Rozdział 9

359 14 12
                                    

"POWIEDZCIE MI W KOMENTARZACH CZY MAM TĄ KSIĄŻKĘ ZWIESIĆ, CZY NIE."
ZAWIEŚ-KOMENTUJECIE "OGÓREK"
MA ZOSTAĆ-KOMENTUJECIE "KORNISZON"
<3

Z perspektywy Michała
Wtorek, 15:11

Przechodziliśmy przez ulicę. Nagle Julka się zatrzymała, stanęła i upadła. Wtedy z zabójczą prędkością, nadjechało auto. Prawie zdążyło się zatrzymać. PRAWIE.
Potrąciło Julkę. Nie zdążyłem zareagować w jakikolwiek sposób.

Byłem w okropnym szoku. Właściwie, to wszystko, to była moja wina. Skoro Julka się źle czuła, to mogłem na siłę, nie zabierać jej na casting.

Kierowca auta był całkiem mądry. Powiedział, że jeżeli Julce cokolwiek się stało, zapłaci za leczenie. Bogaty musi być.

Z perspektywy Julki
Sobota, 10:58

Obudziłam się w białym pomieszczeniu. Nie poznawałam tego miejsca, nigdy tu nie byłam... chyba. Zobaczyłam stojącego przy oknie Michała. Nie zauważył, że otworzyłam oczy.

Nie czułam nóg... Wcale. Wszystko mnie bolało, ale nóg nie czułam.

Michał spojrzał w moją stronę. Zobaczył, że mam otwarte oczy, uśmiechnął się do mnie, wyszedł.

Po chwili, wrócił z lekarzem.
Chwila... Jestem w szpitalu?

–Dzień Dobry. – przywitał się ze mną lekarz. – Jak się pani czuje?
Nie najgorzej. – odpowiedziałam nieco zachrypniętym głosem.
Przyjdę później. – uśmiechnął się Michał, w odpowiedzi usiłowałam podnieść kąciki ust.

WYSZEDŁ. ZOSTAŁAM SAMA Z LEKARZEM.

–Co się ze mną stało? – zapytałam lekarza.
–Zemdlała pani na środku ulicy. Potrąciło panią auto.
–Wszystko ze mną w porządku?
–Jest pani trochę poobijana. Dostała pani paraliżu nóg, jednak nie możemy ich amputować, do póki nie dostaniemy na to zgody od pani lub pani rodziców.

W tej chwili... Cały świat mi się zawalił.

–To jest konieczne? – zapytałam.
–Jeżeli się pani zgodzi, to dostanie pani protezy, dzięki czemu będzie pani mogła się normalnie poruszać.
–W takim razie się zgadzam...
–To poczekamy jeszcze miesiąc, dwa. – lekarz uśmiechnął się do mnie. – Za kilka godzin przyjdzie za parę godzin, sprawdzić jak się pani czuje. – powiedział i wyszedł.

Leżałam w bezruchu i patrzyłam w biały sufit. Świat mi się zawalił przez jedno, głupie wyjście na spacer.

W tej właśnie chwili do pomieszczenia wszedł Michał.

–Jak się czujesz? – zapytał i uśmiechnął się do mnie.
–Chcą mi amputować nogi... – zerknęłam ponownie na śnieżnobiały sufit, łza spłynęła mi po policzku.
–To moja wina. – Michał posmutniał.
–Nie przesadzaj. Powiesz mi chociaż gdzie wtedy chciałeś iść? – zapytałam i spojrzałam na chłopaka.
–Na casting do talent-show...
–Poszedłeś? – zapytałam z nadzieją, że odpowie "tak".
–Nie...
–Do cholery, czemu?!
–Nie mogłem...
–Czemu?!
–Kurwa, dziewczyno, wtedy liczyłaś się dla mnie tylko ty... – krzyknął i zaczął wpatrywać się w okno, opierając ręce na parapecie.

Zapanowała niezręczna cisza. Musiałam ją jakoś przerwać.

–A teraz już się dla ciebie nie liczę? – zapytałam, nie zdając sobie sprawy, z tego, co właśnie powiedziałam.
–Ja pierdole... – mruknął pod nosem Michał.

Wyszedł trzaskając drzwiami. Znowu zostałam sama...


UWAGA.
TEN ROZDZIAŁ PISAŁA PrincessOfStarlings
Mam nadzieję, że się podoba.
#PączkiTeam.


Byle być sobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz