Rozdział 4

528 42 5
                                    

"Przypominała sobie czasy, gdy była szczęśliwą szesnastolatką. Zakochaną w idolu nastolatek z odwzajemnieniem. Kochała to uczucie, gdy budziła się rano w jego koszulce, a obok leżał on, jeszcze śpiący. Ona mu ufała, a on jej nigdy nie zawiódł. Teraz wszystko się zmieniło. Trzeba zacząć nowe życie. Trzeba żyć."
Jeremi siedział na ławce w parku i grał pojedyncze akordy piosenek. Lubił tu przychodzić, szczególnie rano, gdy nikt nie kręcił się wokół niego. Teraz całkowicie poświęcał czas swojej karierze. Po rozmowach z rodzicami postanowił zacząć edukację na Akademii Muzycznej po roku przerwy od nauki, doszli wspólnie do wniosku, że tak będzie lepiej. Grał właśnie "Bez Niej Nie Byłoby Nas", żeby potem płynnie przejść do "Odetchnij". Pomimo, że niedługo po wyjeździe Bianki wydał swoją drugą płytę, to od tamtego czasu nie było śladu po kolejnej płycie. Skupił się na krążku "Odetchnij", na koncertach i trasie. Teraz chciał też nagrać parę teledysków do piosenek z płyty, a potem może zacząć się zastanawiać się nad trzecim dziełem. Ciągle czuł smutek z powodu utraty Bianki. Przez te trzy lata nawet nie był w stanie jej szukać, nie miał pojęcia, co by jej powiedział na powitanie. Do tego jeszcze dochodziła ta chora sytuacja z jej ojcem. W każdej chwili, której nie spędzał w towarzystwie lub z fanami, myślał o tym wszystkim. Mówi się, że czas leczy rany, ale chyba nie w tym wypadku, jedyne co mogłoby mu pomóc to chyba pewność, że Bianka jest bezpieczna i szczęśliwa, ale na ten moment nie wiedział nawet gdzie jej szukać. Po krótkiej przerwie wrócił do grania, pierwsze akordy "Shape Of You" rozgrywały po całym parku. Jeremi na tyle zapamiętał się w przekazie piosenki i płynących nutach, że nawet nie zauważył Natalii stojącej tuż przed nim. Dopiero gdy uniósł głowę, zauważył osiemnastolatkę. Wysoka nastolatka o średniej długości blond włosów spływając równo na jej ramiona i pogodnym wyrazie twarzy właśnie ciepło się do niego uśmiechała.
-O hey Natalka, przepraszam, że Cię nie zauważyłem. - przeprosił lekko zakłopotany.
-Spokojnie, szłam właśnie na spotkanie z Dominikiem, ale zauważyłam Ciebie i postanowiłam się przywitać. - odparła lekko.
-To idź, bo jeszcze się spóźnisz, ja sobie tak gram dla zabicia czasu w parku dla najwierniejszej widowni. - uśmiechnął się lekko pokazując wzrokiem na stado gołębi obok ławki, na co blondynka odpowiedziała śmiechem.
-Ale w sumie dobrze, że Cię widzę. Miałam Ci przekazać, że jutro idziesz z Polą, Arturem i mną na rajdy samochodowe, trochę rozrywki Ci się przyda.
-Bardzo bym chciał, ale...nie mogę... - chłopak zaczął się już wykręcać.
-Możesz, pytaliśmy już każdego i nie masz żadnych planów na sobotę czyli możesz iść z nami na wyścigi.
-Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak się zgodzić. - uśmiechnął się lekko dwudziestolatek. Natalia aż przytuliła się ze szczęścia do piosenkarza.
-Okay, ale już faktycznie muszę iść, Dominik będzie pewnie za moment na miejscu, na razie! - pożegnała się i ruszyła szybkim krokiem w kierunku centrum, a chłopak wrócił do gry.
*****
W sobotę po południu czwórka przyjaciół spotkała się pod Stadionem Narodowym, to właśnie tam miało się odbyć jedno z największych wydarzeń dla fanów motoryzacji, czyli Verva Street Racing. Jeremi normalnie pewnie wykręciły się w jakikolwiek możliwy sposób od wyjścia, ale motoryzacja, zaraz po muzyce, była jego hobby'm, a okazja, żeby pójść na takie wyścigi nie zdarza się często. Po wejściu na stadion zajęli swoje miejsca. To było niesamowite, że z takiego miejsca można było oglądać całą arenę. Byli na tyle nisko, by widzieć cały tor, ale też na tyle wysoko, żeby nie odczuwać na własnym ciele błota z nawierzchni drogi.
-Fajnie, co? - Artur szturchnął brata lekko w bok, ale ten nie zwrócił uwagi. Jeremi po raz pierwszy od trzech lat nie odzywał się, ale tym razem nie z powodu smutku czy tęsknoty, lecz spełnieniu chłopięcych marzeń.
-Witamy Państwa na tegorocznych wyścigach Verva Street Racing! - po tych słowach na hali rozległy się krzyki zapaleńców czterech kółek. - Bez zbędnej gadaniny zaczynamy największe, motoryzacyjne wydarzenie w Polsce! - wiwaty rozbrzmiały po całym stadionie. Artur, Pola i Natalia tylko patrzyli na Jeremiego, u którego po raz pierwszy od trzech lat można było zobaczyć płomyki radości w oczach. Zaraz po słowach prowadzącego na stadion wjechało około 20 bolidów w różnych kolorach. Każde auto miało swój numer na bokach, a do tego było całe obklejone naklejkami. Zaraz za maszynami wchodziły grupy ludzi, którzy zajmowali się naprawą bolidów podczas wyścigów. Każdy z nich znał już swoje miejsce i wyglądali, jakby światła, błyski i krzyki na trybunach nie robili na nich żadnego wrażenia. Załoga, która zajęła swoje miejsce najbliżej siedzisk przyjaciół miała na kombinezonach numer 17, co oznaczało, że dbają o bezpieczeństwo i wyposażenie bolidu numer 17. Grupa składała się z kilkunastu chłopaków i dwóch dziewczyn. Jeremi przyglądał się pracy załogi, gdy nagle jego uwagę od przygotowań odwróciła blondynka należąca do grupy, która odwróciła się w stronę widowni. Jej wzrok również padł na piosenkarza, ku zdziwieniu chłopaka, blondynka puściła mu oczko i odwróciła się już w stronę załogi. Wyścig się zaczął. Jeremi przyglądał się ze skupieniem i podekscytowaniem kolejnym okrążeniom, gdy usłyszał za plecami cichy głosik.
-Cześć Jeremi, przepraszam, ale mogę z Tobą zdjęcie? - zapytała drobna dziewczynka.
-Oczywiście, kochana. - odpowiedział promiennie piosenkarz, zszedł z krzesełka, żeby mieć większą przestrzeń do zrobienia zdjęcie, a potem jeszcze Natalia zrobiła całej czwórce zdjęcie, po czym wszyscy wrócili na swoje miejsce. Jeremi zauważył ponownie wzrok blondynki, tym razem było to pomieszanie zdziwienia i podziwu oraz lekkiego zaskoczenia. Odpowiedział tylko pewnym siebie uśmiechem i wrócił do oglądania wyścigów. Po około półtorej godzinie wyścig się skończył, ale praktycznie przez ostatnie 30 minut Jeremi i tajemnicza blondynka przesyłali sobie nawzajem spojrzenia. Gdy już przyjaciele zaczynali się z zbierać, dwudziestolatek rzucił tylko szybkie:
-Zaraz wracam. - i poszedł po schodkach w dół do barierki odgradzające trybuny od toru. Dziewczyna już na niego czekała oparta o barierkę.
-Widzę, że Ci się podobał wyścig. Lubisz motoryzację? - mówiła to z zadziwiającą pewnością siebie. Kompletne przeciwieństwo od Bianki.
-Bardzo, od małego się nią interesuję.
-To świetnie. Jak chcesz mnie poznać i przy okazji zobaczyć prawdziwą, ostrą jazdę to przyjdź jutro o 18 pod Rotundę.
-Będę.
-Mam nadzieję. - dziewczyna już miała odchodzić, ale nagle się zatrzymała i wróciła do barierki, gdzie jeszcze stał dwudziestolatek.
-A tak w ogóle to jestem Agata. - wyciągnęła rękę. Chłopak uścisnął dłoń i odpowiedział.
-Jeremi. - po czym już każde poszło w swoją stronę.
-Możemy już iść? - zapytał Artur udając wraz z Polą i Natalią, że nie widzieli tej sytuacji.
-Tak, chodźmy już. - odparł szybko Jeremi.
-------
Kochani! Dziękuję Wam za kolejny rozdział! Nie jest on jakiś wysokich lotów, ale jest 😅
Zapraszam na grupę Jeremi Sikorski - moje nowe życie OFFICIAL GROUP i do komentowania! 💗💫
🌸 Pytanie do Was 🌸
Wolicie następny rozdział z życia Bianki czy z życia Jeremiego? Jeśli z Bianki to nie będzie już opisu drugiego spotkania Jeremiego i Agaty, piszcie 💕
Jesteście najlepsi ❤️
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie TRZEBA ŻYĆWhere stories live. Discover now