Rozdział 6

390 16 1
                                    

Poniedziałek, 7:08
W sobotę przypomniałam sobie wszystko i całą historię opowiedziałam Michałowi i Idzie. Śmiali się jak nie wiem, bo każdy z nas spodziewał się czegoś "mocniejszego" niż jedzenie pizzy po pijaku. W niektórych momentach, moi przyjaciele myśleli, że sobie żartuję.

Weekend minął szybko. Właściwie, minął na nie robieniu niczego. Minął po prostu jak każdy inny.

Wstałam o 6:30, zjadłam niezbyt pożywne śniadanie w postaci musli, spakowałam wszystkie potrzebne do szkoły rzeczy do czarnego, skórzanego plecaka, ubrałam się i leżałam przez jakiś czas na łóżku wpatrzona w sufit.
Ubrana byłam w trzy rozmiary za dużą, czarną bluzę, czerwono-czarne legginsy w kratkę, a włosy miałam uczesane w dość (dość bardzo) niechlujnego koka.

Wychodząc, założyłam czarne glany. Mój strój był zupełnie nieodpowiedni do panującej pory roku, ale tłumaczyłam to sobie tak, że mi zawsze jest zimno.

Dość ciepły strój okazał się wspaniałym pomysłem. Padało, wiało, było ponuro i nieprzyjemnie. Temperatura wynosiła ok. 15 stopni. Latem, to naprawdę rzadkość. Mimo ciepłego stroju, było mi zimno.

Doszłam do szkoły. W drzwiach budynku stali Michał z Idą, czekali na mnie. Uśmiechnęłam się do nich na przywitanie i wspólnie weszliśmy do budynku.

Zaczęło się. Znowu jestem w szkole. Jak ja nienawidzę tego miejsca, ludzi. Wszyscy są tu tacy sami. Nikt się niczym nie wyróżnia. A ich charaktery... po prostu są podli. Hipokryci. Wredni. Chamscy. Bezczelni.
Dużo by opowiadać.

Szliśmy szkolnym korytarzem w kierunku sali od chemii. Wszystko byłoby fajnie, gdyby nie "MILENA S.A" jak to niektórzy nazywają. Chodzi o dziewczynę z naszej klasy i jej "gang". Najwredniejsze laski w szkole. Milena, Ania, Patrycja. Zło wcielone. Całe szczęście, potrafię sobie z nimi radzić. Ogólnie staram się mieć tych wszystkich idiotów gdzieś, ale miewam „Momenty załamania" i czasami nie wytrzymuję. Wtedy po prostu sobie gdzieś idę. Jestem kozłem ofiarnym całej klasy, kto wie co to znaczy, wie też, że nie jest to fajne.

–No i co Julka, nie masz już dość tego transwestyty co idzie obok? – spytała Milena.

Pomyslałam tylko, że bywało gorzej. Spojrzałam kątem oka na Michała. Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego.

–Hmm... A ty nie masz dość bycia transwestytką? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Milena i cała jej paczka gapiła się na mnie wzrokiem, chcącym przekazać "jak śmiesz odzywać się tak do królowej?".
Wyminęliśmy "MILENA S.A" i weszliśmy do klasy.

Z perspektywy Mileny
Nie odpuszczę jej. Tym razem przesadziła. Jak ona w ogóle może odzywać się do mnie w ten sposób?!

–Masz jakiś plan na zemstę? – spytała mnie Patrycja.
–Na co ta Julka ma alergię? Bo słyszałam, że na coś ma bardzo silną...
–Na orzechy... Ziemne bodajże. – usłyszałam od Ani.
–To już mam plan. – powiedziałam
prowadząc dziewczyny do stołówki, która aktualnie była pusta.

–Damy jej coś z orzechami, ale tak, żeby nie było ich czuć. Powiemy, że w ramach przeprosin itd. – wyszeptałam.

Z perspektywy Julki
Godzinę później, 8:57
Lekcja chemii już się skończyła. Ku mojemu zdziwieniu, w moim kierunku zmierzały Milena, Ania i Patrycja z jakimś pudełkiem.

Co one znowu odwalają?

Rozdział zainspirowany ciągłym użalaniem się nad szkołą PrincessOfStarlings 😂💘

Byle być sobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz