Chapter sixteenth

23 2 0
                                    

12 lipca 2012

Dokładnie o piątej trzydzieści mięliśmy samolot z lotniska Stansted w Londynie. Cameron obudził mnie aż dwie godziny przed planowanym wyjściem, więc w ogóle się nie wyspałam. Mam nadzieję, że chociaż w tej blaszanej puszce, zwanej samolotem pozwoli mi spać. Dobrze wie, że za bardzo by ryzykował utratą życia. Co do latania samolotem. Bardzo często podróżuję, ponieważ mam wiele przyjaciół za granicą, jednak kiedy jestem już na lotnisku, mam ochotę zawrócić i więcej się tam nie pojawiać. No dobra, może tylko po kogoś przyjechać. Ta wycieczka jednak przeraża mnie najbardziej. Nie mam pojęcia jak zniosę ten lot, ale pocieszają mnie dwie rzeczy: lecę z Cameron'em i lecę na operację, dzięki której będę żyła.

6:30am

Godzina lotu za nami. Nie jest nawet tak źle, jak mi się wydawało. Cameron od razu zasnął, więc w spokoju mogę poczytać książkę. Spokoju nie daje mi tylko jedna rzecz, przez którą nie mogę zasnąć. Mianowicie jest to spotkanie z mamą i siostrą Cameron'a. Powiedział, że jak jeszcze dzisiaj zdążymy to do nich pojedziemy. Sierra, siostra Cam'a i jego mama - Gina to podobno wspaniałe dziewczyny, jednak mój lęk przed ludźmi z każdym dniem staje się coraz silniejszy. Czy właśnie tak zaczynają się nowe znajomości? Nie, tak się zaczyna odizolowanie od świata, bo jeszcze bardziej boisz się ludzi. Cameron wspominał też coś o plaży. Za bardzo go nie słuchałam, bo kto słucha ludzi o piątej rano? Z tego co zdołałam zapamiętać Cam mówił o Venice Beach. Podobno to najfajniejsza plaża w całej Kalifornii. Nie mogę się już doczekać!

Pooglądałam sobie jeszcze trochę widoków zza okna i odłożyłam książkę na bok. Chciałam położyć się spać i nagle poczułam czyjąś rękę. Zerknęłam szybko w bok i zobaczyłam uśmiechającego się Cameron'a. Patrzał na mnie jednym okiem, wyrwany ze snu. Oparłam się o jego ramie i zasnęliśmy przytuleni do siebie.

Jedenaście godzin później

8:30am (czasu Amerykańskiego)

Lotnisko LAX Los Angeles

Obudziło mnie szturchanie w ramie. Przerażona szybko otworzyłam oczy i zobaczyłam, że Cameron ze stewardessą próbują mnie dobudzić. Na prawdę spałam aż tak długo? Szybko chwyciłam za swoją walizkę i wyszłam z samolotu jako ostatnia. Cameron tylko się uśmiechnął i poszedł zaraz za mną.

Na zewnątrz była piękna pogoda, jak to w Los Angeles bywa. Świeciło słońce, bezchmurne niebieskie niebo i wysokie palmy.

- Chodź Rachel! Jeszcze się naoglądasz. Obiecuję. - powiedział Cameron z rękom na sercu.

Dłuższą chwilę później odebraliśmy resztę naszych walizek i ruszyliśmy ku wyjściu. Na parkingu znajdowało się pełno drogich aut. Można była przebierać w markach. Od nowiusieńkich Range Rover'ów, po czerwone klasyczne Ferrari. Najbardziej mój wzrok przykuło czarne Porsche cabrio. Cameron powiedział, że tutaj to normalne. Oczywiście po Londynie też jeździły wspaniałe samochody, jednak pogoda czasami na to nie pozwalała. Wsiedliśmy z Cameron'em do jego srebrnego Rover'a i chwilę później znaleźliśmy się już na szerokiej Kalifornijskiej ulicy. Droga o dziwo nie była męcząca. Włączyliśmy radio i jechaliśmy dużo więcej ponad setkę na godzinę. Cameron cały czas śpiewał i przekrzykiwał piosenki. Pół godziny później byliśmy już w mieszkaniu Cameron'a. Było naprawdę duże. Królowała w nim biel i odcienie szarości. Wystrój wnętrza był bardzo nowoczesny i minimalistyczny. Od razu zakochałam się w tym mieszkaniu! Na balkonie, który także do małych nie należał stały dwa małe krzesła i prowizoryczny, plastikowy stolik. Uśmiechnęłam się na ten widok i poszłam dalej oglądać mieszkanie. Oczywiście Cameron nie należał do osób, które lubią sprzątać dlatego też mieszkanie wyglądało jak po spotkaniu z tornadem i bombą. Wydaje mi się, że szybko zaprowadzę tutaj porządek. W salonie na ścianie wisiał ogromny telewizor, a na przeciwko stała duża, narożnikowa sofa. Leżała na niej sterta poduszek i konsole do gry na xboks'ie. W kuchni o dziwo był porządek. Pomieszczenie nie było duże, było w sam raz, aby sięgnąć po coś, co stał na blacie, po przeciwnej stronie. Wystarczyło się odwrócić. Następnym pokojem była sypialnia Cameron'a. Duże łóżko, garderoba i jakieś małe biurko. Kiedy ja wychodziłam z pokoju Cam'a, on właśnie opuszczał łazienkę. Szybko zajęłam jego miejsce. Chłopak powiedział tylko coś, żebym poszła zobaczyć swój pokój. Byłam przekonana, że będę spała w salonie. Wyszłam z łazienki, a Cameron już czekał, żeby pokazać mi mój pokój.

Believe in StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz