Rozdział 10

342 14 0
                                    

Sobota, 22:17
Jest już wieczór. Za dnia przyszła do mnie rodzina, przyjaciele, pielęgniarka. Po za tym, dowiedziałam się jakim "życiowym przegrywem" jestem...
Pokłóciłam się z rodzicami, którzy stwierdzili, że wstydzą się takiej kaleki jak ja, ale całe szczęście, rodzeństwo się ode mnie nie odwróciło... Jeszcze.

Do sali wbiegły Nikola i Ida. Nie miałam pojęcia o co im chodzi, ale na pewno nie przyszły powiedzieć mi, że świat się skończył i już nic gorszego mi się nie przytrafi.

–Julka, musisz iść z nami! – krzyknęła Ida.
–Iść? – spytałam sarkastycznie.
–No ej... – Nikola przyprowadziła wózek, na który dziewczyny pomogły mi usiąść.
–Muszę "iść"?
–Musisz.

Dziewczyny wywiozły mnie przed szpitalny budynek. Było ciemno, nic nie widziałam.

Już chciałam powiedzieć dziewczynom, żeby zawiozły mnie z powrotem do środka... Ale...
Nagle wybuchły fajerwerki...
Podszedł do mnie Michał... Nie wiadomo skąd się tam wziął.

–Jesteś dla mnie najważniejsza... – wyszeptał i wziął mnie na ręce.

Szczerze się uśmiechnęłam.

–Michał... Postaw mnie na ziemi... – powiedziałam.

Michał spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Potwierdzająco kiwnęłam głową, a Michał postawił mnie na ziemię, asekurując mnie, żebym nie upadła.
Stałam. Mogę chodzić! Żadna amputacja nie będzie potrzebna.

Rzuciłam się Michałowi na szyję. Nasze usta się zetknęły, a głupie Nikola i Ida zaczęły bić brawo...

Tak, zgadza się. Odbiło mi. To koniec. Ostatni rozdział. Ale każdy koniec daje początek czemuś nowemu, prawda?

Byle być sobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz