Chapter twenty-eight

14 1 0
                                    

- Cześć Rachel.

Słysząc swoje imię odłożyłam na bok książkę, którą dopiero co zaczęłam czytać. Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam uśmiechniętego Jake'a idącego w moją stronę. Usiadłam na hamaku, robiąc mu miejsce. Podszedł do mnie i tak mocno mnie przytulił, że aż mnie przewrócił. Zaczęliśmy się śmiać i razem położyliśmy się na hamaku. Jake bawił się moimi włosami, a ja nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chciałam przerwać tą ciszę, która stawała się już krępująca. Jake pewnie pomyślał o tym samym, bo zaczęliśmy mówić w tym samym czasie.

- Chciałem Ci powiedzieć, że jedną z lepszych decyzji jakie podjęłaś był właśnie przyjazd tutaj i zerwanie za Cameron'em. Nie lubiłem tego chłopaka. Blokował mi kontakt z Tobą.

- Nie przypominaj mi o nim. Nie raczył się nawet do mnie odezwać.

- Dobrze, więc może powiesz mi co dzisiaj będziesz robiła?

- Na prawdę Jake? Mówi Ci o tym już od paru tygodni! Mam dzisiaj występ.

- Ah, no tak. Zapomniałem, przepraszam.

- A Ty co dzisiaj będziesz robił?

- Pewnie przyjdę na Twój występ. - mrugnął do mnie i lekko się uśmiechnął, wstając. - Muszę się już zbierać. Zaraz obudzi Cię budzik. Nie przestrasz się znowu.

- Jasne. - przewróciłam oczami, a chłopak zaczął odchodzić. - Jake! Jeszcze jedno.

- Tak?

Podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.

- Szkoda, że możemy tylko tak się spotykać.

- Nawet w najmniejszych rzeczach znajduj duże plusy.

20 listopada 2013

Końcówka listopada. Niby miesiąc jak miesiąc, dzień jak dzień. Jednak nie ten. Dzisiejszy dzień jest wyjątkowy. To właśnie dzisiaj mam swój pierwszy występ. Solowy występ. Przed kilkunastoma tysiącami ludzi. Jestem też już drugi miesiąc na studiach i muszę powiedzieć, że bardzo dobrze mi idzie. Po tym jak wyprowadziłam się od Kate, codziennie mam u siebie w mieszkaniu jej wizyty kontrolne. Ciągle też mówi mi, że ja i Jeff pasowalibyśmy do siebie. Za każdym razem staram się nie roześmiać, ale na prawdę ciężko jest mi to zrobić. Co do Aarona, powiedział mi wczoraj, że przylatuje do Nowego Jorku i będzie na moim występie! Bardzo się ucieszyłam, bo dawno go nie widziałam. Tak jak wspominał Jake, znowu przestraszyłam się budzika i spadłam z łóżka. Wystraszony Jeff, który spał w pokoju obok od razu do mnie przybiegł. Zobaczył, że leżę na ziemi i oczywiście zaczął się śmiać, a dopiero później postanowił mi pomóc. Wyszliśmy z pokoju, a Jeff, żeby się zrewanżować postanowił zrobić śniadanie. Była to oczywiście jajecznica, ale doceniałam dobre intencje. Po zjedzonym posiłku poszliśmy oglądać jakiś nudny program o ptakach na Hawajach.

- Rachel, tak właściwie to nic nie powiedziałaś mi więcej o Twoim byłym chłopaku.

- A co jesteś zainteresowany?

- Nie wiem, nie znam go. Ale znam takiego innego fajnego. Pokazać Ci? Pewnie go nie kojarzysz, bo nie siedzisz cały czas w internecie jak zauważyłem. Król internetu no i jest cholernie seksowny.

- Jak się nazywa?

- Cameron Dallas.

- O nie. Tylko nie on.

- Nie lubisz go?

- To zadufany w sobie idiota.

- Skąd to wiesz? Przecież go nie znasz.

Believe in StarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz