Spotkanie

92 4 1
                                    

Szedł ulicą... Było już ciemno i zimno. Spokojnie wędrował chodnikiem. Aby skrócić drogę skręcił w małą ciemną uliczkę. Zdążył zrobić kilka kroków. Usłyszał szmer za plecami. Nie zdążył się obrócić, otrzymał cios w plecy. Upadł na kolana, lecz po chwili wstał. Szybko rozejrzał się za drogą ucieczki. Obie drogi wyjścia z uliczki były zablokowane przez pięciu, może sześciu przeciwników.

Twarzy nie widział, było za ciemno. Ledwo zauważał sylwetki atakujących. Ktoś zadał cios pięścią w brzuch z prawej, Następnie z lewej otrzymał kopniaka. Nie wiadomo skąd Prawy sierpowy przed którym cudem się uchylił. Nie wiedział z której strony nadejdzie kolejny cios. Postawił wszystko na jedną kartę... Wziął krótki rozbieg i skoczył w kierunku z którego przyszedł. Spadł prosto na jednego z przeciwników po czym kolejnego potrącił. Wybiegł na ulicę. Zatrzymał się oślepiony blaskiem. Ta chwila zwłoki go zgubiła. Bandyci zdążyli wybiec z uliczki i otoczyć go. Lecz teraz widział wszystko dokładnie. Stali nieruchomo... Oni i on.

Lecz nagle coś się zmieniło w nim... Spokojnie sięgnął do kieszeni i wyjął paczkę zapałek. Banda nadal trwała nieruchomo. A on ? Nic sobie nie robiąc z przeciwników wyciągnął zapałkę i włożył do ust tak że koniec zakończony siarką wystawał. Uśmiechnął się...

- Czegóż to ode mnie panowie chcą ? - Zapytał.

Oni wzdrygnęli się. Jego twarz Smukła , o ostrych rysach. Z brzydką blizną biegnącą od prawej brwi , przez prawe oko , nos i usta do lewego policzka. W połączeniu z uśmiechem i wystającą zapałką z ust wyglądała upiornie. Zwłaszcza że prawego oka było brak. Jeden z nich

Najprawdopodobniej herszt bandy. Wystąpił do przodu i powiedział :

- Potrzebujemy informacji...A poza tym... Twoje życie jest nie na rękę naszemu szefowi. -

On przestąpił z nogi na nogę i odpowiedział.

- Ach tak ... Hmmm... Wiecie panowie... Ja wam w waszym zadaniu nie pomogę. -

- Wcale pomocy nie oczekiwaliśmy – Odezwał się herszt.

- Och... Doprawdy ?- Wyszczerzył zęby.

Po tych słowach dwóch mężczyzn stojących za nim skoczyło w jego kierunku. Ci co stali z przodu niego wyciągnęli broń... On nadal stał spokojnie... czekał. Mijała jedna sekunda,druga nagle się obrócił i uderzył jednego z przeciwników dłońmi w uszy. Facet złapał się za głowę i upadł na ziemię(z uszu płynęła mu krew). Kolejny próbował wyprowadzić cios pięścią w podbródek... Nie u dało mu się. Chwycił jego cios zanim sięgnął celu. Wykręcił rękę i trzymając ją w lewej dłoni uderzył prawą pięścią w łokieć, wyginając o 90 stopni i łamiąc parę kości. Przeciwnik z krzykiem poleciał na glebę. Nie zapomniał o reszcie... Odwrócił się ale przy jego czole znalazła się lufa pistoletu. Zatrzymał się.

- Co jest ? Takiś cwany ? Co teraz zrobisz ? - Odezwał się przeciwnik.

On spojrzał na niego swym lewym (i jedynym) okiem i powiedział - To -

Po czym chwycił za pistolet wkładając palec wskazujący pomiędzy spust a uchwyt, po czym wykręcił mu rękę tym samym łamiąc palce... Pozostali celowali w niego. Trzech mężczyzn . Zakrył się tym facetem z połamanymi palcami. Padły dwa strzały. Mężczyzna którego trzymał stał się nagle wiotki. Cisnął nim w kierunku dwóch strzelców... Jeden zdążył zrobić unik przed lecącym truchłem. Ale nie zdążył wycelować... On był szybszy, strzelił w kolano potem w dłoń. Pistolet wypadł mężczyźnie z ręki po czym on sam padł na padł na ziemie trzymając się pokrwawionymi dłońmi postrzelonego kolana. Tego który się nie uchylił przed trupem, po prostu zdzielił uchwytem pistoletu. Rozejrzał się... Odrzucił pistolet. Nagle otrzymał cios w tył głowy.

Szary Kruk : TygielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz