Rozdział 7

360 16 3
                                    

Poniedziałek, 16:26

Zgadłam, one wtedy coś kombinowały. Przyniosły mi orzechową czekoladę "w ramach przeprosin", a kiedy powiedziałam, że mam alergie na orzechy, udawały wielce zdziwione.

Lekcje się skończyły. Poszłam potrenować. Michał i Ida siedzieli na ławce przy szkolnym boisku z włączonym stoperem. Następnym razem biegną ze mną...

Poniedziałek, 18:45

Rekordowy czas tego treningu to 19 minut i 47 sekund, na 30 okrążeń boiska. Nie jest źle, ale zawsze mogłoby być lepiej.

Jestem już w domu, mojego rodzeństwa i rodziców nie ma. Tata rano wspominał, że mam odebrać Kasię ze szkoły. Niezbyt mam na to ochotę, ale chyba nie mam wyjścia. Kasia miała dzisiaj mnóstwo dodatkowych zajęć, co wiąże się z tym, że mam odebrać ją ze szkoły o 19:00.
Znając życie, moje rodzeństwo (prócz Kasi) poszło po lekcjach do znajomych, a rodzice "zarabiają na życie".

Wyszłam z domu, szłam w kierunku jasielskiej podstawówki. Idąc całkiem powoli przez park miejski, spotkałam... Milenę. Ta świnia jest wszędzie.

Cześć. – odezwała się do mnie dziewczyna, była sama, bez towarzystwa "gangu".
A tobie co odbiło? – spytałam.
–Próbowałam być miła...
To do ciebie nie pasuje.
Dokąd idziesz? – zapytała.
–Odebrać siostrę ze szkoły, a co będziesz mnie śledzić?
Nie, chciałam po prostu przejść się z tobą.
Nie będzie Ci wstyd się ze mną pokazywać? – zapytałam "sarkastycznie"
–Nie, w sumie to jesteś całkiem spoko.
Żarty sobie ze mnie robisz? Odwaliłabyś się w końcu ode mnie, od Michała i od Idy, co?
Nie żartuje. W sumie, to chciałabym się z wami zaprzyjaźnić, ale Ania i Patrycja, nie uważają tego pomysłu za dobry. – wyszeptała.
–Po pierwsze, i tak Ci nie wierzę. Po drugie, nawet jeśli one są innego zdania niż ty, to czemu musisz ich słuchać?
–Przyzwyczaiłam się do tego...
–No to pora się odzwyczaić. – powiedziałam i ruszyłam spokojnie w dalszą drogę, Milena poszła za mną.

Chyba dam jej szansę, ale łatwo jej nie zaufam.

Poniedziałek, 19:03

Odebrałyśmy Kasię ze szkoły. Była wyraźnie zdziwiona obecnością Mileny. Wiedziała, że się nie lubimy. Stwierdziłam, że wytłumaczę jej całe zajście w domu.

–Cześć... – wyszeptała Milena do Kasi.
–Julka, to coś jest bardziej nieśmiałe ode mnie. – zaśmiała się moja siostra. – Cześć! – dokończyła, witając się z Mileną.
–Jak było w szkole? – uśmiechnęła się Milena.
–Dobrze, chyba. Smaczny obiad był na stołówce.
–Zaraz, skąd wzięłaś pieniądze na obiad? – zapytałam.
–No wiesz, w twoim pokoju jest taka mała skrzynka... – wyjąkała Kasia.
–Nie mów, że znowu zabrałaś mi pieniądze...
–Nie złość się na nią. – Milena broni Kasi?!

SORY ZA BŁĘDY, ZMIANĘ CZCIONEK (JEŚLI OWA ZMIANA NASTĄPIŁA) I ZA TAKI MAŁY POSTĘP W ROZDZIALE. ROZPIERDALA MI SIĘ WATTPAD NA KOMPIE I MAM DROBNE PROBLEMY Z PISANIEM. :))


Byle być sobą Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz