Chapter thirteenth

20 1 0
                                    

- Cześć Rachel! - słyszę melodyjny, męski głos. Nie jestem w stanie pomylić go z żadnym innym. To znowu Jake. Znowu do mnie przyszedł.

- Cześć Jake!

Tym razem jesteśmy na łące pełnej kwiatów. Za nami jest gęsty las, a przed nami urwisko. Siadamy nad urwiskiem, tak, że teraz moje nogi mogą kreślić niewidzialne koła w powietrzu. Siedzimy od siebie spory kawałek, ale jest to mniej niż wcześniej.

- Przysuń się. - mówi Jake, a ja przesiadam się o jedno 'miejsce'. On robi tak samo. Robię to ponownie i on też. I w końcu udaje nam się. Stykamy się ramionami, a Jake nie zniknął. - Musiałem spróbować. - tłumaczy, uśmiechając się.

- Jak Ci tam, Jake? - w końcu zbieram się na odwagę, aby zadać to pytanie.

- Cały czas was wszystkich mam na oku. Jest okey. Mogę Ci powiedzieć, że spędzamy ze sobą dużo czasu. Praktycznie cały czas przy tobie jestem. A i miałem się zapytać. Nie dodałem za dużo soli do zupy? - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Jake cały czas przy mnie jest. Z jednej strony to wspaniałe, a z drugiej to przerażające.

- Jake! - szturchnęłam go w ramie i zaczęliśmy się śmiać. Po chwili objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie.

Kiedy zaczęło brakować mi już tlenu, odsunęłam się trochę od Jake'a, a on zapytał:

- A jak z Cameron'em?

- Powinieneś wiedzieć. - odpowiedziałam i spojrzałam na niego.

- To dobry chłopak. Widzę jak Cię traktuje. Nieźle go nastraszę, jak Cię skrzywdzi.

- Nie wydaje mi się, żeby było to potrzebne.

- Trzymaj się Rachel. Muszę już iść, a ty się zaraz obudzisz.

- Spotkamy się jutro? - pytam z nadzieją i oboje wstajemy.

- Jasne. - Jake puszcza mi oczko i odchodzi, a ja się budzę.

3 kwietnia 2012

- Rachel? Obudź się w końcu. Jest już po dwunastej!

Otwieram oczy i przecieram je rękom.

- Cameron?! Co ty tutaj robisz?!

- Nie odbierałaś, więc przyjechałem. Kupiłem Ci śniadanie.

Podciągnęłam się do pozycji siedzącej i oparłam się plecami o tył łóżka. Cameron postawił mi drewnianą tacę na nogach. Były tam moje ulubione płatki, croissant i kawa ze Starbucks'a. Od razu zabrałam się za jedzenie. Sny z Jake'iem są naprawdę męczące. Cameron zaczął mówić coś o dzisiejszym dniu. Kompletnie go ignorowałam do czasu, kiedy nie padło pytanie:

- To co, pójdziesz ze mną do tego wesołego miasteczka? - zatrzymałam łyżkę pełną mleka w połowie drogi do ust.

- Dzisiaj?

- No, dzisiaj. A to jakiś problem? No weź Rachel, nie daj się prosić. - robi minę zbitego psa i wywija dolną wargę. Na widok jego miny zaczynam się śmiać.

- W porządku. Pójdę. - Cameron się uśmiechnął, a ja skończyłam posiłek w spokoju.

Oddałam pustą tacę Cameron'owi. Chłopak poszedł na dół, a ja się ubrałam. Zaledwie dwadzieścia minut później jechaliśmy do wesołego miasteczka.

Dwie godziny później

Zabawa trwała w najlepsze! Wszystkie te rzeczy, które kiedyś wydawały się mi straszne, zaczęłam postrzegać jako dobrą zabawę. Jednak nic nie może wiecznie trwać. Biegnąc za Cameronem na kolejną atrakcję w parku, poczułam, że ziemia pod nogami robi się miękka, a moje nogi z każdym krokiem stawały się coraz cięższe. Przed oczami zrobiło mi się ciemno, a później już nic nie czułam.

Cameron POV

Oglądam się za siebie i widzę, że nie ma Rachel. Parę metrów za mną zebrała się spora grupka ludzi. Szybko tam idę i nagle widzę Rachel leżącą na ziemi. Pomimo tego, że było tam tyle ludzi, nikt jej nie pomógł. To aż niewyobrażalne. Szybko biorę dziewczynę na ręce i kieruje się w stronę samochodu.

Czterdzieści minut później

Na szczęście szpital nie znajdował się za daleko. Rachel leży już na sali, a ja nadal nie mogę dowiedzieć się nic o jej stanie. Nie wyjdę stąd do czasu, kiedy nie dowie się czegoś konkretnego!

Rachel POV

Czuję się dziwnie. Jak nie w swoim ciele. Leżę w szpitalnym łóżku, a na sali nikogo nie ma. Wstaję i postanawiam poszukać jakiegoś lekarza. Chciałabym, żeby ktoś powiedział mi co tutaj się dzieje. Wychodzę na korytarz, ale on też świeci pustkami. Patrze w drugą stronę i nagle widzę strasznie jasne światło. Coś w głowie mówi mi, że to jedyna droga na dowiedzenie się co się ze mną dzieje. Idę w stronę światła i nagle czuję rękę na moim ramieniu. Odwracam się i widzę, że to Jake.

- Stój Rachel. - ton Jake'a sprawia, że przestaje się uśmiechać. - Nie mogę Ci powiedzieć co masz zrobić. Wybór zostaje tylko dla Ciebie, ale mogę Ci doradzić. Moim zdaniem powinnaś walczyć. Wiem, że życie nie jest łatwe, ale utrudnisz je sobie, kiedy odejdziesz. To wydaje się absurdalne, ale ja wiele bym dał za to, żeby dalej żyć.

- Ale ja chce się tylko dowiedzieć co tam jest. Jake jest mi ciężko bez ciebie. - dodaje szybko i się do niego przytulam.

- Tam jest przepaś, Rachel. Nie ma tam nic. Wiem, że jest Ci ciężko, ale zobacz jak będzie czuł się Cameron, kiedy go zostawisz. Wróć do łóżka Rachel.

- A odprowadzisz mnie?

- Jasne.

I wróciłam z Jake'iem do sali. Usiedliśmy na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać.
____________________________________
Wesołych Świąt!🎄🎁❤️

Believe in StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz