Rozdział 3

102 11 2
                                    

W sumie, to od 2 kieliszków wódki nikt nie umarł,  więc je wypiłem. Nieźle się bawiłem kiedy w pewnym momemcie wszyscy wstali i zaczęli mi śpiewiewać                        
   
                         "STO LAT! "

W tym momencie przypomniałem sobie co wczoraj świętowałem. To co się działo zeszłej nocy musiało być straszne, bo najprawdopodobniej zgodziłem się na inicjację, czyli dołączenie do szkolnego grona "tych fajnych gości". Zapewne teraz wędrują po internecie filmiki, z ostatniej imprezy, kiedy skakałem z balkonu na trampolinę. Ale to nic, cieszmy się chwilą. Wszystko było by cudowne kiedy nie doświadczyłbym tego wspaniałego uczucia, kiedy stoisz jak debil, a wszyscy dla ciebie śpiewają. Wreszcie koniec...

                     "A kto? Frisk!!! "

Nienawidze tego imienia, szczególnie jak ktoś mówi do mnie zdrobniale,  a dotego znajomi dali mi jeszcze dziwną ksywe _Luki_ ... To że lubię jakiegoś piosenkarza,  to nie znaczy że mogą mnie tak nazywać, wiedząc że mnie to irytuje, chociaż od miesiąca i tak staram się na to nie zwracać uwagi. Ostatnio przegrałem zakład i teraz tak mam nazywać się przez miesiąc na insragramie... Egh...  Szkoda gadać o co się zakładaliśmy.

Po trzech godzinach ogarniania moich znajomych i pilnowania ich żeby się nie utopili, nadszedł ten wspaniały moment kiedy wszyscy usiedliśmy wokół ogniska i gadaliśmy o swoich problemach, smutkach i tym co nas męczy. Obawiam się że właśnie teraz dowiem się i zapamiętam rzeczy, o których nie powinienem wiedzieć. Karolina zaczęła beczeć i nie chciała nic powiedzieć. Tak naprawde to nikt nie wie o co jej chodzi bo jeszcze nikomu nigdy się nie zwierzała. Trudno, my napewno byśmy jej pomogli, jednakże nie możemy jej do niczego zmusić. Weronika i Alan zaczęli coś gadać że ich rodzice nie akceptują tego związku. Kiedy to powiedzieli, poszli za jakiś wielki krzak i zaczęli się lizać. Kiedy swoje ekscytujące momenty z życia opowiadali Bartek,  Zuzka,  Michał i Edyta ja poszedłem zamienić słowo z Karoliną, bo poszła usiąść na ławke całkiem sama i dziwnie patrzyła się na płonące ognisko. Kiedy koło niej usiadłem, przytuliłem ją, ona nagle odchyliła gwałtownie głowę i mnie pocałowała. Okropnie się zdziwiłem, w tej samej chwili pomyślałem też, że zapewne to było jej problemem... Jak mogłem tego nie zauważyć?

Po krótkiej chwili spędzonej na uboczu, ponownie dołączyliśmy do kręgu znajomych. Teraz wypowiadała się Anka, wyklinała swoją mame albowiem kupiła jej iphone 6s w kolorze czarnym, a nie złotym. Niektórzy ludzie naprawde niedoceniają tego co mają. Teraz kolej Marcela, z tego co widziałem to mieszał wódkę z piwem. Powodzenia z trzeźwieniem. Po krótkiej chwili milczenia powiedział coś co zamórowało wszystkich.

Jestem pieprzonym gejem. Wstydzę się tego jak cholera więc nimomu nie mówcie...

Alan chyba tego nie usłyszał, w przeciwnym razie wybuchłaby bójka, on jest strasznym homofobem. Myślałem o Marcelu przez kolejne dwie godziny, Karolina tuliła się do mnie jak głupia, więc nie miałem jak z nim pogadać. O godzinie 23.30 każdy stwierdził, że chce już iść do domu. Najpierw odprowadziłem Karolinę, z którą żegnałem się jakieś 20 minut. Potem Alana i Weronikę, którzy mieszkają spory kawałek od miejsca imprezowania. Kiedy przyszła kolej na osoby z mojej klasy zaczęli mnie wyklinać, że się nie chciałem z nimi się napić, chociaż były moje urodziny,  więc poszli sami. Tak naprawdę to cieszyłem się że nie muszę  odprowadzac kolejnych pięciu osób, każdego pod drzwi jego domu. Więc został tylko Marcel, szliśmy i gadaliśmy. W pewnym momencie zaczął padać deszcz, a on był tak pijany, że nie mógł biec. Zdjąłem więc moją bluze i nakryłem nią jego i siebie. Szliśmy jeszcze dwie minuty, aż doszliśmy pod jego dom. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas przy bramie. W pewnym momencie pocałował mnie.  NAPRAWDE MNIE POCAŁOWAŁ I DO TEGO PROSTO W USTA. Zdziwiłem się,  nie wiedziałem co robić więc dostał ode mnie pięścią prosto w szczękę. Zdjąłem z nas moją bluzę i nałożyłem ją na siebie. Wytarłem swoje usta o rękaw, odwróciłem się i poszedłem wkurzony w stronę domu. Zanim doszedłem do miejsca docelowego, przesiąkłem do suchej nitki i przypomniałem sobie, że zapomniałem wziąść rower. Kiedy otworzyłem drzwi frontowe zobaczyłem bluzę Filipa, co oznaczało że był w domu. Dochodząc do salonu, zauważyłem go śpiącego na kanapie. Będąc wykończony przebrałem się w piżamę i położyłem się obok niego. Przykryłem się małym kocem, który przyniósł sobie Filip ale zapewne padł z wycięczenia i nie zdążył się nim przykryć. Leżałem całą noc nie zmróżając oka, cały czas miałem w głowie Marcela.

Musiał mieć nerwy żeby w końcu się przełamać. To że jest gejem toleruje, ale to że mnie całuje, NIE. I to jeszcze w tym samym dniu w którym zostaliśmy parą,  ja i Karolina. Chociaż nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie...
Skąd on się wziął na tym ognisku?

Bez SzansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz