moja była dziewczyna, Arzaylea. -Czego chcesz?- pytam oschle -Cóż pomyślałam sobie wszystko i może byśmy wrócili do siebie- nawinęła swoje sztuczne włosy na palec. -Yy nie? Pojebało cię chyba- prychnęłam -A co masz dziewczynę? I co ty taki pyskaty się zrobiłeś-oparła swoje ręce o mój tors. -Tak mam dziewczynę-prawie- i co ci to w ogóle obchodzi?! - Oj wiem, że tegi chcesz- pocałała mnie. Szybko ją odepchnąłem. -Pojebało cie?! Spiepszaj mi stąd!- ona poszła, kiedy Mike przyszedł. -Widziałeś?-wsiedliśmy do auta -Tak i nie tylko ja- mówi nerwowo -No i cały parking -Iii Van też- mówi cicho. Gwałtownie zatrzymałem samochód. Dobrze że jesteśmy na drodze gdzie nie jeździ tyle aut. -Debilu chcesz nas zabić?!- wrzeszczy Mike -Van to widziała?! To teraz na pewno mnie nie pokocha- drugie zdanie mówię cicho, aby mnie nie usłyszał -Czekaj! Ty kochasz Van! -Brawi geniuszu- mówię sarkazmem -Nasz Lukey się zakochał-uśpiewał -I tak teraz nic z tego nie wyjdzie... -Ejjeje! Luan musi żyć, ok! Teraz jedziesz do sklepu po dupnego misia oraz kwiaty i sru pod dom. Masz jej powiedzieć co do niej czujesz- mówi jak matka na swoje dziecko kiedy coś przeskrobało. -Dobrze MAMO -Pffy. ~ Po jakimś czasie~ Z wielkim misiem i kwiatami podszedłem pod jej dom. Drzwi były otwartę, wię wszedłem. Kierowałem się za głośnymi szlochami. Może jej na mnie zależy? Stanąłem w drzwiach jej pokoji. Była odwrócona do mnke plecami. Jej koleżanka mnie zobaczyła, więc nakazałem jej być cicho. -To powiedz mu co czujesz! -Nie mogę. -Bo -Boje się -On też cie kocha- polać jej! -Skąd wiesz? -Bo stoi za tobą i się uśmiecha- tak to prawda Moja mała Van odrwaca swoją piękną twarzyczkę w moim kierunku. Jej pieknę oczka są załzawione, a tusz spływa się po jej policzkach. Koleżanka Van wyszła, zostawiając nas samych. -Van ja przepraszam- ruszam w jej kierunku, ale mnie zatrzymuje. Kwiaty i muśka położyłem na komodzie. -Kim ona jest dla ciebie?- podchodzi do mnie -Jest moją byłą dziewczyną- łapię jej drobną dłoń -Od kiedy całuję się swoje ex? -To ona mnie pocałowała. Odepchnąłem ją. Mike potwierdzi. -Poczekaj- wzięła telefon i zadzwoniła pewnie do Mike. -Hej tęczo...to prawda?....No z Lukiem....Oh...Dobra dzięki. Pa- rozłączyła się i przytuliła się do mnie- przepraszam, że ci niewieżyłam -Nie masz za co przepraszać, rozumiesz?- odsunąłem ją trochę aby spojreć w jej oczy- To prawda? Na początku nie wiedziała o co chodzo, ale po chwili zajarzyła i jej buźka od razu przybrała czerwonego koloru. Schyliła głowę abym ich nie wiedział. -Tak-szepnęła -To dobrze- swoimi dłońmi podniosłem jej głowę- Bo cię kocham- uśmiechnąłem się, a razem ze mną Van. -Kocham cię Lukey-wtuliła się w mój tors -Powtórz proszę- odsunęła się, a w jej oczach zobaczyłem iskierki radości. -Kocham cie- nic nie odpowiedziałem tylko ją pocałowałem. Oderwaliśmy się od siebie. Wziąłem bukiet róż z komody i klęknąłem. -Vanesso Cook zostaniesz moją dziewczyną? -Oczywiście!- rzuciła mi się na szyję. Odebrała róże i włożyła je do wazonu. -Jedziemy do chłopaków?- pytam - Okej. Tylko ogarnę twarz- położyłem się na łóżku podczas, gdy moja dzkewczyna się poprawiała. Chwyciłem za jej telefon i po odblokowaniu wyskoczyłi m zdjęcie przy naszym pierwszym spotkaniu.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wysłałem sobie to zdjęcie i kiedy odkładałem jej telefon, wyszła z łazienki. -Co robiłeś z moim telefonem- uniosła brwi w górę -Fajna tapeta-zaczerwieniła się- dobrze ci w czerwonym -Pff. Dobra chodź już.
Pod domem
Wchodząc do środka wiedziałem że coś jest nie tak. -Coś jest nie tak-mówię rozglądają się -Przecież jest cicho... Aa dobra. Weszliśmy do salonj. Jue wiem czemu jest cichi. Debile zasneli przy piwnie. -Garnki?- mówi szeptem -Garnki. Idziemy do kuchni, z której wyciągamy wszelkie garnki i dwie drewniane łyżki. Weszliśmy znowu do salonu, stając przed chłopakami. Zaczęliśmy walić i drzeć ryje, na co od razu się obudzili. -Pojebało was?! -To jej pomysł- pokazałem na nią placem -Ejj! -No przepraszam kochanie- dałej jej buziaka -Czy wy..-odezwał się Colum -Luan żyyyyje!!!!!!! Luudzie- tutaj Mike wybiegł na dwór w samych bokserkach i słyszeliśmy tylko- Luan żyje! W końcu!! Taaak!!- po chwili do salonu wbiegł wystraszony Mike.
-Co się stało?- zapytała Van powstrzymując śmiech, chociaż ja, Colum i Ash leżeliśmy na ziemi płacząc ze śmiechu. -Jakaś babcia zaczęła mnie bić torebką i krzyczeć, uwagę cytuje " Ludzie pedofil! Chrońcie se dzieci! Dla mnie nie ma już ratunku!"- tu już wszyscy dusili się śmiechem- no proszę was, kto by się za nią wziął- usiadł na kanapie i otworzył se piwo. Dołączyliśmy do niego i włączyliśmy film..